Kwiecień plecień bo przeplata trochę zimy, trochę zimy… Patrząc na aurę jaka przywitała nas w dzień zawodów to nieco zmienione przysłowie pasuje tutaj jak ulał. Synoptycy zapowiadali siąpiący deszcz, który momentami miał zamieniać się w śnieg oraz silny wiatr z temperaturą oscylującą w granicy trzech stopni na plusie. Na pewno pogoda nie była wymarzona. Nikt jednak nie wymiękł i w szranki stanęliśmy w komplecie.
Tomek Sikorski na stanowisku.
Piotrek Leleniak już zwarty i gotowy.
Ranna odprawa była formalnością. Każdy losował dwa numery stanowisk, tak aby po skończonej turze szybko i sprawnie zmienić miejsce łowienia. Ustaliliśmy, że wędkujemy dwa razy po trzy godziny. Pierwsze losowanie nie było dla mnie szczęśliwe, ponieważ wyciągnąłem czwórkę i wiedziałem, że będę łowić w jednym z gorszych miejsc. Światełko w tunelu pojawiło się podczas drugiego losowania, bo w moje ręce wpadła jedynka, która na żadnych zawodach jeszcze nie zawiodła. Inni zawodnicy losowali lepiej lub gorzej, ale każdy z nadzieją zaczynał rywalizację. Mogliśmy łowić na wszystkie metody gruntowe. Kto chciał mógł próbować swoich sił w feederze klasycznym a kto miał wątpliwości mógł poszukać ryb z methody lub bombki.
Dwa najlepsze wyniki z pierwszej tury: 26400 punktów Pawła i 9200 gram Maćka.
Mój bonus z pierwszej odsłony. Smakosz chleba tostowego. To on dał mi trzecie miejsce w turze.
Pierwsza tura była ciężka. Ranek był zimny co skutecznie wybiło rybom żerowanie i tylko nieliczni zawodnicy meldowali jakieś wskazania na szczytówce i ryby. Cieszyłem się, że siedzący w pierwszej odsłonie na jedynce Paweł Sobolewski regularnie łowi. Był to dla mnie dobry prognostyk na drugą turę. Musiałem jednak coś złowić a z tym jak wiadomo szczególnie na zawodach bywa różnie. Swojej szansy upatrywałem w klasyku, ale o dziwo ryby miały w nosie moje przynęty. Widziałem, że większość startujących ma już na koncie pierwsze karasie i karpiki. Oprócz Pawła regularnie karpie łowił Maciek Walecki. U mnie jednak woda całkowicie nie dawała żadnych oznak życia. Po kilku rannych obcierkach, które wcześniej napawały optymizmem szczytówki stanęły jak wryte. Ryby przepadły! Musiałem szybko coś wymyśleć, aby zapunktować choćby popularnym japońcem. Postawiłem więc na chleb tostowy, który sprasowałem strzykawką i podałem w methodzie na push stopie. To był strzał w dychę. Pierwszy karaś wziął po około 5 minutach. Następnie dołowiłem w szybkim czasie sporego karpia i dwa kolejne japony. Wiedziałem, że Pawła i Macka nie pokonam, ale będę wysoko. Ważenie z pierwszej odsłony dało mi trójkę.
Tomek odławiał srebrne karasie.
Łukasz Wiśniewski i Jakub Jasztal stoczyli wyrównany pojedynek.
Te ryby dały mi zwycięstwo. Piotrek zajął drugą lokatę.
Druga odsłona zaczęła się od pogarszającej się pogody. Oprócz, momentami siąpiącego deszczu, wzmógł się wiatr i zrobiło się jeszcze zimniej. Na szczęście druga tura była dla mnie szczęśliwa. Dość szybko złowiłem cztery karpie, co przy tych warunkach pogodowych dało mi dużo spokoju. Mimo, że ryby momentami przepadły, pod koniec tury wróciły i dołowiłem jeszcze dwa karpiki. Sześć ryb było wystarczające. 4 punkty z obu tur dały mi zwycięstwo w całych zawodach. Reszta zawodników mogła zapomnieć o regularnym odławianiu ryb. Kapryśne żerowanie i koszmarna pogoda zmusiła do walki o każdy gram. Przekonał się o tym Tomek Sikorski, którego smakołyki w tym dniu pasowały tylko karasiom. Ciekawa rywalizacja odbyła się na przeciwległym brzegu między Łukaszem Wiśniewskim i Jakubem Jasztalem. Łukasz mimo złowienia kilku karasi i karpików przegrał z Kubą wyższe miejsce turowe o 10gram. Dodam, że Kuba złowił tylko jedną, ale za to dużą rybę! Na uwagę zasługuje drugie miejsce na pudle, które wywalczył Piotrek Łeleniak. Piotrek łowił regularnie i co ciekawe zrobił podobny wynik siadając w moim miejscu w drugiej odsłonie.
Pamiątkowe puchary.
Podsumowując zawody, po raz kolejny walczyliśmy nie tylko z rybami, ale również pogodą. Na szczęście zdążyliśmy zakończyć imprezę przed nadchodzącą lodowatą ulewą. Pierwsza trójka dostała pamiątkowe puchary i dyplomy. Każdy zawodnik otrzymał także drobny pakiet zanętowy. Szóstą edycję zrobimy kiedy będzie zdecydowanie cieplej. Wodom cześć!
Wyniki
Uczestnicy.
Tekst i foto: Marcin Cieślak