ZAWODY

ŁOWIMY NA MARGINE POLE!

Ostatnio po głowie chodziło mi polowanie na grube ryby. Ustabilizowana pogoda, brak opadów i co najważniejsze normalna temperatura wygoniła ze mnie feederowego lenia. Tym razem sięgnąłem po inny oręż – mam na myśli tyczkę i przybrzeżne polowanie na karpiowate czyli tak zwany Margine Pole. Areną tej przygody było łowisko w Piorunowie. W tym dniu towarzyszył mi Piotrek, który podobnie jak ja zapragnął zobaczyć, czy jakaś duża ryba zdoła przeciągnąć gumę na swoją stronę. Na łowisku zjawiliśmy się grubo po świcie. Na spokojnie wytypowaliśmy miejsca i rozłożyliśmy stanowiska. Postawiliśmy na pomosty w pobliżu nielicznych trzcin. Niestety nad wodą okazało się, że spora ilość trzcinowiska została przycięta co utrudniło bardzo sprawę. Duże ryby muszą mieć przecież odpowiednią osłonę, inaczej próżno szukać ich pod brzegiem. Brak bujnego trzcinowiska był na pewno utrudnieniem, ale rezygnować z wędkowania nie zamierzaliśmy.

12 milimetrowa mleczna kukurydza od Bestfeed do zasypania łowiska

Stosowanie kulek do nęcenia wcale nie było przesadą. W łowisku aż roi się od leszczyków. Czasem to jedyny sposób na grube ryby.

Jeśli chodzi o pellety zanętowe, postawiliśmy na gruby kaliber towaru od Bestfeed. Oprócz pelletu 4mm, zabraliśmy nad wodę 12 mm pellety o smaku mlecznej kukurydzy, kukurydzę konserwową, a także miękkie kuki proteinowe Power Mix, które po rozkruszeniu podaliśmy w łowisko. Obaj postawiliśmy na dwa punkty i postanowiliśmy je bogato zasypać. W łowisku pływa bardzo dużo leszczyków, dlatego pogrubiliśmy się maksymalnie. Uniknąć brań wszędobylskich leszczyków i tak się nie udało, ale chcieliśmy je maksymalnie ograniczyć.

Ten leszcz pobrał na pellet 12mm

Mój arsenał zanętowo-przynętowy.

Jeśli chodzi o zestaw postawiłem na łowienie przy użyciu tak zwanego pulla bunga. Zestaw zbudowany był z żyłki 0,25 na której zawisł karpiowy spławik 0,6 grama, który dociążyłem jedną śruciną. Był to typowy zestaw do łowienia z wolnego opadu. Jeśli kogoś ciekawi grubość amortyzatora, była to guma pusta w środku, tak zwany wentyl grubości 2,5 mm.

Pierwszy odjazd

Taki „Pan” na dzień dobry.

Ten karp na pewno nie jest mały….

Na końcu zestawu pływa naprawdę duża ryba.

Taktyka była prosta. Zasypujemy dwa obranie punkty w naszych stanowiskach i regularnie donęcamy, aż do pojawienia się ryb. Po braniu okazu z jednego punktu, donęcamy go i dajemy mu odpocząć, przeskakując na drugi punkt. Tu ciekawostka. Moja pierwsza ryba, wzięła około 10 minut po zanęceniu. Karp nie był może największy, ale branie było atomowe, hol dość widowiskowy, co tylko zwiastowało kolejne emocje. Piotrek na swoją rybę musiał czekać ponad godzinę. Jak widać na zdjęciu wyraźnie się opłaciło.

Jest i linek!

Kolejne brania były kwestią czasu. Niestety nawet największe pellety i duże kulki znęcały leszczyki. A te obskubywały duże przynęty i wyjadały zalegające na dnie karpiowe pyszności. Spośród leszczowej młodzieży udało się wydłubać przyzwoitego lina i amura. Więcej brań dużych ryb nie było a nam zostało odławianie leszczyków. Łowienie zakończyliśmy w porze obiadowej.

Tekst i foto: Marcin Cieślak

Foto: Piotrek Leleniak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress