ZAWODY

TYCZKA i SETKI RYBEK NA „NOWYM” ZALEWIE

Dawno nie wędkowałem tyczką. Minęło już tyle czasu, że przed pierwszymi w tym sezonie zawodami, rozłożyłem przed domem na trawie całe stanowisko, łącznie z  osprzętem oraz wędkę, rolki itp. Wszystko po to, aby połowić na sucho, ustawić dobrze rolkę, kilkadziesiąt razy wyjechać wędką, nabrać pewności i przypomnieć sobie technikę.

Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę, bo czekała mnie prawdziwa orka na ugorze. Zawody były w tym miejscu rozgrywane pierwszy raz od kilku lat, ponieważ Zalew w Komorowie został zrewitalizowany. Spuszczono zupełnie wodę, „pozbawiono” łowisko ryb, więc pomimo tego, że na tym akwenie sporo wygrywałem, stawałem wiele razy na podium zawodów spławikowych i feederowych musiałem podejść do zbiornika zupełnie na nowo. Do wędkowana przygotowałem bezpieczną, wiosenną mieszankę od Professa. Zanęta płociowa o ziołowym aromacie kolendry i ciemnym kolorze.

 Użyłem około 5 kilograma zanęty.

Zanętę przesiałem przez sito, aby pozbyć się grubszych frakcji. Do tego ziemia i glina tego samego producenta w proporcjach 1 część zanęty i 3 części mieszanki gliny.

Użyłem również glinki rozpraszającej w kolorze czerwonym. To bardzo dobry smużący dodatek do zanęty na płotki.

Część towaru na wstępne nęcenie z większą ilością jokersa podałem z kubka.

Towar do donęcania. Mieszanki z różną ilością jokersa, glina z jokiem – czyli tzw. grudy żeby postało, konopie, czysta zanęta .

Niestety nie miałem okazji trenować przed zawodami, a z tego co się dowiedziałem to z rybą jest różnie.  Dominuje bardzo mała płoć i wzdręga, którą powinno się łowić batem, ale z drugiej strony prądy podwodne, które są na takich zbiornikach, często utrudniają skuteczne wędkowanie batem, a tyczka jest stabilniejszą. Do tego jednak łowi się też bardzo sporadyczne bonusy.    Stanąłem więc w taktycznym rozkroku i trzeba było znaleźć złoty środek.

Postanowiłem zrobić 3 linie. krótki 4 metrowy bacik(trochę z boku), tyczka na 11,5 metrze i odległościówka na 31 metrze. Wiem, że kiedyś, szczególnie wiosną ratowała nam życie i gdy na tyczce była cisza, to z matcha człowiek punktował.

Uniwersalny towar na wstępne nęcenie do strzelania z procy na 31 metr.

Rywalizacja okazała się zacięta i trzeba było ostro się napinać, żeby w tempie odławiać malutkie płotki. Niestety na każdej linii meldowały się ryby o wadze przeważnie do 7- 10 gramów, więc wędkowanie tyczką i skakanie po liniach sprawiło, że początek był zdecydowanie dla „batmanów”. Niestety na 31 metrze ryby były tych samych rozmiarów. Trzeba było szybko zrezygnować z ochotki na haku, którą wolno się zakłada i zdecydować się na pinkę. Z tyczki doławiam jednak dwie większe płocie(bonusy w tych warunkach) Przez co też koncentruję się jednak na tej linii z nadzieją, że jeszcze coś ładnego trafię i odrobię straty z początku. W połowie zawodów, gdy prąd przy dnie był większy, zacząłem odrabiać straty.

Tyczka paliła się w dłoniach, a wcześniej wspomniany trening na sucho sprawił, że pomimo ostrego tempa i ostatecznie ponad 200 ryb w siatce, nie popełniłem technicznych błędów. Nie plątałem zestawów podczas pustych zacięć na płytkiej wodzie, etc. Dziki temu udało mi się odrobić sporo, ale nie wszystko. Nie byłem pewny wyniku, wiedziałem, że na pudło może być mało, tym bardziej, że kolega Łukasz, łowiący również tyczką kilka stanowisk obok, również odpalił w drugiej połowie zawodów. Tu jednak po ważeniu okazało się, że w mojej siatce było trochę więcej.

Ostatecznie z wynikiem  2500 gram zająłem 3 miejsc w sektorze. Zwyciężył kolega na otworku, który złowił 4!!! kilogramowe jazie, które ewidentnie z wiatrem weszły w zatokę i zacumowały w stanowisku. W całych zawodach zajmuję 5 miejsce. Jak na pierwszy występ z tyczką od dwóch lat, uważam że było to fajne przetarcie. Do swojego wędkowania nie mam większych uwag.

Wodom Cześć

Tekst i Foto: Tomasz Sikorski

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress