ZAWODY

PUCHAR PREZESA LGD „MIĘDZY WISŁĄ A KAMPINOSEM” A.D. 2015

                          Puchar prezesa LGD „Między Wisłą a Kampinosem” to kolejna impreza wliczana do cyklu GPX błońskiego koła. W tamtym roku pogoda niemal zdmuchnęła nas znad wody. W tym synoptycy zapowiadali podobne zdarzenia. Miało wiać i padać.

11                   „Babska Nowa” w dniu zawodów.

Mimo zapewnianej niezbyt przychylnej aury na starcie zjawiło się aż 28 zawodników, którzy chcieli powalczyć o najwyższe lokaty. Deszczu jednak nie było. Wiatr też okazał się jakby łaskawszy, niż często zwykło to bywać na Babskiej. Pomyłka synoptyków przyniosła dużą ulgę i z uśmiechami rozpoczynaliśmy rywalizację. Tradycyjnie cztery godziny zmagań miały wyłonić zwycięzców. Zanim jednak do tego doszło dużo emocji przyniosło losowanie. Muszę przyznać, że w końcu szczęście uśmiechnęło się do mnie, bo trafiłem do sektora A . Na dodatek wylosowałem jedno z bliższych stanowisk. Radość miałem więc podwójną, gdyż ominęła mnie wędrówka na drugą „burtową” stronę z całym wędkarskim bagażem. Jak to podczas losowania bywa dla jednych los był łaskawy, a dla innych nie. Szybko stało się jasne kto w tym dniu, będzie mógł walczyć o pudło, a kogo czeka ciężka przeprawa i obrona wyniku.

Losowanie.

Dokładnie o 7.50 rozbrzmiał pierwszy sygnał pozwalający nęcić. Dziesięć minut później rozpoczęliśmy łowienie. Rano rybki rozkręcały się bardzo powoli i anemicznie. Wylosowałem stanowisko numer cztery więc mogłem zerkać co dzieję się po mojej prawej na wspomnianej Burcie. Tam właśnie ulokowano sektor C.

Daniel Siarkowski kolejny raz wylosował stanowisko na skarpie.

Burta to dla wielu ( włącznie ze mną)  jedna wielka „hydrozagadka”. W tej strefie bywa, że  ryba lubi wejść w zanętę na pełnej długości tyczki, a czasem bierze tylko pod samymi nogami. Często  jedyną deską ratunku jest odległościówka. U niektórych tak było i tym razem. Przykładem może być wynik Pawła Kowalskiego , który „wyłuskał” z wody 1620 punktów łowiąc matchem. Rezultat ten dał naszemu reprezentantowi dwójkę sektorową.

21Paweł Kowalski podczas łowienia odległościówką .

 

Ale w tym dniu, to inny zawodnik zdominował wagowo swój sektor. W tym sezonie najjaśniej „błyszczy” Sebastian Góźdź, który jeśli utrzyma formę sięgnie po tytuł zdobywcy GPX koła numer 9.  Sebastian wyłowił z wody 2360 gram i wygrał swoją  strefę z dużą przewagą nad rywalami. Dodam tylko, że to druga jedynka sektorowa tego zawodnika z rzędu. Brawo!

Sebastian Góźdź w akcji..

 

Sektor B tradycyjnie najmniej równy, okazał się łaskawy dla Mateusza Łapacza. Kapitan naszej okręgowej drużyny wyjął z wody 2120 gram, co dało mu pierwsze miejsce w sektorze. Rybostan Mateusza stanowiły płocie i leszcze.

Poniżej zwycięzca sektora B

 

Drugi w sektorze był kolejny z naszych reprezentantów Tomasz Urbański. Na wynik 1820 punktów złożyły się płotki i bonusy w postaci leszczy. O tym, że warto stawiać czasem na grubsze ryby przekonał się Darek Jasiński, który na pięć minut przed końcem wyjął z wody ponad kilogramowego lina. Taka rybka wywindowała łowcę mocno w górę i dała mu punktowaną tego dnia trójkę sektorową.

Poniżej, zdobycz Darka Jasińskiego i bonusowy leszcz Tomka Urbańskiego.

 

Jak widać o bonusach mógł zapomnieć Bogdan Recielski. Może następnym razem….

Nasz redakcyjny kolega Tomasz Sikorski wylosował zatokę na burcie.

Poniżej Kuba Pamięta i Sławomir Kamiński,

 

oraz Marek Kwak i Kamil Wojciechowski,

 

a także Bartek Krzyżak i Łukasz Bartosiński

 

W sektorze A, w którym przyszło mi łowić ryb było najwięcej.

Paweł Łukasik siedział przy „kapslach”.

Marcin Makarewicz wyłowił z wody 1480 punktów.

 

Od samego początku do płotek dobrał się Marek Stachurski. Mimo ryby drobnej, Marek odławiał ją systematycznie, podpierając od czasu do czasu swoje konto 100 gramowym bonusikiem. 3120 pkt dało temu świetnemu zawodnikowi trzecie miejsce w strefie A.

Marek Stachurski podczas prezentacji karasia.

 

Świetnie radził sobie Stanisław Chamczyk, który mimo spięcia 4 dużych ryb zasilił konto dwoma dużymi leszczami. Jak dla mnie ryby godne pozazdroszczenia. Tak duże „łopaty” uplasowały tego sympatycznego zawodnika na drugiej pozycji w sektorze.

Takie leszcze podczas zawodów każdy zawodnik weźmie w ciemno.

U mnie przez pierwszą godzinę w siatce wiało pustką . Na konto mogłem wpisać jedynie cztery blade płoteczki. Po tym czasie coś jednak drgnęło, bo dość szybko moją siatkę zaczęły wypełniać fajne zawodnicze leszczyki w granicy 100 – 300 pkt. Można powiedzieć, że zaryzykowałem z zanętą odpuszczając popularną francuską mieszankę. Wypełnienie moich wiader stanowiła zanęta STYNKA, którą przyciemniłem ziemią i dopaliłem Epiceine. Jak widać na tej wodzie sprawdzają się również takie mieszanki , ponieważ wynik 3860 gram dał mi jedynkę sektorową. Jak się potem okazało wygrałem również całe zawody.

Poniżej moja skromna osoba.

Po ważeniu przyszedł czas na rozdanie nagród. Tym razem honorowano nagrodami rzeczowymi najlepszą dziewiątkę. Z tego miejsca chciałem pogratulować kolegom po kiju, z którymi przyszło mi się mierzyć.

Nie zabrakło także grillowanych pyszności. Kaszaneczki, kiełbasy i kurczaki smakowały wybornie. To były fajne, szczęśliwe dla mnie zawody. Do zobaczenia na kolejnej imprezie.

już na sam widok cieknie ślinka…

Wyniki sektorowe.

sektorblgd

Najlepsza trójka.

Uczestnicy.


Poniżej do pobrania klasyfikacja generalna po trzech startach. Kolorem fioletowym zaznaczyliśmy „słabszy” start, który można odpisać. Podana waga ryb jest sumą wag lepszych startów.

 

Tekst :Marcin Cieślak, foto: Cezary Wieczorek, Agnieszka Użlis, Tomasz Sikorski.

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress