Kilkanaście minut po 5 rano, czyli z lekkim opóźnieniem wesoły bus wypełniony spinningistami wyruszył spod siedziby koła w kierunku dzikiej Narwi w miejscowości Strzyże. Przy okazji pozwolę sobie na trochę prywaty i za małe spóźnienie wszystkich kolegów przepraszam:). Część ekipy zdecydowała się dojechać własnym transportem, a kilku wędkarzy czekało już w stanicy gdyż dzień wcześniej brali udział w Zawodach Strefy Zachodniej.Na miejscu przywitał nas lekki przymrozek i piękny wschód słońca.
W stanicy okazało się, że w zawodach weźmie udział aż 16 wędkarzy. To dużo wyższa frekwencja niż rok temu podczas ”zerowych” Mistrzostw rozgrywanych na gliniankach w Natolinie. Kolejną dobrą wiadomością jest to, że parzysta liczba uczestników nikogo nie skaże na samotne pływanie po rzece.
Zaczęliśmy oczywiście od rozmów i zbierania wiadomości na temat zawodów rozegranych dzień wcześniej.
Niestety wieści nie były dobre. Na 18 startujących padł o ile dobrze usłyszałem tylko jeden szczupak i kilka okonków. Tak czy inaczej próbować trzeba, być może tego dnia będzie lepiej.
Po zapisach i szybkim losowaniu wszyscy ruszyli przygotowywać zestawy.
W porcie powoli wyrastał las wędzisk.
Praktycznie każdy uzbroił co najmniej 2 spinningi. Przeważały zestawy do bocznego troka. Kilku wędkarzy postawiło też na ciężkie oranie nurtu. Kiedy z portu wypływało 8 dwuosobowych łodzi, na wodzie unosiła się jeszcze delikatna mgiełka.
Klimacik prawie jak z horrorów klasy B. Na szczęście żaden potwór z bagien się nie pojawił:)
Wysoki poziom rzeki sprawił, że nurt Narwi doskonale nawiązywał do nazwy rzeki, a 20-to gramowe główki nosił prawie jak liście. Trzeba było mocno obciążyć przynęty, lub skoncentrować się na szukaniu ryb w płytszych i osłoniętych miejscówkach. Tam jednak nenufary utrudniały bardzo łowienie i rzadko kiedy udało się poprowadzić przynętę nie zaczepiając o nic. Po kilku godzinach pływania na łodzi nr 13 z kolegą Tomaszem, nie mieliśmy nawet pobicia.
Zawodnicy spotykani po drodze również bezradnie rozkładali ręce.
Wykonałem nawet kilka telefonów i jedyne pozytywne informacje przekazał mi Daniel Cieślak, który skutecznie dłubał okonie.
Nie zawiodła natomiast pogoda i nad głowami mieliśmy bezchmurne niebo. Było ciepło i słonecznie.
Na 14:15 wyznaczono ostateczny termin w którym można było zdać karty i zgłosić ryby do wagi.Większość ekip zdążyła na styk.
Niestety tylko 3 osoby mogły się pochwalić złowieniem czegokolwiek i między nimi rozegrała się walka o poszczególne stopnie podium. Pozostałych 13 wędkarzy wróciło z Narwi o kiju. Niektórzy nie mieli nawet puknięcia.
Na zwycięzców czekały pokaźne puchary.
Pozostała ”pechowa” 13-tka musiała obejść się smakiem i ruszyć w kierunku grilla na gorącą kiełbaskę i łyk czegoś zimnego:)
Mistrzem Koła nr 11 w dyscyplinie spinningowej na rok 2010, został Mariusz Puchalski, łowca szczupaka 57 cm.
Wicemistrzem został Daniel Cieślak, który komisji sędziowskiej zgłosił 6 okoni.
Ostatnie miejsce na podium przypadło Szymonowi Kończykowi. Drugi Wicemistrz 5 minut przed końcem zawodów trafił szczupaka na wagę 3 stopnia podium.
Po dekoracji przyszedł czas na upragnioną kiełbaskę i rozmowy min. o zarybianiu oraz kolejnych zawodach.
W przyszłym roku jak powiedział Prezes Koła Włodzimierz Gołębiowski zawody o spinningowe Mistrzostwo Koła odbędą się w tym samym miejscu.
Do następnego.
Tekst i fotografie: Tomek ”sircula” Sikorski