Opowiedz nam proszę o swojej karierze wędkarskiej. Jak to wszystko się zaczęło?
Moja przygoda z wędkarstwem rozpoczęła się dość późno. W wieku 15 lat zapisałam się do szkółki wędkarskiej, gdzie uczyłam się podstaw. Trafiając tam nie potrafiłam nawet samodzielnie zawiązać haczyka ani zrobić samodzielnie zestawu do bata. Jeździłam na obozy wędkarskie, następnie zostałam wybrana na swoje pierwsze zawody jako zawodniczka szkółki okręgowej. Uczyłam się wtedy sztuki łowienia batem. W 2007 roku zaczęłam również jeździć na zawody kołowe.
Rok później dostałam pierwszą tyczkę, na którą uczył mnie łowić tata i brałam już wtedy czynny udział w zawodach rangi okręgowej. Trafiłam wtedy do swojej pierwszej drużyny, która przekazała mi wiele cennych informacji. Przydzielono mi wtedy osobistego trenera, który poświęcał mi swój czas podczas zawodów. W 2008 roku po raz pierwszy pojechałam na Mistrzostwa Okręgu, gdzie po dwóch turach zajęłam 2 miejsce wśród kobiet. Poznałam wtedy na swojej drodze ludzi, którzy zaoferowali mi pomoc i zabierali na liczne zawody abym nauczyła się jak najwięcej. W 2009 roku dzięki nim wystartowałam pierwszy raz w cyklu zawodów komercyjnych. Zabierano mnie na zawody po całej Polsce abym poznała dobrze łowiska.
Każdy kolejny wyjazd na zawody uczył mnie wiele, z każdych zawodów wracałam do domu z nowym doświadczeniem a czasami nawet z dobrym wynikiem. W ciągu roku z zawodów kołowych trafiłam na zawody rangi ogólnopolskiej. Wtedy też dostałam propozycję startowania na GP Polski w drużynie Sensas Bydgoszcz. Na pierwsze GP pojechałam do Wrocławia, gdzie po pierwszej turze zajęłam 4 miejsce w sektorze z czego strasznie się cieszyłam i co było dużym zaskoczeniem dla mnie jak i dla innych osób. Trochę nie wierzyłam w swoje umiejętności oraz w to że sprawdzę się i poradzę sobie wśród doświadczonych zawodniczek z całej Polski.
W sezonie na zawody jeździłam w każdy weekend, czas wolny był maksymalnie wykorzystany. Zostałam też Mistrzem Okręgu w swojej kategorii, pokonując jedną z najlepszych zawodniczek w Polsce. Moje pierwsze Mistrzostwa Polski nie należały do udanych a odbyły się nad Wartą w Świerkocinie. Gp w Poznaniu nie zapomnę chyba nigdy. Udało nam się zająć 1 miejsce drużynowo z czego ogromnie się cieszyłam. Swój pierwszy rok startów na Gp skończyłam na 24 miejscu. Przełomowym rokiem okazał się rok 2010.
Wtedy wszystko układało się po mojej myśli, nabrałam trochę pewności siebie i doświadczenia. Zyskaliśmy nowego sponsora klubu. Trafiłam do klubu Dragon Bydgoszcz. Już na pierwszym GP stanęliśmy na podium, zajęliśmy wtedy 3 miejsce. Udało obronić mi się tytuł Mistrzyni okręgu. Na GP w Poznaniu stanęliśmy również na podium, na 2 miejscu. Moje drugie Mistrzostwa Polski poszły mi już trochę lepiej, po pierwszej turze zajęłam 3 miejsce w sektorze a całe zawody skończyłam na 18 miejscu.
Na ostatnim GP walczyłam o awans do kadry Polski. Po dwóch turach zajęłam 5 miejsce czyli swoje jak dotąd najwyższe miejsce w klasyfikacji indyw. Kobiet. Rok 2010 zakończyliśmy na 4 miejscu drużynowo a mi udało się awansować do kadry Polski kobiet.
Rok 2011 był dla mnie trudny, zdawałam maturę i trochę komplikowały się zawody z pozostałymi sprawami co odbiło się na moich wynikach.
2012 – zabrakło mi niewiele aby dostać się drugi raz do kadry Polski. W 2012 roku po raz pierwszy pojechałam na Mistrzostwa Szkół Wyższych gdzie zajęłam 4 miejsce w klasyfikacji generalnej.
