Zawody z okazji Tygodnia Czystości Wód organizowane przez Koło PZW nr 18 w Pruszkowie, to niemal stały element mojego wędkarskiego kalendarza. Super atmosfera, starzy znajomi i urokliwe miejsce rozgrywania imprezy zawsze mnie przyciąga na pruszkowskie zawody.

Czyste niebo zwiastuje brak zapowiadanych opadów:)
Urokliwość powyższego łowiska jest niezaprzeczalna. Równie bezsprzeczna jest jego trudność, co niektórych przyciąga, a innych odstrasza. Głębokość wody na tyczce sięga 60-70 cm. Łowiąc odległościówką jest niewiele głębiej. Każdy błąd czy mocniejsze uderzenie kubkiem o wodę możemy odczuć w postaci braku ryb w łowisku … nawet przez dłuższy czas. Poprzednią imprezę wspominam bardzo dobrze. W doborowym towarzystwie udało się wywalczyć pudło. To już jednak historia i tym razem również trzeba się postarać o dobry start. Tylko czy się uda? Ponad 30- tu wędkarzy podzielono na trzy kategorie, senior, senior +50 i junior.

Łukasz Kowalczyk w wirze przygotowań

Krzysiek Opłocki poprawia ostatnie szczegóły
Śmiało można powiedzieć, że szczęście się do mnie w tym sezonie uśmiecha nieco zezowato. Tydzień wcześniej wbiłem sobie trzcinkę w oko, ale zawody wygrałem:) Tym razem na pół godziny przed rozpoczęciem nęcenia złamałem top do kubka! Na tej wodzie oznacza to dramat, ale udało się wszystko prowizorycznie naprawić. Dziękuje Łukaszowi Kowalczykowi za postawę fair play i poratowanie taśmą 🙂

Urwie się ten kubek, czy nie urwie? Oto jest pytanie!
Kolejny raz wylosowałem stanowisko w samym środku seniorskiego sektora. Pomimo tego, że sąsiad zdecydował się na łowienie pełną wędką, ja pozostałem przy 11 metrach. Startując tu wcześniej nie zauważyłem żeby miało to szczególne znaczenie, a komfort łowienia przy skróconej tyczce jest nieporównywalny. Przygotowania oczywiście większość zawodników poczyniła takie, aby dość skutecznie odławiać płocie. To one są głównym celem wędkarzy startujących tu w zawodach. Oczywiście trafiają się spore bonusy, ale nie zawsze i nie wszystkim. Do kubłów trafiły mieszanki oparte na wszelkiego rodzaju gardonsach z odpowiednią dawką ziemi i gliny. Towaru musi być sporo bo rybka tu lubi podjeść:)
Rywalizację rozpoczęliśmy punktualnie o 9.30 i razem z moim sąsiadem, Krzyśkiem Opłockim zaliczyliśmy niemal od razu pierwsze ryby. Trwało to może z 15 minut, po czym sąsiad zaliczył przestój. W moim łowisku było lepiej i rybka brała dość regularnie. Nie były to duże płocie, które kiedyś były znakiem rozpoznawczym tego zalewu. Na zawodach jednak ważne jest, że coś w łowisko ściągnęliśmy, utrzymujemy i dodatkowo mamy szansę rozmiar ryb pogrubić.
Wędkarze stawiają tu przede wszystkim na metodę skróconego zestawu, ale w przypadku braku ryby pod tyczką w grę wchodzi również odległościówka. Taką taktykę obrał np. Arek Szczepaniak, który jak mało kto potrafi z dystansu na tym akwenie przechytrzyć większe rybki:) Potwierdzał to nie raz podczas zawodów Match Test.
Ryby mają już wysypkę tarłową więc należy się z nimi ostrożnie obchodzić i po krótkiej sesji wypuszczać, a kto tego nie rozumie ten kiep i kropka. Wracając do meritum. Walka o pierwsze miejsce nie trwała zbyt długo. Prawdziwy popis dał Piotrek Leleniak, który szybko wyłowił z wody piękną zieloną torpedę i wiadomo już było, że płotką łatwo tego nie przebijemy. Choć oczywiście trzeba było robić swoje i mieć cichą nadzieję, że także u nas, już za chwilę guma wyjedzie na kilometr.

