Ostatnio łowię na methodę na bardziej dzikich a co za tym idzie wymagających łowiskach. Przyczajony wśród trzcinowisk szukam linów albo pięknych, niemal okrągłych karasi. Tym razem jednak plan był prosty. Jadę na poligon z dominacją małych i średnich karpi, aby zwyczajnie się wyłowić. Łowisko komercyjne, które odwiedziłem w swoim rybostanie ma także nieliczne japońce, liny i amury.
Ryb poszukam w pobliżu jedynego przybrzeżnego krzewu na około 25 metrze.
Trening jaki odbyłem miał służyć zbieraniu doświadczenia. Chciałem sprawdzić dwa warianty pelletowo- przynetowe i zobaczyć czy na tak bogatym w ryby łowisku, zrobi to jakąś różnice. Drugi cel był prostszy. Licząc na dużą ilość brań, chciałem poćwiczyć technikę holu, sprawdzić niuanse związane z przyponami i zestawami.
2 mm pellet o smaku morwy okazał się bardzo skuteczny.
Wyścigowy karpik.
Pellety jakie tym razem trafiły do kuwet to czarny, halibutowy pellet 2mm oraz czerwony pellet o smaku morwy o tej samej granulacji. Pellet Carpio, którego używałem nie lubi wody, dlatego do nawilżania użyłem spryskiwacza. Przynęty w tym dniu miały nie zaprzątać mi głowy, dlatego nad wodę zabrałem tylko następujące słoiczki: truskawka pop up 8mm, kukurydza sfermentowana tej samej wielkości również pływająca, oraz dumbellsy 8 mm o smaku gumy balonowej.
Dumbells od Carpio na dzisiejsze karpiki
Dumbells balonowy na gumce przyniósł mi równe 10 ryb.
Jeśli chodzi o sprzęt, postawiłem na zestaw na żyłce zamontowany na “przelocie”. Łącznik szybkiej wymiany pozwalał mi zmieniać przypony podczas wędkowania. Podczas karpiowania sprawdziłem także żyłkowe przypony ze szpilką na włosie, przypony z plecionki i bagnetem oraz żyłkowe przypony z gumką na włosie.
Karpiowy dublet. Podczas robienia zdjęć rybie, która odpoczywała na macie, posłałem zestaw do wody. Zajęty pstrykaniem niemal straciłem wędkę. Jak widać momentami brań było bardzo dużo!
Łowisko znam dość dobrze i wiem, że ryby meldują się szybko w podwodnej stołówce. Postawiłem na 25 metr łowienia i łowienie z klipem. Na pierwszą rybę musiałem czekać równe 8 minut. Czas między braniami, był dla mnie bardzo ważny. Był to również element treningu jaki chciałem sprawdzić. Ryby momentami brały co kilka minut, aby czasami odpływać i wracać w łowisko. Powodem tego stanu rzeczy był na pewno czynnik związany z moimi modyfikacjami zestawu lub łowienia, np. wyjmując 5 karpików z rzędu postanowiłem zmienić rodzaj pelletu, aby sprawdzić czy równie dobrze ryby żerują na innym pellecie. To samo dotyczyło wariantów przyponowych i przynętowych.
Typowy rozmiar z tego łowiska.
Karpik na pop up.
Jeśli chodzi o wynik, w tym dniu udało mi się złowić 21 ryb, 20 krapi, różnej wielkości z dominacją ryb w przedziale 2 kilogramy i 1 karasia srebrzystego. Łowiłem równe cztery godziny, co dało średnią około 10-11 minut na rybę. Tempo na pewno byłoby szybsze, ale robienie zdjęć podczas sesji zabiera jednak trochę czasu.
Największy rozbójnik. Długi, chudy ale byk!
Wnioski: Czerwony pellet o smaku morwy był zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż czarny halibut. Potwierdziło to moją tezę, że na tym łowisku owocowe, słodkie pellety latem przynoszą więcej brań niż rybne lub agresywne, pikantne smaki. Przy wszystkich przynętach postawiłbym plusik. Ryby brały doskonale na pływające pop’upy oraz naturalnego dumbellsa. Przynęty różniły się kolorystycznie co nie wpływało na ilość i jakość brań. Momentami łowiłem 3,4 karpie na pomarańczowego dumbellsa o smaku gumy balonowej, aby za moment złowić taką samą ilość ryb na blado czerwonego pop’upa o smaku truskawki. Jeśli chodzi o przypony, ze względu na prezentacje przynęt, najlepiej sprawdziły się przypony z gumką na włosie. Przynęta prezentowała się naturalnie. Szpilka i bagnet wypadły blado. Być może pop up czy dumbells nie był już tak atrakcyjny jeśli został przebity szpilą. Ten mały szczegół na pewno sprawdzę lub wykluczę podczas następnej wyprawy na karpiki.
Takie łuski na karasiu to jakaś mutacja.
Tekst i foto: Marcin Cieślak