Podjęłam wtedy też decyzję, że jest to ostatni rok moich wyjazdów na zawody cyklu GP oraz innych ogólnopolskich. Od 2013 roku startuję tylko w zawodach okręgowych i kołowych.
Można powiedzieć że Twoja wędkarska kariera zatoczyła pętle. Co dalej z klubem Dragon?
Zmienił się skład klubu ale nadal startują pod tą samą nazwą na GP. Ze zmianami wiązała się złą atmosfera nie tylko wśród zawodników.
Co masz na myśli mówiąc ”zła atmosfera” ?
Pojawiła się zazdrość osób niestartujących, o to co dostają zawodnicy. Do drużyny trafiły osoby które się nie lubią w okręgu. Powstały dwa obozy ludzi którzy ciągle się kłócili o wszystko!
O sporze każdy mógł przeczytać w Internecie. Przez pewien czas aż wrzało na stronach internetowych. Każdy też o sporach w Bydgoszczy wiedział. Wolałam się z tego wycofać i mieć spokój.
Podobno pracujesz w sklepie wędkarskim?
Pracuję w sklepie w Bydgoszczy, największym sklepie od samego jego otwarcia.
Praca w sklepie to tylko przygoda?
Jest to praca dodatkowa , zazwyczaj w weekendy gdyż studiuję w tygodniu.
Jak reagują ludzie widząc młodą dziewczynę, która na pewno nie jest znana dla wszystkich ale w końcu bądź co bądź jest profesjonalistką w swoim fachu?
Czasami jak pytam o to czy w czymś pomóc, niektórzy dziwią się że jestem w stanie im odpowiedzieć na pytania. Są też osoby które przychodzą do mnie po rady przed zawodami i wtedy doradzam w zanętach i nie tylko. Jestem odpowiedzialna za dział spławikowy w sklepie. Dużo klientów nawet nie wie że też łowię i jak koledzy z pracy im mówią że nie mogą im doradzić bo się nie znają i mają mnie zapytać.
Opowiedz mi proszę o jakiejś zabawnej lub niezapomnianej przygodzie wędkarskiej ? spotkało Cię kiedyś coś takiego?
W 2011 na Gp Polski w Bydgoszczy pewien junior którego nie znałam prawie wcale, poprosił mnie o pomoc z racji tej że mieszkałam w Bydgoszczy. Po pierwszej turze zawodów zabrakło mu gliny na drugą turę, a że godzina była już późna, na dodatek sobota, więc jedyną możliwością było udostępnienie mu swoich zapasów. Dałam mu swój numer, przyjechał do mnie, wziął sobie glinę. Poznaliśmy się wtedy rozmawiając również po zawodach…
Wygrał wtedy całą klasyfikacje w juniorach, zaczął mnie odwiedzać po tych zawodach i tak został moim chłopakiem.
No proszę. Wiesz może ten brak gliny był tylko pretekstem? Może glinę miał schowaną gdzieś w wiadrach?
Nieee faktycznie potrzebował pomocy ( śmiech)
Powiedziałaś że startujesz w zawodach rangi kołowej. Czy przygotowujesz się tak samo jak do poważniejszych imprez ? Czy może traktujesz te starty z większą dla siebie ” ulgą” ?
W moim kole akurat jest kilku znanych wyczynowców, startuje z nimi w tej samej kategorii. Czasami uda mi się ich pokonać ale są też takie zawody kiedy jestem poza podium. Przygotowuje się tak samo jak na zawody okręgowe, zasady i regulamin jest ten sam. Startują tu znani wędkarze np:
Marian Górski – senior z Gp Polski, jego brat Irek Górski , też startował na Gp
Adam Filocha – który jest doświadczonym zawodnikiem.
Mirek Szczerbicki znany wędkarz w naszym okręgu.
Kamil Kwocz- junior z Gp, dawny medalista mistrzostw świata.
Jest więc z kim walczyć.
A jakie ryby lubisz łowić najbardziej? które łowiska należą do ulubionych? Co sądzisz o łowiskach komercyjnych?
Pewnie każda osoba powie zawsze, że lubi najbardziej łowić te największe ryby. Nie mam typowo ulubionych ryb, ale z całą pewnością gdy trzeba było łowić uklejki przez 3 lub 4 godz to nie byłam szczęśliwa i wiedziałam, że moje szanse z tą chwilą spadają. Idąc jednak na trening nad Brdę czekam zawsze na te duże ryby. Każdy wyholowany kleń czy leszcz ponad 2kg sprawia przyjemność i satysfakcję.
