Pisząc relację z jesiennych zawodów zawsze mam uśmiechniętą buzię ponieważ wszystko dopięte jest na ostatni guzik: jedzenie, ilość ryb, atmosfera, nawet pogoda dopisuje. Jesienią wszystko jest inne niż np. na zawodach okręgowych na których wynik 2 kg często daje wygraną w sektorze. Napięcie na zawodach tej rangi powoduje, iż każdy myśli o taktyce, oby być lepszym od innych. Na jesiennych zawodach jest zgoła inaczej. Przyjeżdżają ludzie, którzy chcą miło zakończyć sezon w doborowym towarzystwie oraz nałowić się do woli. Areną zmagań najczęściej jest Kanał Żerański w Aleksandrowie, łowisko bardzo rybne i głębokie z dobrym dojazdem na każde stanowisko. Dominującym gatunkiem o tej porze jest leszczyk, płoć i krąp, a najskuteczniejszą metodą jest tyczka lub długi bat.
Zawody w dniu 11 listopada odbyły się pod patronatem sklepu wędkarskiego „Narybysklep.pl”, gdzie walczyliśmy o okazały puchar oraz o nagrody rzeczowe ufundowane przez sponsorów. Lista zapełniła się bardzo szybko.
Na miejscu zbiórki stawiło się 44 uczestników, a wiele osób przybyło nad kanał „dopieszczać” swoje zanęty jeszcze po ciemku. Niestety ilość osób była ograniczona ze względu na pojemność łowiska.
Organizator bardzo miło wszystkich zaskoczył serwując z rana smalec, schab i ogórki….. każdy mógł napić się kawy, herbaty. Niby mały szczegół, ale cieszy bardzo, gdyż takie przywitania nie zdarzają się na każdych zawodach.
Do czasu losowania każdy wymieniał między sobą uwagi spostrzeżenia, było też dużo uśmiechów, wzajemnej mobilizacji. Nie zabrakło także dreszczyku emocji podczas losowania, ponieważ to wyciągane numerki decydowały gdzie usiądziemy i z kim przyjdzie nam walczyć w sektorze.
Mimo to każdy do losowania podchodził z uśmiechem, ponieważ mieliśmy świadomość że rybki są wszędzie i przy odrobinie wprawy można osiągnąć dobry wynik z każdego stanowiska.
Ja wylosowałem sektor C, czyli najdalej wysunięty w stronę lasu. Przy samym moście usytuowany był sektor A, natomiast sektor B mieścił się w środku. Ponieważ swoje stanowisko rozłożyłem bardzo szybko, mogłem sobie pozwolić na krótki spacer z aparatem, aby zobaczyć z kim przyjdzie mi „skrzyżować tyczkę” 🙂
Poniżej niektórzy rywale:
Damian Furmańczyk
Maciej Mierzejewski
Darek Bogucki
Piotr Chłopecki
Krzysztof Zalewski
Andrzej Lis
Warto dodać że wędkarstwo nie zna granic i każdy może łowić,
Henryk Młot
Łowienie zaplanowano na 9.30, a punktualnie o 9.20 do wody poleciały pierwsze kule, zaczęło się bombardowanie kanału… Potem czekały nas 4 godziny łowienia. Kluczową sprawą była ilość podania zanęty i gliny. Każdy zawodnik sugerował się własnymi przemyśleniami i taktyką poławianych ryb. Jedni nastawiali się na płocie, inni na leszcze. Łowienie przebiegło bardzo szybko a lecący czas umilały biorące ryby. Co jakiś czas spławik chował się pod powierzchnią wody, więc ten kto umiał utrzymać dobre tempo mógł liczyć na dobry wynik końcowy.
Po 4 h przyszedł czas na ważenie. Sektor C rozpoczynała moja skromna osoba, więc jako pierwszy zostałem poproszony o przedstawienie ryb do wagi. Na mój wynik głównie składały się leszcze oraz krąpie. Płotek w mojej siatce było mało.
Mój wynik zatrzymał się na 7200 g, a więc bardzo „sympatyczny” rezultat jeśli chodzi o zawody, szczególnie te na kanale. W swoim sektorze prowadziłem, do czasu zważenia Darka Boguckiego, który jako jedyny w naszym sektorze zdecydował się łowić ukleje. Jak widać po wyniku robił to bardzo skutecznie. Darek wyłowił 9450 gram srebrnych rybek.
Do końca ważenia w sektorze, nikt nie zdołał przebić wyniku Darka, ani mojego. Jest to powód do chwały ponieważ nie były to małe wyniki.
Ryby Piotra Chłopeckiego ważyły 5950 gram.
Maciej Mierzejewski wyłowił 7040 gram leszczy
Niestety, zwycięzca może być tylko jeden. Został nim Karol Śmietanka, który jako jedyny przekroczył granicę 10 kg! Karol wspaniale dobrał się do leszczy i to na nich zbudował doskonały wynik, dokładnie 10420 gram.
Karol wygrał atrakcyjny puchar ufundowany przez głównego organizatora.
Ostatni sektor wygrał niezawodny jesienią Marek Stachurski. Pozwoliło mu to wskoczyć na 3 miejsce podium.
Poniżej najlepsza trójka:
od lewej „na pudle”: Dariusz Bogucki, Karol Śmietanka i Marek Stachurski.
Warto dodać że każdy z pierwszej 15 zawodników dostał atrakcyjne nagrody rzeczowe. Dodatkowo na szczęśliwców czekały atrakcyjne nagrody losowe.
Po zawodach każdy cieszył podniebienie pysznościami z grilla: karkówka, kiełbasa, kaszanka i to w ilościach nie do przejedzenia! Znakomite jedzenie szybko zregenerowało zmęczony organizm, także nikt do domu z pustym żołądkiem nie wrócił.
Parę słów podsumowania okiem zawodnika.
Panowie działacze z PZW powinni uczyć się jak organizować zawody ! Nie pisałem wcześniej nic o wpisowym, ponieważ za 30 zł, mieliśmy przysłowiową „full opcję”. Nikt nie chciał zarobić. Każdemu zależało na naszym dobrym samopoczuciu. Obyło się bez „zgrzytów” , opóźnień, do końca zostali prawie wszyscy zawodnicy, co na okręgowych zawodach jest rzadkością . Uważam że przyszłość jest w tego typu „prywatnych” zawodach, gdzie organizatorzy starają się żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik. Opinie po zawodach tylko tę tezę potwierdzają. Tak więc do zobaczenia za rok. Namawiam też innych ! Po trzykroć warto !!!
Tekst i foto: Marcin Kostera