Kilka dni temu wybrałem się z Pawłem na ryby do Okunina. Ze słyszenia wiedzieliśmy że ryba bierze też na podzamkowej Spójni, jednak wybraliśmy Narew. Może z lenistwa a może trochę z przekory…
Przyznam szczerze że liczyłem iż uda nam się połowić na przepływankę z ostróg, jednak poziom wody był na tyle wysoki że pozostało nam jedynie szukanie ryby z nurtu.
Niewiele myśląc pojechaliśmy pod naszą znaną już miejscówkę koło zwalonego drzewa.
Mimo iż wypad przypadł na środek tygodnia widać że jeszcze są wakacje bo ludzi sporo.
Ja usiadłem około 10 metrów przed drzewem gdzie jakiś czas temu trafiłem ładnego jazia. Paweł wybrał stanowisko za drzewem, gdzie nurt wyraźnie spowalniał. Nasze zestawy różniły się znacznie. Ja 25 gramowym dyskiem mogłem łowić z typowej dość szybkiej przepływanki. Paweł 20 gramowym cralussem łowił z wleczonego. Do tego gruntowanie pokazało u mnie spadek w stronę drzewa. Paweł natomiast „wyżabkował” dołek w którym postanowił podać kule z zanętą.
Jeśli chodzi o mieszankę to na 3 kilogramy traperowskiego leszcza dodaliśmy jeden super bremes sensasa i sporo glin rzecznych a także 4 kilogramy Argile.
Obowiązkowo do jednej części zanęty poleciała paczka bentonitu i do kolejnej części półtorej paczki liant a coller. Całość doprawiona T-Orange i Sweet Magic.
Za okrasę posłużyło nam jakieś 50 ml białych i 300- 350 ml mrożonej pinki.
Rano brań było sporo , zarówno u Pawła jak i u mnie dominowały krąpie i płocie, które nie gardziły białym robaczkiem.
Udało mi się trafić także małą certę. Potem jednak nastała cisza. Jak się potem okazało cisza ale przed przysłowiową burzą. W kule weszły leszcze. Paweł co kilka przepłynięć zestawem lądował leszcza w podbieraku za 600- 900 pkt.
Potem trafił bonusa za około 1800pkt i dołożył kolejnego leszczyka za około 700.
…….
……………………..
…………………………
W sumie wyjął ich 12 sztuk, przez około godzinę tak intensywnych brań. Ja jednak nie miałem tyle szczęścia. Udało wyjąć mi się 3 sztuki w granicach 700pkt.
Miałem też swoją szansę. Straciłem około półtora kilogramowego jazia , który tuż przed podbierakiem zanurkował w pobliskie trawy i spiął przypon. Potem kolejny jaź wygrał walkę wypinając się z haka. Czyżby limit jazi na ten rok został już wykorzystany?
O tym przekonamy się następnym razem.
………………………………………………………………….
…………..
Tekst i foto: Marcin Cieślak