Ulubionym łowiskiem dawniej była rzeka Warta w Poznaniu. Czułam się tam dość pewnie i wyczekiwałam zawsze na tury GPP nad Wartą. Złowiłam tam jak dotąd moją największą rybę jeśli chodzi o te wyjęte podczas zawodów. Leszcz 2,5 kg dał mi wtedy 1 sektorową. Wolę łowić na wodach o znacznym uciągu, może dlatego, że ¾ czasu który spędziłam na rybach przeznaczyłam na łowienie nad Brdą. Dlatego numerem jeden jednak jest i zawsze będzie dla mnie Brda!
Do końca życia zapamiętam też Turawę i słynne zawody, gdzie prawie wszyscy zawodnicy zeszli z zerem na koncie włącznie ze mną.
Dostałam też szansę poznać wiele łowisk w całej Polsce, począwszy od kanałów w Gdańsku a kończąc na Dworach koło Oświęcimia. Pochwalam zawody komercyjne, gdyż pozwalają one sprawdzić każdemu swoje szanse na danej wodzie i każdy kolejny wyjazd uczy czegoś nowego. Nawet jadąc jako trener można zdobyć wiele cennych informacji. Są lepsze od zwykłego treningu.
W tym roku po raz pierwszy pojechałam połowić większe ryby na typowe łowiska komercyjne, które nie należą do wód PZW. Pracując w sklepie słyszę, że coraz więcej wędkarzy narzeka na stan wód w swojej okolicy i wolą zapłacić za jeden dzień wędkowania na wodzie zamkniętej, komercyjnej niż płacić składki PZW. Może sztuka złowienia tam ryby jest znacznie prostsza ale jest do doskonała okazja aby nauczyć się radzić sobie gdy mamy dużą rybę na kiju. Pobiłam swój rekord największej złowionej ryby – udało mi się złowić karpia 7,5 kg na tyczkę.
To musiało być niezłe przeżycie. Jakie emocje towarzyszyły Ci podczas holu?
Nie spodziewałam się wtedy aż tak dużego karpia. Dopiero gdy go zobaczyłam już na powierzchni w chwili podebrania uwierzyłam w to co mówił mój towarzysz zza moich pleców . Hol trwał niecałe 10 min, nie miałam nigdy wcześniej doświadczenia z holem aż tak dużych ryb, tym bardziej karpi .
Na topie przez chwilę robił co chciał a wraz z tym moje szanse malały. Uwierzyłam dopiero w to gdy został położony na macie karpiowej i zważony.
Holując taką rybę nie liczyłam na to, że uda mi się go w ogóle zatrzymać, a tym bardziej w to, że go złowię.
Patrycjo jaki jest Twój wędkarski autorytet i dlaczego?
Autorytetem wędkarskim będzie zawsze dla mnie tata, dzięki któremu zaczęłam łowić. Gdy już jednak trafiłam na zawody krajowe strasznie ceniłam sobie Remigiusza Zielonkę, który pomagał mi wdrożyć się w wyczyn i to z nim jeździłam na swoje pierwsze zawody komercyjne. Miałam również okazję poznać Pana Bogdana Bruda, którego strasznie sobie cenię. Jest to dla mnie wędkarz z prawdziwego zdarzenia, po prostu osoba perfekcyjna, która ma wszystko zawsze dograne Szanowany jest przez wiele innych kolegów po kiju. Zapracował na to sobie poprzez renomę i wszystkie sukcesy.
Czy swoją przyszłość wiążesz z działalnością wędkarską ?
Przyszłości nie mam zaplanowanej. Z zawodu będę zootechnikiem, pracę inżynierską piszę z wędkarstwa. Chciałabym pracować w swoim zawodzie ale nie mam pojęcia co się wydarzy za rok czy za dwa. Życie bywa zaskakujące.
Jakiś czas temu dostałam ciekawe propozycje pracy w branży ale nie mam podjętej jeszcze żadnej zobowiązującej decyzji.
Twoja rada dla najmłodszych?
Wędkarstwo jako pasja i zainteresowanie nigdy nie powinna stać się dla nich najważniejsza. Ma to być możliwość oderwania się od codzienności. Ważną rolę odgrywają też rodzice w tym przypadku. To dzięki nim mały junior ma możliwość pomocy finansowej oraz najwierniejszych kibiców . Początki są zawsze ciężkie, ważne jest aby się nie zniechęcić nawet jeśli coś będzie szło nie tak.
Foto pochodzi z prywatnych zbiorów Patrycji
Rozmawiał Marcin Cieślak