ZAWODY

METHODA SPOSOBEM NA ZAROŚNIĘTY ZBIORNIK

Popularność klasycznego feedera w ostatnim czasie przyćmiła nawet utrzymujący się od jakiegoś czasu boom na wędkowanie method feederem. Delikatniejszy, bardziej finezyjny i często niewiarygodnie skuteczny klasyk bez zbędnych rurek antysplątaniowych przeżywa renesans. Są jednak momenty, gdzie methoda bije klasyka na głowę. To wtedy gdy praktycznie całe łowiska są zarośniętę, a nawet gdy znajdziemy kawałek wolnej przestrzeni by zanęcić, to mamy problem z holowaniem naszej zdobyczy. Latem i wczesną jesienią, to częsty obrazek.

Na pomysł aby napisać ten artykuł wpadłem po nocnych, lokalnych zawodach gruntowych, które udało mi się wygrać wyłącznie dlatego, że w moim arsenale, prócz trzech delikatnych wędzisk do klasycznego feedera, była także wędka uzbrojona w zestaw do method feedera. Były to zawody towarzyskie na wodzie PZW, na  których methoda i nęcenie pelletem było dopuszczone.

Tak za dnia wyglądało wylosowane stanowisko. Cała droga od oddalonych grążeli do brzegu  była zarośnięta moczarką, rogatkiem itp

Po losowaniu byłem załamany. Cała zatoka w której wylosowałem stanowisko była zarośnięta podwodną roślinnością. Gruntowanie przedłużało się w nieskończoność. Szukanie czystego miejsca do zanęcenia klasyka trwało i trwało. W końcu 37 metrów od brzegu, jakieś 3 metry od rosnących pod drugim brzegiem grążeli udało się znaleźć kawałek płaskiego dna bez roślin.

W dzień wędkował bym dosłownie na styku grążeli i czystej wody. W nocy moim zdaniem należy odmierzyć bezpieczną odległość od “kapsli”, bo celność będzie zdecydowanie słabsza, a ewentualny zaczep i siłowanie się z grążelami, to pewne narobienie rabanu i popsucie idealnie zanęconej miejscówki.

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Na grubo z pelletem ananasowym od Winnera

TAKTYKA NĘCENIA: Jeśli już przy nęceniu jesteśmy. Tam posłałem 10 szklanek mixu zanęty pelletu zanętowego  od Winnera.  Do Koszyczka dodawałem też kilka grubszych pelletów. Zawody nocne  trwają długo i dobrze aby gdy wejdzie drobna ryba, to były też fragmenty, które przytrzymają trochę większe karpiowate, jeśli te się pojawią. Pomimo tego, że na początku miałem wędkować klasykiem, ostatecznie nawet na ochotkę, licząc na nocne leszcze, to chciałem zaryzykować i zanęcić bardzo grubo.

Po rozpoczęciu zawodów ryby w łowisku zameldowały się bardzo szybko. Co z tego, gdy 90 procent zaciętych ryb zostawała w zielsku!!! Na chwilę przeniosłem się na bliską linie niedaleko brzegu, ale tu łowiłem prawie narybek, bo leszczyki rzędu 20-30 gram. Kto wędkuje w nocy, to wie, że nie ma co liczyć na drobnicę, bo ta wtedy nie żeruje. Tuż po zmroku podjąłem szybką i ostateczną decyzję. Zostawiam całkowicie klasyka i będę wędkował na methodę. Mam pięknie zanęcone łowisko, wystarczyło odmierzyć tę samą odległości posłać zestaw do methody na 37 metr.

Pellet Winner Premium nie boi się wody i jest łatwy do przygotowania. Jest miękki i sprężysty.

Początkowo nic się nie działo, ale tu trzeba być cierpliwym. Wiem, że w siatce mam nie więcej niż pół kilo drobiazgu, a kilka razy tyle zostało w roślinach. Albo methoda da mi ryby, albo polegnę z mizernym wynikiem. Po północy mam pierwsze przygięcie. Opór zwiastuje fajnego leszcza, który potroi mi wynik w siatce.  Na zdecydowanie masywniejszym zestawie, krótkim przyponie, dużo łatwiej kontroluje się rybę i można nieco siłowo wyholować  nad lub “po” roślinach.

Po leszczu chwila ciszy i mocne przygięcie. Tym razem czeka mnie większe wyzwanie. To Pan karp i to ponad 2,5 kilogramowy, który po ciemku i w totalnym zielsku po kilku minutach trafia do podbieraka. Wiem, że jestem w domu i wracam do gry. Inni też łowią pojedyncze ryby, ale ten karp daje mi przewagę. Na klasyku ryba by chodziła pewnie jakieś 20 sekund i poszła w zielsko razem z przyponem.

Kolejne ryby co jakiś czas meldowały się w podbieraku. Byłem skuteczny. Pomimo zielska na całej odległości dzielącej wytypowane łowisko od stanowiska,  prawie wszystkie ryby zacięte lądowały w podbieraku. Prawie, bo trzeci karp, którego nie udało mi się zatrzymać, rozgiął haczyk bo po ciemku nie zdążyłem wypiąć żyłki z klipsa.

Hol polegał na jak najwyższym uniesieniu wędki i holowaniu ryby górą. Udawało się nawet z karpiami, choć wiadomo, że nocą, nad nimi pełnej kontroli nie miałem. Pewnie zapięte ryby na 8 cm przyponie nie miały zbyt dużo możliwości na zerwanie zestawu w roślinach.

Tuż po świcie dołowiłem jeszcze  szczupaka, który zapiął się tak, że spokojnie wprowadziłem go do podbieraka i dwa karasie, w tym pięknego złotego.Zawody się skończyły, a ja byłem z siebie bardzo zadowolony, bo zmieniłem zupełnie taktykę wędkowania już w trakcie zawodów. Nie wiedziałem jak połowili inni, ale byłem pewien, że wybroniłem się z bryndzy. Końcowe ważenie pokazało wynik ponad 9 kilogramów, który dał mi kolejne z rzędu zwycięstwo w tej dorocznej, towarzyskiej imprezie.

Metoda totalnie sprawdziła się jako sposób na mocno zarośnięte latem wody. Tam gdzie klasycznym feederem ciężko wyholować nawet “chlapaka”, tam na methodę, nawet w nocy możemy holować w podwodnym zielsku całkiem ładne i silne ryby. Krótki przypon i dość gruba żyłka nie daje wielu szans na popełnienie błędów.

Tekst i foto : Tomasz Sikorski

foto: Cezary Wieczorek

jeśli macie pytania zapraszam na profil:

Tomek Sikorski Wędkarstwo

 

 

 

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress