Jako miejsce sobotniego treningu wybraliśmy z Pawłem nad Zalew w Żyrardowie. O łowisku nie wiedzieliśmy nic oprócz tego, że występuje tu ładna płoć i można trafić leszcza. Na łowisko dotarliśmy rano i obraliśmy losowo wybrane stanowiska.
Poniżej mała prezentacja zalewu
Mieszanka jaką chcieliśmy przetestować na tym łowisku opierała się o klubowe zanęty sensasa a jej skład był bardzo prosty. Użyliśmy zanęt gardons i jasny etang. Jako, że w łowisku jest ładna płoć dodaliśmy także odpowiednią ilość konopi. Wszystko dociążone glinką i przyciemnione.
Najpierw gardons club
Następnie etang club
Jeszcze tylko szczypta konopi i mieszanka gotowa
Druga część mieszanki typowo leszczowa była bardziej „mięsna” i okraszona biszkoptem bremes o wspaniałym zapachu cynamonu. Mieliśmy także jokersa który miał pomóc przytrzymać rybę w łowisku.
O świcie zaczęliśmy łowienie. Pierwsze ryby zameldowały się u Pawła i były to dość ładne płocie i karasie . Potem i u mnie rozpoczęły się brania. Po wyjęciu kilku płoci zaczęły brać leszcze.
Jako, że zestawów używaliśmy delikatnych hol każdej ryby kończył się lądowaniem w podbieraku.
Po jakimś czasie na łowisko przyszły jazie, które brały na zmianę z niemiarowymi karpikami.
Przyłowem u Pawła okazał się też lin. Brania były bardzo delikatne. Efektem tego było kilka spiętych holi. Zarówno Paweł jak i ja mieliśmy na kiju przysłowiowy „ okręt” , który od razu pokazał kto tu rządzi i gdzie ma nasze zestawy wiszące na topie uzbrojonym w amortyzator 1,2mm.
Po kilku godzinach wędkowania przyszedł czas na ważenie i prezentacje połowów. Zadowalające jest to, że łowiliśmy równo. Mój wynik to 6530 gram a Pawła 6620 gram.
Chciałbym ostrzec jednak, że Zalew to nie eldorado. Bez odpowiedniego przygotowania możemy połowić marnie. Przykładem niech będą wędkarze łowiący obok, gdzie na kilku wędkujących odnotowaliśmy złowienie dwóch ryb.
Do następnego razu.
Tekst i foto: Marcin Cieślak