Wiele osób lekceważy łowienie płotek, uważając, że to żaden wyczyn. Owszem jeśli mówimy o przypadkowych, pojedyńczych rybach. Regularne łowienie w tempo płoci w trudnych łowiskach, to już prawdziwa sztuka, której opanowanie pozwala zawodnikom podczas rywalizacji nawet nawiazać walkę z łowiącymi leszcze. Jak zwabić, utrzymać i osiągnąć dobry wynik na samych płotkach? Od lat staram się zgłebić ten temat.
Dwa lata temu podczas prestiżowych zawodów feederowych na Kanale Żerańskim myślałem, że się udało. Przez pierwsze dwie godziny łowiłem pięknie w tempo dość grube płocie. Złowiłem w tym czasie ok 4 kilogramów ryb, widząc się już na pudle zawodów z wynikiem oscylującym w granicach 8-9 kilogramów. Niestety nagle moje łowisko opustoszało. Nie mogłem dołowić prawie nic i z wynikiem niewiele większym zająłem miejsce w środku stawki. Mieliście podobnie?
Nie jest lekko jeśli chodzi o utrzymanie płotek w łowisku.
Zastanawiając się co może być przyczyną tego, że nie zawsze to łowienie wygląda jak byśmy chcieli? Pewnie wiele osób myśli o przekarmieniu ryb, czyli byt dużej ilości kalorii w łowisku. Zimą jednak zaczynam wędkowanie bardzo ostrożnie. Z drugiej strony gdy populacja płoci jest w łowisku spora, trzeba podać jej dość dużo spożywki. Płoć lubi gdy sporo się dzieje, a w miejscu niemal buzuje. Paczka zanęty Profess o aromacie kukurydzy, konopii i wanilii wystarcza mi zimą spokojnie na dwa, kilkugodzinne wypady z feederem. To jeden z moich ulubionych aromatów. Z powodzeniem używam go na płocie podczas prywatnego wędkowania na PZW, a gdy ryba na komercji bierze jeszcze nieufnie po odpowiednim domoczeniu sprawdza się również do koszyczka meethod feeder, ale to już inna historia.
Uniwersalna mieszanka na ryby spokojnego żeru. Idealna na prywatne wędkowanie.
Wędkarstwo feederowe zwróciło moją uwagę na większą segregacje składników do wędkowania. Łowiąc wcześniej przeważnie metodą spławikową, często towar w dużej części mieszałem już w domu, a zostawiałem sobie jedynie trochę czystej ziemi na donęcanie i czystej zanęty na wszelki wypadek. Teraz przygotowuję jedynie małą część mieszanki na wstępne nęcenie, a reszta oddzielnie komponowana na bieżąco przed każdym zarzuceniem zestawu. Dzięki temu mamy pełną możliwość reakcji na to co się dzieje w wodzie. Łatwiej zawsze czegoś dołożyć, niż z wody wyjąć:) Namaczam więc 0,5 kg zanęty, 2 kilogramy gliny. Z tego mieszam tyle aby starczyło na 3-4 szklanki. O tej porze roku nie ma potrzeby więcej na wsptępne nęcenie dawać.
Po namoczeniu nabiera ciemniejszego koloru. Obok mieszanka zanęty Profess z ziemią i robaczkami.
Do zanęty idzie trochę mrożonego jokersa, kilka pinek, konopie. Na początek to wystarczy. Nie będę się koncentrował na proporcjach, bo pisałem o tym szczegółowo podczas w poprzednich artykułach. Bez względu na to co myślicie o „zawodniczych wymysłach” szczególnie w zimnych porach roku aby skutecznie i regularnie odławiać płocie, trzeba zainwestować w jokersa. Dobrze mieć zapas mrożonego poporcjowanego, a gdy zabraknie to warto jednak zainwestować i kupić. Czego nie zużyjecie można zamrozić.
Jeśli chodzi o łowienie płoci, nie zauważyłem specjalnie różnicy jeśli chodzi o utrzymanie ryb w łowisku pomiędzy podawaniem wałeczków podczas wstępnego nęcenia, a ich brakiem. Co w przypadku leszczy jest koniecznością, tu jakby nie widzę zależności. Zamiast wspomnianych wałeczków, stosuję w koszyczku grudki z ziemi, gliny double leam i jokersa. Czasem dodaje też topionych pinek, lub kilka sztuk ochotki hakowej. To również opóźnia wymywanie i wybieranie jokersa z gliny, ale jednak nie zamula na dnie.
Grudki ziemi, double leam ze śladową ilością jokersa.
Nie stosuję wałeczków bo zauważyłem, że w przypadku płoci ile byśmy nie wrzucili na poczatek, to ryby się „nudzą” i tak musimy donęcać w podobnym czasie jak w przypadku gdy tych wałków nie dajemy. Musi się dziać, musi być praca. To w mojej ocenie częsty błąd, przeszkadzający w utrzymaniu płoci w łowisku. Dużo towaru na początek i myślenie, że on tam jest i ryby mają wystarczającą ilość zachęty do żerowania.
Piękna, zimowa płoteczka „za zagarek”
SPRZĘT : Pickery uzbrojone w szczytówki 0,5 oZ i plecionkę 0,08. Przypony 50-70 cm z żyłki 0,09-,010 zakończone hakami w rozmiarach od 18 do 20. Jeśli chodzi o płotki to dążę do jak najkrótszego przyponu. Zgodnie z przepisami obowiązującymi na zawodach jest to 50 cm. Zwiększam długość jedynie wtedy gdy brań jest dośc sporo jednak są niepewne i szarpane. Wtedy wybieram dłuższy przypon np 60 lub 70 cm. Skutkuje to dłuższym oczekiwaniem na sygnalizacje pobrania przynęty, ale mało jest pustych zacięć.
Czasem w podudzeniu może pomóc czysta zanęta, lub z czysta zanęta z dodatkiem skromnej ilości robaczków.
Gdy ryby nie reagują na donęcanie ziemią z jokersem, bądź ubogą mieszanką, może okazać się, że dobrym pomysłem będzie donęcenie czysta mieszanką, lekką, niezbyt zbitą i nie przemoczoną. Zdaje sobie sprawę, że może to być bardzo ryzykowne np. podczas zawodów, gdzie siadło nam trochę, ale coś tam jeszcze punktujemy. Boimy się wtedy zaryzykować by nie spłoszyć i przekarmić ryb. Wtedy warto to robić mieszanką, którą ryby w łowisku wzbiją, będzie fruwała wszędzie, ale niewiele pojedzą:)
Wypracowanie zimne płocie. Zawsze można złowić więcej, ale …
Z połowu jestem dość zadowolony. O tej porze roku, to dobry wynik. Udało się ściągnąć płoteczki w łowisko i stale donęcając utrzymać je dość długo. Mam nadzieję, że tych kilka myśli Was skłoni do zastanowienia, a może jakiejś dyskusji. Jeśli doczytacie do tego miejsca i macie ochotę wymienić spostrzeżenia, to zapraszam.
Tekst i foto :Tomek Sikorski
W razie pytań zapraszam do kontaktu poprzez mój profil na facebooku: Tomek Sikorski Wędkarstwo