Piękny prosiaczek! Osoby, które zabierają tego typu ryby z łowiska, nie zasługują na miano wędkarzy!
Kolejny bonus Piotrka rozwiał już wszelkie wątpliwości co do tego, kto te zawody wygra. Oczywiście gdyby innym weszły podobne ryby to walka była by wciąż otwarta, jednak tego zaszczytu dostąpił jedynie zawodnik pruszkowskiej „osiemnastki”, kolejny raz pokazując, że ma pomysł na tę wodę i potrafi zaryzykować i wygrać.
W tym miejscu należy pogratulować Piotrkowi zimnej krwi i umiejętności, bo wyholowanie na delikatny zestaw takich ryb to nie lada sztuka. My walczyliśmy wciąż o drugie miejsce. Nie wiedzieliśmy jedynie jak łowią wędkarze na „bankówce” w okolicach zatopionych gałęzi. Tam często padają spore wyniki. Tym razem jednak łowiący tam wędkarze nie mieli wesołych min. Standardem na wszelkich zalewach jest to, że po porannym spokoju i flaucie na wodzie, pojawia się z biegiem czasu spory wiatr i fala, a przygotowane wcześniej zestawy, często trzeba zmieniać. Nie wszyscy, o tym wiedzą i podczas zawodów muszą tracić czas na dostosowanie zestawów do warunków panujących w łowisku.
Po czterech godzinach walki, na szczęście bez zapowiadanego deszczu wiedzieliśmy, że król jest tylko jeden! Piotrek osiągnął wynik ponad 10 tysięcy punktów!!! Kto sięgnie po dwa pozostałe miejsca na podium? – to było zagadką. Do końca rywalizowaliśmy o to z Krzyśkiem Opłockim. Przewaga, którą wypracowałem na początku była na tyle duża, że łowiąc cały czas płotki i mini leszczyki udało mi się zakończyć zawody spokojnie, bo wiedziałem, że boki zostawiłem w tyle. Stałe pilnowanie swojego łowiska, regularne donęcanie i reagowanie na to co robił przeciwnik – dało zamierzony efekt.

Moje płocie w sumie ważyły 3180 gram i dały mi 2 miejsce w zawodach.
Wspomniany powyżej Arek Szczepaniak złowił dosłownie o 60 gram mniej ode mnie i zajął 3 miejsce na podium. Pozostałe wyniki w sektorze seniorskim nie przekraczały 2 kilogramów. Krzysiek Opłocki z rezultatem 1960 punktów zajął ostatecznie 4 pozycję. Po za fajnym garbusem na początku zawodów nie dołowił nic większego.
Wędkarze punktowali przeważnie płotkami i niewielkimi leszczykami, których kiedyś praktycznie w tym łowisku nie było. W trudnych warunkach nieźle poradził sobie batem Łukasz Kowalczyk (po lewej). Bat na zalewach, gdzie zawsze pojawiają się prądy jest z reguły mniej skuteczny od tyczki bo trudniej utrzymać zestaw. Łukasz co raz skuteczniej nawiązuje jednak walkę z miłośnikami skróconego zestawu. Niektórzy (Adam po prawej) ratowali się karasiami i jazgarzami spod nóg. Trudne łowisko nie pozwoliło rozwinąć skrzydeł niektórym zawodnikom. Ci, którzy łowili tu pierwszy raz również musieli zapłacić frycowe. Nie składają jednak broni i zapowiadają rychły rewanż!
Podium seniorskie 1. Piotr Leleniak, 2 Tomek Sikorski, 3 Arek Szczepaniak
W sektorze „+50”, czyli deczko starszych seniorów walka była zacięta, a i wyniki niezłe. Rywalizacje w tej kategorii wygrał Tomasz Pogorzelec, który złowił ponad 4 kilogramy ryb, głównie płoci, okraszając połów niespełna kilogramowym leszczem. Drugi zawodnik na tym brzegu , Kazimierz Leleniak uzyskał wynik nieco ponad kilogram mniejszy.
Podium 50+, 1. Tomek Pogorzelec, Kazimierz Leleniak, 3 Eugeniusz Koć.
Juniorzy również walczyli jak lwy, choć ryb młodzi mistrzowie złowili mniej. Wędkowali na bardzo trudnym odcinku i należą się brawa za postawę i wytrwałość. W tej kategorii widoczny był już podział na profesjonalistów…
…oraz stawiających w wędkarskim sporcie pierwsze kroki. Co bardzo cieszy także dziewczyny chętnie biorą udział w zawodach. Na sukcesy jeszcze przyjdzie czas, ale jedna zawodniczka znalazła się na juniorskim podium.
Podium juniorów 1. Emil Blacerzak, 2 Eryk Królikowski, 3 Ewa Tykwińska.
Wszyscy, którzy stanęli na podium w trzech rozgrywanych kategoriach otrzymali zgodnie z tradycją tych zawodów dyplomy oraz talony na zakupy w sklepie wędkarskim. Nowością w tym roku były także vouchery na pizze;). Pozdrowienia i do następnego. Wodom Cześć.
Tekst i foto ;Tomek Sikorski
za część fotek dziękujemy kolegom z Koła nr 18 w Pruszkowie.