ZAWODY

PŁOCIOWE PRZEDWIOŚNIE NA KANALE ŻERAŃSKIM

W minioną sobotę postanowiłem powędkować na Kanale Żerańskim w miejscowości Nieporęt. Powodem mojej wizyty były zbliżające się zawody o puchar firmy Match This. Po ponad dwuletniej przerwie na arenie “wyczynowej” człowiek zapomina pewne wędkarskie nawyki. Trening był więc świetną okazją, żeby je sobie przypomnieć. Nad wodą zjawiłem się wcześnie rano, bo już o 4.30. Ze słyszenia wiedziałem, że o tej porze na kanale panuje duża presja, a ten kto zaśpi może mieć problem ze znalezieniem dogodnej miejscówki.

Kanał w siąpiącym deszczu.

mzawka
Po zajęciu stanowiska przyszedł czas na przygotowanie zanęty i rozłożenie sprzętu. Muszę przyznać, że rozkładanie topów w siąpiącym deszczu do najprzyjemniejszych nie należy. Mżawka padała cały czas, ale brak wiatru i wysoka jak na tą porę roku temperatura rekompensowała brak słońca. Termometr już w nocy pokazywał 4 stopnie było więc ciepło. W dzień mogło być jedynie cieplej a co za tym idzie przyjemniej.

Co wymieszałem w kotłach ?
Do moich wiader trafiły gotowe mieszanki glin, ziemi i zenęty. Zanętą jakiej użyłem był Sensas Super Etang Gardons. Całość dopaliłem traperowską wanilią i anyżem. Do klejenia zastosowałem spożywczego kleju firmy Mondial- F. Osobno w glinie i ziemi podałem też około 150 ml jokersa.

kule mieszanka

Łowienie zacząłem od 13-stki, gdzie wygruntowałem mały dołek o głębokości około 2,5 metra. Na topach zawisły odpowiednio zestawy 0,3 i 0,5 grama. Pierwszy ze spławikiem Dino Temepst z metalową antenką i metalowym kilem. Drugi to Lorpio z ruchomym korpusem, którego odpowiednio zmodyfikowałem specjalnie na te łowienie. Żyłka główna jaką zastosowałem to 0,10mm z przyponem 0,06mm, gdyż jak powszechnie wiadomo kanałowe ryby lubią finezję. Haczyki na które łowiłem to Red roach’e firmy Drennan o numerze 18.

Pierwsze ryby.

ploteczka

podbier

podb

Po zanęceniu ku mojemu zdziwieniu pierwsze do stołu przyszły leszczyki. Pojedyncza ochotka była pokusą nie do odparcia. Cała sytuacja powtarzała się przez pierwsze dwie godziny. Przeszkadzały trochę małe mikro okonie, które również wyczuły podawane w tym dniu rarytasy. Po jakimś czasie deszcz przestał padać więc łowienie stało się bardziej przyjemniejsze. Ryby też jeszcze lepiej kosztowały w moich przynętach. Niestety strzelanie pinką i donęcanie zgromadziło w łowisku jeszcze większą ilość okonia, więc zmuszony panującą sytuacją “skróciłem się” na 11 metr .

kolejna

Tutaj zastosowałem też drugi cięższy zestaw nieco bardziej doważony na tak zwany “antenkowy styk”. Podniesienie przynęty nad dno było kluczem do sukcesu. Bliżej brzegu na skraju zanęty stały bowiem ładne płocie. Brania były delikatne, ledwo zauważalne, ale bardzo systematyczne.

Jedna z wielu płoci.

plocia
Mój wynik to około 5 kilogramów płoci i leszczyków.

Wyniki.

wyniki

Tekst :Mariusz Puchalski, Marcin Cieślak, foto: Mariusz Puchalski

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress