Niedzielny poranek zapowiadał że czeka nas z Pawłem „zimne” łowienie na zalewie w Żyrardowie. Jadąc nad wodę termometr w aucie Pawła wskazywał minus 2,5 stopnia. Po dojechaniu na miejsce zalew przypominał nam o kończącej się jesieni. Ostry szron na trawie a gdzieniegdzie w kałużach lód, do tego gęsta mgła i parująca jakby z czajnika woda zalewu– „jak nic idzie zima”- burknęliśmy pod nosem. Ku naszemu zdziwieniu w taką pogodę na łowisku zaczęli pojawiać się pierwsi wędkarze. Jak się potem okazało od strony działek zorganizowano jakieś zawody Zarządów Kół więc musieliśmy „rozbić” się tam gdzie wolno było łowić. Podczas trwania zawodów dozwolone było łowienie od strony kąpieliska. Obraliśmy tam losowe miejscówki i zaczęliśmy przygotowywać stanowiska.
Poniżej nasze stanowiska
…………
……………………………………………………….
Na wstępne nęcenie przygotowaliśmy po 8 kul ziemi z jokersem. Do tego podaliśmy po 3 kulki zanęty. Ja z kubka , Paweł z ręki. Nie miało to najmniejszego znaczenia. Rano oba stanowiska opanowały malutkie jazgarze i drobne okonie. Wszystko trwało dobre pół godziny, potem u Pawła zameldowały się płotki. Przyłowem u Pawła był też mały leszcz.
Poniżej rzut oka na Zalew
Z biegiem czasu słonko wychodziło coraz wyżej i zaczęło robić się zdecydowanie cieplej. Ryby też jakby chętniej wchodziły w zanętę bo zaczęliśmy odławiać coraz większe płocie.
Co najmniej 30 minut straciliśmy na odławianie małych jazi. Kilka z nich było w granicach 26 – 28 cm, resztę niestety stanowiły małe jaziki, których w zalewie pływa co niemiara. Koło godziny jedenastej w łowisku zameldowały się grube płocie, które brały zdecydowanie nawet na dwie, trzy pinki. Pod koniec łowienia spiąłem naprawdę przyzwoitą rybę, która nie dała oderwać się od dna. W następnym wstawieniu zestawu na haku zameldował się lin. Tym akcentem zakończyliśmy łowienie. Łowiliśmy równo 4 godziny.
Mój wynik to 4200 gram .
Paweł wyłowił z wody 3400 gram ryb.
Po szybkiej sesji ryby wróciły do wody. Połamania.
Tekst i foto: Marcin Cieślak