ZAWODY

ŁOWIĘ NA „ZŁAMANE” PELLETY

O skuteczności „złamanych” pelletów przekonałem się niejednokrotnie. Zauważyłem, że do intensywnych, rybnych aromatów rzadko kiedy dodaje się słodkości. I odwrotnie! Do słodkich i owocowych nut przeważnie nie daje się tzw. śmierdzieli. Już kilka sezonów temu dostrzegłem, że gdy woda cieplejsza spokojnie można wszystko ze sobą łączyć. Dostrzegli to także producenci bo oprócz słodkich rybnych smaków bez trudu można znaleźć „podrybiane” owocowe aromaty. Przykładem niech będzie jakże popularna na rynku podrybiona truskawka.

Tym razem stawiam na słodziutką rybę.

O podrybionej truskawce czy morwie przeczytacie pewnie jeszcze w niejednej z moich relacji, ale tym razem postawiłem na „złamaną” słodkościami rybę. Pellet Bestfeed, którego użyłem jest bardzo przyjemny bo oprócz mocnego aromatu ryby da się wyczuć piekarniczą, słodką woń. Przyznam się, że ten rodzaj pelletu sprawdził mi się na karpiach. Tym razem chciałem przetestować go na łowisku z mieszanym rybostanem.

Na mój trening wybrałem kij 3,3 metra uzbrojony w podajnik 30 gramowy. Masa podajnika uwarunkowana była głębokością. Woda w której łowię ma około 4 metry. Nie jest przesadą stosowanie tutaj jeszcze cięższych karmników. W głębokiej wodzie ciężki koszyczek lepiej przylega do dna a co za tym idzie, ryby lepiej wcinają się po braniu. Zaznaczę również, że od dłuższego czasu łowię methodą tylko przelotowo i na haki bezzadziorowe. Szczególnie w takim łowisku gdzie nie brakuje zaczepów uważam to rozwiązanie za lepsze. W przypadku zerwania zestawu co czasem niestety również się zdarza, ryba nie pływa z uwięzionym podajnikiem po zbiorniku tylko jest w stanie szybko się go pozbyć.

Śliczny karaś pospolity. Wspaniała ryba!

W tym dniu moje łowisko odwiedziło całkiem pokaźne stadko linów.

Jeśli chodzi o samo łowienie, ryby zameldowały się zaraz po nęceniu. Pięć koszyczków pelletu oraz mixu w postaci zanęty i mielonego pelletu posłałem na wytypowany dystans i „zerwałem” tuż nad dnem. W ten sposób zanęciłem łowisko. Potem dałem odpocząć łowisku przez chwilę i pozwolić rybom pojawić się w pobliżu miejsca nęcenia. Następnie rozpocząłem wędkowanie. Pierwszy rzut przyniósł rybę szybko, bo równo po 6 minutach. Moim przeciwnikiem okazał się piękny karaś pospolity. Wspaniała około kilogramowa ryba dała mi dużo radości. Rzadko kiedy mam okazję łowić karasie pospolite a już na pewno tej wielkości. Drugi rzut przyniósł rybę jeszcze szybciej bo już po 3 minutach. Tym razem moim przeciwnikiem okazał się lin. W tym dniu nie złowiłem żadnego karpia, ale moje zanęcone pole odwiedziło pokaźne stado linów. Ryby brały średnio co 4- 9 minut a brania były bardzo regularne. Jako, że znam wodę dość dobrze, zrezygnowałem z dwóch linii. Jedna odległość była wystarczająca. Aby utrzymać ryby w łowisku musiałbym donęcać regularnie w dwa obrane punkty. Tym razem chciałem skupić ryby dalej od brzegu, ale w jednym miejscu. Czy taktyka okazała się słuszna? Do końca pewności nie mam. Ryby odławiałem regularnie, ale w łowisku nie było karpi mimo dość obfitego nęcenia. Z tempa i ilości ryb byłem zadowolony, z braku karpi już niekoniecznie.

Mimo wszystko piękny złoty karaś oraz liny wynagrodziły mi brak cyprinusów. Wodom cześć!

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress