Areną naszych zmagań podczas 4 edycji Otwartych Zawodów w tym roku był wiślany bulwar w Wyszogrodzie. W imprezie wzięło udział 17 wędkarzy. Oprócz tego Zarząd Koła nr 11 zorganizował oddzielne zawody dla szkółki, w których wystartowało 8 młodych adeptów sztuki wędkarskiej.
Wisła w tym miejscu to łowisko atrakcyjne, ale jak się okazało tylko w momencie, gdy poziom wody jest średni lub wysoki. Wystające główki skutecznie zwalniają nurt, który podczas naszych zawodów pozwalał na pływanie gramowym lizaczkiem. Woda prawie stała, a na 13-tce mieliśmy niespełna metr gruntu. Mimo tego większość z nas myślała, że uda się skusić choć pojedyncze leszcze.
Ponieważ od Wyszogrodu dzieli nas około 60 kilometrów, organizatorzy przygotowali tzw. ”transport publiczny”. Można było się przepakować do autokaru i swój samochód zostawić pod siedzibą Koła. Część wędkarzy wybrała jednak wygodę własnego auta.
Punktualnie o 8 zabrzmiał sygnał ”Wolno łowić”. Niestety niemal równo z nim niebo zaczęło płakać, a zakończyło swoją histerię dopiero tuż przed końcową syreną. Łowienie w deszczu jest trochę bardziej uciążliwe niż zwykle. Wiadomo robaki ”biegają” wszędzie i tego typu historie, a jak ktoś się zgapił i liczył na opalanie tego dnia to mocno się zawiódł…i musiał siedzieć z fartuchem na głowie;) Pomimo tych niedogodności, to nie deszcz rozdawał karty.
Kluczem do sukcesu w tych zawodach była dobra taktyka, a ściślej rzecz ujmując, trzeba było wiedzieć kiedy odpuścić sobie szukanie bonusów z tyczki i przerzucić się na ukleje. Oczywiście najlepiej było w ogóle nie wyciągać długich wędek, ale kto przed zawodami wiedział, że leszczy tego dnia nie będzie łowił prawie nikt?! Ryby żerowały w nurcie, czyli dużo dalej i za nic nie można ich było ściągnąć w zasięg naszych rakiet. Kto zatem wcześniej przerzucił się na uklejówkę i utrzymał ryby w łowisku, ten był w czubie. Kto jak niżej podpisany trwał przy nadziei spotkania z wiślanymi kabanami, ten zawody przegrał.
Na tyczce meldowała się bowiem również tylko ukleja i choćby nie wiem jak szybko łowił, to tempa uklejówki nie osiągnę. Warto przy tym dodać, że mokra tyczka w mokrych dłoniach śmigała tak, że trzeba było mocno uważać, żeby wędka, którą ledwo można było złapać co chwila nie pikowała w Wiśle:)
Po 4 godzinach zmagań z rybami i aurą przyszła pora na sprawdzenie tego co w siatce piszczy. Od początku jednym z faworytów do zwycięstwa był Michał Godlewski, który wygrywał już zawody Okręgowe na Wiśle i dobrze wie jak mierzyć się z tym przeciwnikiem. Przez dłuższy czas nikt wyniku Michała, który samą uklejką zdobył prawie 3400 pkt nie mógł pobić.
Nie udała się ta sztuka również Marcinowi Cieślakowi, który pierwszy raz w tym sezonie wystartował w ”Otwartych Zawodach”.
Tomasz Pogorzelec miał w siatce niemal kilogram mniej niż Michał, ale to i tak pozwoliło mu utrzymać się w czołówce.
Nawet łowiący dobrze zawsze i wszędzie Mariusz Wojarnik, pomimo przechytrzenia na bolonkę największej ryby zawodów, musiał tym razem uznać wyższość innych.
Dopiero na zamykającym zawody stanowisku niespodziankę sprawił Zygmunt Archanowicz, który ukleje okrasił ładnymi płociami i krąpiem. W sumie wyłowił z Wisły 3800 pkt i wygrał drugie z rzędu zawody. Za co należą mu się porządne GRATULACJE!
Poniżej pierwsza trójka zawodów.
Na szczęście słońce przypomniało sobie o nas i pozwoliło przyjemnie spędzić resztę czasu na ”naszym” tego dnia bulwarze w Wyszogrodzie. Jeszcze tylko fotka grupowa i w drogę…
W klasyfikacji generalnej po 4 zawodach w czołówce zaszły spore zmiany .
W imieniu własnym, a myślę, że także pozostałych wędkarzy startujących w zawodach składam Serdeczne Podziękowania dla kolegów z Wyszogrodu za udostępnienie łowiska.
Tekst i Foto:
Tomek ”sircula”Sikorski.