Podniesiony stan wody w rzekach w mojej okolicy po raz kolejny zmusił mnie do wędkowania na wodzie stojącej. Tym razem postawiłem na szlifowanie methody. Celem miało być przećwiczenie szybkiego i skutecznego holowania karpi z dystansu. Po weryfikacji informacji w “Internetach” wiedziałem, że na znanych mi pobliskich łowiskach takiego treningu nie przeprowadzę. Zaryzykowałem więc i wybrałem nową, nieznaną mi do tej pory wodę położoną dużo dalej. Łowisko słynie z karpi w przedziale 1,5-3 kg. czyli ryb idealnych do mojego treningu.
Sfermentowana kukurydza jako trzeci wariant.
Zbiornik na pierwszy rzut oka nie wyglądał zbyt obiecująco, jednak jak się potem okazało właściciel wody zmuszony był do przeprowadzenia remontu grobli na swoich stawach, przez co roślinność na brzegach nie rozwinęła się jeszcze do końca. Do wyboru mojej zasiadki miałem kilka zbiorników. Postanowiłem wędkować na większym stawie, który umożliwiał mi łowienie na dalszej odległości, zgodnie założeniami treningowymi.
Na tą sesję przygotowałem pellety od firmy Carpio, które już chyba na stałe zagoszczą w moim arsenale methodowym. Tym razem padło na smaki halibut w wersji ready method mix, oraz pellety – orzech tygrysi i kukurydza sfermentowana. Nie wiedziałem co tego dnia będzie najlepsze dlatego rozrobiłem aż 3 smaki.
Na mój trening przygotowałem dwa feedery długości 3,6 m dedykowane do metody, które uzbroiłem w zestawy na plecionce 0,10 mm zakończone strzałówką 0,25 mm i 15 gramowymi podajnikami od drennana zamontowanymi na stałe.
Początkowo łowienie rozpocząłem łowiąc na dwa kije, jednak już po 20 minutach postanowiłem pozostać przy jednej wędce. Holowanie nawet tak niewielkich karpi na dwie wędki jednocześnie nie należy do najłatwiejszych. Karpie choć wagowo może nie powalały to nadrabiały walecznością, piękną łuską i kolorami. Najlepiej ryby reagowały na lekko różową wersję dumbellsa. Przypon zabezpieczyłem śruciną przez co przynęta podnosiła się tylko około 2 cm nad dno.
Najskuteczniejsza przynęta
Dwie wędki w tym dniu to było zdecydowanie za dużo.
Ten dzień zakończyłem z około trzydziestoma karpiami na koncie, które pozwoliły mi spełnić założenia treningowe. Kto wie może przyjdzie kiedyś dzień na zawodach gdzie doświadczenia z tego dnia się przydadzą.
Tekst i foto: Piotr Leleniak