ZAWODY

METODA NA NOWOROCZNE LESZCZE

Czy da się skutecznie łowić na method feeder zimą? To pytanie zadają sobie zapewne wszyscy miłośnicy metody, którzy kije pochowali do przysłowiowej szafy i czekają niecierpliwie do wiosny. W poprzednim moim artykule mieliście okazje zobaczyć jakie okazy potrafią brać kiedy za oknem szaro, buro i ponuro. Ci, którzy materiał przegapili, mogą do niego wrócić klikając tutaj. W styczniu metabolizm ciepłolubnych ryb wyhamowany zostaje niemal do zera, dlatego całkowicie się przezbrajam. W moim arsenale królują najcieńsze przypony i zestawy.

Powinienem napisać też o mikro podajnikach, ale łowisko, które odwiedzam słynie ze sporej populacji leszcza, dlatego tutaj robię wyjątek i nie rezygnuję ze standardowych koszyczków. Leszcze to ryby, które lubią „dużo”. Wystarczy tylko wybrać odpowiedni smak oraz pellet hakowy, który danego dnia będzie skuteczny i można łowić do oporu. Wydaję się proste, ale w praktyce tak całkiem proste nie jest.

 

Dziś zabrałem ze sobą  tradycyjne, duże podajniki.

W dniu mojego wędkowania mimo niezbyt silnego wiatru, było okropnie zimno. Temperatura oscylowała w okolicy dwóch, góra trzech stopni, ale odczuwalna była na pewno dużo niższa. W taki dzień dobry ubiór i termos gorącej herbaty to rzecz niezbędna.

Leszcze lubią kryl

Mięso i ryba w zalewie oleistej.

Ostatnio na łowisku sprawdził mi się kryl, który bił konkurencje smakowe na głowę. Spakowałem go więc ze sobą oraz podobny twardy pellet o smaku mięsno – rybnym. Do podajnika natomiast powędrował pellet o smaku orzecha tygrysiego. Wziąłem ze sobą także pellet twister w tym samym smaku, który nieco inaczej się rozrabia niż standardowy pellet oraz rybny większy pellet na donęcanie procą. W tym dniu wędka do nęcenia została w domu. Na takie chwilowe sesje trwające często góra trzy godziny staram się zabierać tylko niezbędny sprzęt. Lekki fotel, matę, kuwetę, wędki i jakieś drobne akcesoria.

 

Pierwszy leszczyk a całkiem pokaźny. Po prawej pellety na dzisiejsze wędkowanie.

Przyznam szczerze, że leszcze pozytywnie mnie zaskoczyły od samego początku. Mimo olbrzymiego chłodu brania były pewne, zdecydowane a kilka ryb chciało wręcz zabrać wędkę z podpórki. Podobnie jak poprzednim razem postawiłem tylko na jedną linię na równym trzydziestym metrze. Kijków do odmierzania odległości oczywiście nie brałem. Zestawy odmierzyłem dnia poprzedniego na podwórku. Kilka takich czynności pozwala zaoszczędzić sporo czasu podczas wędkowania, co w bardzo krótki dzień jest bardzo ważne.

W te kilka godzin złowiłem kilkanaście leszczy. Tradycyjnie, najlepiej sprawdził się pellet o smaku krylu w zestawie włosowym na tak zwanej gumce. Zadziwił mnie także fakt, że ryby dobrze reagowały na jasny pellet zanętowy. Zazwyczaj na tej wodzie zanęta i pellety paszowe muszą być po prostu ciemne a najlepiej czarne. Wyniki mojego wędkowania możecie zobaczyć poniżej.

Noworoczne wyniki

Widzimy się następnym razem

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress