Nie będę ukrywał, że płytki Zalew w Komorowie to jedno z moich ulubionych, okolicznych łowisk. Trudny technicznie akwen, gdzie grunt na tyczce wynosi maksymalnie 70 centymetrów, to nie lada wyzwanie. Komorowskie łowisko lubi mnie z wzajemnością, bo w ciągu kilku ostatnich lat w obu sztandarowych rozgrywanych tam imprezach przeważnie staje na pudle. Ubiegłoroczny Puchar Prałata zakończyłem na 3 miejscu o czym możecie przeczytać w tym miejscu. W tym roku podczas wiosennego Tygodnia czystości wód uległem jedynie Piotrkowi Leleniakowi, który od jakiegoś czasu jest murowanym faworytem wszystkich rozgrywanych tam imprez.
Zawsze chętnie wracam w to piękne miejsce
Tradycją jest już to , że o Puchar Księdza Prałata Perdzyńskiego walczymy w 3 kategoriach, seniorach, seniorach +50 i oczywiście juniorach. Na starcie pojawiło si łącznie 31 zawodników i zawodniczek. Tym razem aby juniorom nie fundować wędkowania w najtrudniejszym miejscu, sektory ustawiono nie brzegami, a stanowiska ciągnęły się jeden za drugim okrążając częściowo łowisko. Miejscówka na środku chodnika była jednocześnie pierwszym seniorskim. To zdecydowanie nowość. Dobre w tym wszystkim było jednak to, że żaden z seniorów nie miał możliwości wylosowania preferowanych stanowisk przy tarlisku. Te przypadły kategorii plus 50. Jedyne zmartwienie to to, że na Komo grążele są także po drugiej stronie:)
Środek brzegu od chodnika. Walczyłem o każdą rybkę
Kolejny raz udało mi się wylosować miejsce na środku brzegu od chodnika. Stanowisko ani złe, ani dobre. Bez niespodzianek. Idealny punkt wypadowy do walki o dobre lokaty. Piękna pogoda dawała się we znaki i zawodnikom i ochotce, ale jakoś wytrzymaliśmy te 4 godziny:)
Walka od początku była zacięta. Seniorom plus 50 pomimo rozstawienia na miejscach w okolicy tarliska nie udało się zrobić dużych wyników.
Seniorzy 50 plus w akcji!
Jedynie wspomniany wcześniej Tomek Pogorzelec stanął na wysokości zadania uzyskując przyzwoity rezultat. W seniorach walka była bardziej zacięta, tym razem nie było bonusów, a różnice w wagach świadczyły o tym, że każda ryba miała znaczenie.
Sąsiedzi:). Z Lewej wędkował Tomasz Pogorzelec, a z prawej Patryk Gajcy.
W siatkach zawodników królowały oczywiście wszędobylskie płocie, ale w tym roku również różnego rozmiaru karasie mogły zadecydować o końcowym sukcesie. Szczególnie tam gdzie stanowiska zlokalizowane były w okolicy lili wodnych. Wśród miniaturowych rybek tego gatunku trafiały się też dłoniaki, a te już były w tych warunkach bonusami.
Arek lubi z tej wody wyciągnąć zawsze coś powyżej zawodniczego rozmiaru:)
Zawodnicy, którzy wybrali taktykę na grubego zwierza tego dnia niestety musieli uznać wyższość rywali. Szymek Gzula pamięta jeszcze z pewnością swój wspaniały rezultat zawodów, w których przekroczył magiczną granicę 10 tysięcy punktów. Tym razem jednak nie udało się skusić większych ryb. Z kolei Kamil Wronkowski nietypowo, bo za pomocą matchówki skutecznie z grążeli wydłubywał karasie.
Trafiały się też ryby, które za kilka lat dumnie nazwiemy leszczami;)
Po 4 godzinach okazało się, że kolejny raz równych sobie nie miał Piotr Leleniak, który wyłowił z wody ponad 5200 punktów. Główną zdobyczą zwycięzcy były karasie i płocie. Trafiły się też deko większe leszczyki.
Drugi Kamil Wronkowski który zajmował jedno z dwóch stanowisk od Pruszyńskiego, również kusił ryby przebywające w okolicach lilii wodnych. Trzeci w stawce był Krzysiek Opłocki, który uzyskał 3490 pkt i dosłownie o 70 pkt wyprzedził moją skromną osobę. Mawia się, że czwarte miejsce jest najgorsze, bo boli najbardziej. Tym bardziej, że różnica była minimalna i wynosiła mniej niż ważyły płotki, które miałem już w dłoni, a które jakimś cudem zdołały się wydostać i wpaść do wody obok siatki. Za każdy błąd w tak wyrównanej stawce zawodników trzeba zapłacić.
Najlepsza szóstka seniorów.
Podczas rywalizacji juniorów jak zwykle było widać sporo ambicji i zaangażowania. Tu już w dużej mierze ukształtowani zawodnicy mieszali się z tymi, którzy dopiero zaczynają łapać wędkarskiego bakcyla. Wśród faworytów do zwycięstwa zawsze w tej kategorii jest Eryk Królikowski.
Dla niektórych dzieci to pierwsze kroki w wędkarskim rzemiośle. Pomagają im rodzice. Super widok i prawdziwa promocja wędkarstwa. Kto wie może kiedyś spotkamy się z nimi w sektorze seniorskim:)
Pudło w tej kategorii zdominowali bracia Królikowscy. Tym razem wygrał Maciek, a Eryk był trzeci. Pogodził ich zajmujący drugi stopień podium, Hubert Krzejszczak.
Najlepsi juniorzy
W kategorii seniorów plus 50 walka trwała od początku do końca. Małe nieporozumienia podczas losowania jeszcze bardziej zmobilizowały wędkarzy do boju;) Tym razem wyniki były jednak skromniejsze niż podczas poprzednich zawodów. Zgodnie z przewidywaniami tę kategorię ponownie wygrał Tomasz Pogorzelec.
Podium w kategorii plus 50
Specyfika łowienia na chodniku w piękną pogodę sprawia, że wędkarstwo wyczynowe zaciekawia przypadkowych przechodniów. Długie wędziska, obszerne siatki i tony sprzętu. to wszystko robi wrażenie. W większości pozytywne…choć zdarzają się wyjątki.
SZCZEGÓŁOWE WYNIKI
Puchar Prałata Andrzeja Perdzyńskiego to impreza, na której często trofea przewyższają te, które otrzymują zawodnicy startujący na imprezach ogólnopolskich. Puchar za kategorię open Piotrek ledwo podźwignął 🙂
Uczestnicy zawodów
Do zobaczenia na kolejnej imprezie. Podziękowania dla Kolegów z Koła PZW nr. 18 w Pruszkowie za jak zwykle świetne przyjęcie i atmosferę.
Wodom Cześć!
Tekst :Tomek Sikorski
Foto:Tomek Sikorski i Wojtek Kamiński