Ostatnio wielu wędkarzy stawia na szukanie ryb na dużych dystansach. Oprócz tego, że czasem jest to jedyne rozwiązanie, to nie oszukujmy się – jest w tej chwili na to moda. Jedni świadomie szukają ryb np. podczas zawodów w dalszej części zbiornika, a inni podążając za modą walą ile fabryka dała, często nie dbając wcale o precyzję, nawet gdy wcale tak daleko łowić nie trzeba. My, jak to często bywa polegamy na rozsądku i zawsze łowimy najbliżej jak się da…o ile jest to skuteczne.
Tak było podczas mojego ostatniego wypadu na jeden z mazowieckich zbiorników komercyjnych. Ciekawy akwen z dość głęboką wodą (2-3 metry gruntu), sprawia, że ryby nie są aż tak łatwe do złowienia. Podstawą jest ich zlokalizowanie, odpowiednie zanęcenie i wtedy mamy dużą szansę na dobry wynik. Głęboka woda sprawia, że nęcenie gdzie popadnie powoduje przypadkowe i rzadkie brania. Wcześniejszy wypad z kolegą z ekipy zaowocował obserwacjami, że ryby lubią tam żerować przy kantach. Oczywiste było dla mnie, że zanęcę kant przy przeciwnym brzegu, na odległości 37 metra i kant przy moim brzegu. Tu będzie to odległość 5 m !!!
Pellet Profess z serii Ready, plus mączka halibutowa do zasypywania i tworzenia smugi smakowo-zapachowej.
Towar, który przygotowałem na wędkowanie to standardowo, dwa kolory pelletu od Professa. Jeden to Ready, już namoczony, którym zacząłem od razu nęcić, a drugi to ciemnoczerwony krylowy standard. Do tego oczywiście zanęta oraz mączka halibutowa, do tworzenia miksów do wstępnego nęcenia i podawania już w trakcie wędkowania. Miksy robią większy zamęt w wodzie, a to gdy ryby nie żerują zbyt dobrze, jest dobrym rozwiązaniem.
Dodam od siebie, że gotowy pellet po otwarciu paczki warto domoczyć, ale zrobić to ultra delikatnie. Maczamy rękę w kuwecie z wodą i lekko wilgotną ręką przemieszać w kuwetce pellet.
Małe paczki to wygoda. Towar na jedno wędkowanie
Z racji sporego szumu, który robiłem na stanowisku odławianie zacząłem od drugiej linii. Jednocześnie tę bliską, co jakiś czas donęcałem z ręki luźnym pelletem 6 i 8 mm. Co kilka minut 2-3 ziarenka wpadały z pluskiem do wody. Pierwsza ryba z dalekiego kantu wzięła po 3 minutach od zarzucenia. Pewny hol i karp melduje się w podbieraku. Silna ryba z głębokiej natlenionej wody daje nieźle popalić:)
Kolejne branie dopiero po 10 minutach. Dodam, że tym razem postanowiłem skorzystać z rady Marcina, który wskazywał zalety wędkowania ze stoperem w swoim artykule, który możecie przeczytać w tym miejscu. Wziąłem więc prosty timer i starałem się nie trzymać zestawu w wodzie więcej niż 10 minut. Udało się złowić jeszcze 3 ryby i niestety pomimo dodatkowego donęcania nie utrzymałem planowanego czasu. Karpi już nie miałem w łowisku, ale trafiały się inne kolorowe ryby, np. liny.
Czas było sprawdzić krótką linię. W międzyczasie na łowisku pojawiło się sporo osób, ale póki co efektów nie mieli. Słońce było coraz wyżej i temperatura zaczęła już trochę męczyć. Zaczynamy zabawę na krótkiej linii. Blisko brzegu wędkuję zdecydowanie bez klipa. Ryby mają takie odjazdy, że nie ma praktycznie siły ich wypiąć w tempo, a nie ma co przez klips tracić ryb i robić im krzywdę np. rozrywając wargi rozgiętym na klipsie hakiem. Branie mam po 2 minutach. Opłacało się dorzucać luźne ziarnka grubego pelletu. Pierwszy muskularny wariat złowiony niemal pod nogami już na macie.
Łowiłem rybę za rybą. W pewnym momencie nawet przestałem ładować podajnik i wrzucałem do wody tylko koszyczek z waftersem. Ryby ustawiły się na kancie nawietrznym, który jednocześnie był osłonięty przed słońcem przez las drzew. Warto wyciągnąć wnioski i szukać takich miejsc, kiedy bankówki zawodzą.
Łowienie karpi przy brzegu to ciekawa opcja. Zwykle gdy ryba jest na wyciągniecie podbieraka, to zabawa się kończy, podczas wędkowania typu margin – dopiero się zaczyna! Emocje gwarantowane:)
Autor najmocniejszego tego dnia odjazdu!!!
Sprawdzałem daleką linię jeszcze dwa razy, ale udało mi się tam złowić jednego lina i karpia, ale czekałem na ryby bardzo długo. Ryby szukając cienia i większej ilości tlenu zgromadziły się przy moim brzegu. Tymczasem u sąsiadów cisza i upalna sielanka, przerywana tylko spojrzeniami w moim kierunku.;) Były nawet pytania „jakie przynęty i zanęty?”, ale nikt nie zwrócił uwagi na to, że łowię 5 m od brzegu.
Tekst i Foto: Tomek Sikorski