ZAWODY

METHODA NA LINA

Tegoroczny kwiecień przyniósł nam więcej zimy niż lata. Kiedy pogoda tak wariuje ryby bardzo często zamykają pyski i nie są skłonne do współpracy. Postanowiłem wykorzystać jednodniowe okienko pogodowe na wypad za linem, szczególnie, że w zeszłym roku łowiłem ich skromne ilości. Łowisko na jakim zaplanowałem wędkowanie to bardzo płytki zbiornik przepływowy, posiadający bardzo mocno rozbudowaną linie brzegową w postaci trzcinowisk. Chcąc sobie ułatwić wędkowanie, postanowiłem na wędkowanie method feederem.

Dziś stawiam na pewne smaki.

Na samym początku rozrobiłem dwa rodzaje drobnych dwumilimetrowych pelletów do podajnika, czerwony kryl i czarny halibut. W międzyczasie kiedy pellety dochodziły rozkładałem stanowisko i szykowałem zestawy. Jako że zbiornik jest dość płytki postawiłem na najlżejsze 15 gramowe podajniki. Po około 30 minutowych przygotowaniach pierwsze zestawy powędrowały w pobliże trzcinowisk po przeciwnej stronie zbiornika

Zielone piękno w czystej postaci.

Pierwsze 2 godziny przerzucania zestawów i zmiany przynęt nie przyniosły nawet obcierki. Musiałem się jakoś uratować dlatego postanowiłem złamać pellety czymś słodkim. Często takie łamanie zapachów przynosi ciekawe rezultaty. Do pelletu powędrował więc waniliowy booster. Już po 5 minutach zanotowałem pierwsze branie. Lin może nie był największy ale ta zielono-oliwkowa ryba zawsze cieszy, niezależnie od rozmiarów. Po szybkiej sesji zdjęciowej ryba wróciła do wody a ja do wędkowania.

Śliczności.

Decyzja o złamaniu pelletu słodkim aromatem okazała się strzałem w dziesiątkę. Od tego momentu zacząłem odławiać dość regularnie liny w podobnych rozmiarach, a każdy hol z 50 metrów był miłym akcentem tej wyprawy. Ryby najchętniej pobierały dumbellsy w kolorach żółtym jak i „wściekle” czerwonym.

Mandarynkowa kałamarnica przyniosła najwięcej brań.

Takie liny mogę łowić zawsze.

Tekst i foto: Piotrek Leleniak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress