Zasada, która mi i większości wędkarzy przyświecała jeszcze nie tak dawno, była taka, że zimą – koniecznie łowimy ostrożnie i ubogo. Ledwie wyczuwalne aromaty, garść zanęty na pół wiadra gliny i ogólnie wszystkiego szczypta lub garstka. Byliśmy bliscy już chyba nawet liczenia jokersa, by zrobić jak najlepszy wynik, ale broń Boże ryby nie przekarmić.
W naturze człowieka są jednak ciągłe próby i eksperymenty. Z resztą zima teraz zimy nie przypomina. Od jakiegoś czasu zacząłem podchodzić do tego wszystkiego odważnie. Szczególnie łowiąc klasycznym feederem, gdzie towar możemy podać niezwykle precyzyjnie. Bardzo łatwo nęcić różne linie zupełnie inaczej, a dzięki temu zdobywać w miarę szybko nową wiedzę, o tym gdzie na co ryby reagują najlepiej. Także zimą warto obalać mity.
Do wędkowania na chimerycznym i trudnym technicznie zalewie przygotowałem, namoczyłem i przetarłem przez sito słodką, aromatyczną i dość bogatą w składniki zanętę Profess o aromacie wanilii, karmelu i scopexu. Mieszanki tej dość często używałem również latem na wodach stojących i kanałach. Jeśli w łowisku są ryby, to nie ma co się szczypać, bo krzywdy im nie zrobimy. Szczególnie jeśli towar wielokrotnie wcześniej sprawdziliśmy.
Za chwilę wymieszamy towar aby podać go koszyczkiem w łowisku. Ziemia jest już z jokersem, bo tak po prostu towar przechowuję w garażu. Oczywiście zanęty i gliny wtedy razem już nie przecieram. Jedynie dowilżam.
Zimą na wodzie stojącej nie używam dużych koszyczków do wstępnego nęcenia…z lenistwa;)
Na wstępne nęcenie pójdzie mieszanka dość uboga, czyli taka, która zachęci ryby do żerowania. Prawdziwa bomba będzie szła pod koniec wstępnego nęcenia i do wędkowania. W oddzielnym wiadrze przygotowałem mieszankę gliny i ziemi. Dodam, że mieszankę dość ciężką i kleistą. Całość znacznie przemoczyłem, aby nie ruszały towaru żadne prądy tak częste na zalewach, oraz żeby drobiazg, który najszybciej pojawi się w łowisku, szybko żarełka nie wyjadł. Czekamy na zimowe leszcze, a te gdy w łowisku pusto, są bezlitosne. Znikają niczym kamfora. Do tego wszystkiego dodam szaloną jak na tę porę roku ilość grubych robaków, ale nie na początek. Gdy wejdą leszcze do koszyka będę ładował szalone ilości topionego robaka, kastera(jeśli akurat mam) oraz jokersa.
Zestaw, który stosuje zimą do łowienia leszczyków nie różni się specjalnie od tego letniego. Jeśli dystans nie przekracza 30 metrów, używam pickera lub delikatnego feedera o długości od 2,70 do 3.30. Jeśli chodzi o żyłkę główną, to jej grubość, nawet zimą nie ma w mojej ocenie znaczenia. Może być nawet i 0,25, choć takimi grubościami trudniej uzyskuje się większy dystans przy lekkich koszykach rzędu 15-20 gramów. Przypon to przeważnie 0,10 o długości 70 cm i dłuższy. Na leszcze krótszych nie stosuję. Szczególnie, gdy łowię prywatnie i mogę poczekać na potężne branie. Krótkie przypon to szybszy opór i często zbyt delikatnie sygnalizowane brania.
Jeśli po pewnym czasie w łowisku nie pojawiają się ryby, wtedy staram się dosmaczyć towar melasą, lub płynnym atraktorem. Drugą linię nęcę niemal skrajnie inaczej. Dodaje wtedy do gliny jedynie wyżej wspomnianych aromatów w płynie. Choćbym miał na tej linii nie wędkować w ogóle to warto mieć alternatywę na wypadek gdybym tego dnia pomylił się zupełnie w taktyce na grubo. Wszak, wędkarz, to nie saper i myli się wiele razy.
Czasem mniejszy
Gdy leszcze jednak dają się uwieźć bogatym towarem, bo przecież zbierają kalorie na czas gdy wodę skuje lód, a one będą miały mniej pokarmu. Najważniejsze wtedy jest to, aby nie pozwolić leszczom odpłynąć z powodu braku jedzenia w łowisku. Robak musi ścielić się gęsto. Tylko wtedy będziemy wędkowali. Jeżeli ryby się wkręcają, to wrzucam wtedy co mam. Tak jak wspominałem topione lub odpowiednio parzone robaki, kastery i oczywiście jokers.
Czasem większy
Największa satysfakcję z wędkowania mam gdy ryb jest dużo, a ja pozbyłem się całkowicie towaru przygotowanego do wędkowania. Można powiedzieć wtedy że połowione. Nawet zimą… choć co to za zima?!
Póki lód nie skuje porządnie wody nie odpuszczam wędkowania, bo bywają zimą dni podczas których połowimy jak w pełni sezonu. Nawet jeśli nie, to rześkie powietrze pójdzie nam na zdrowie:)
Zdrowych i Wesołych Świąt i masy fajnego sprzętu pod choinką!!!!
Tekst i foto: Tomek Sikorski