Coroczna impreza o Puchar Miasta Błonie to jedna z najważniejszych imprez przeprowadzanych przez koło wędkarskie numer „dziewięć”. Zawody oprócz dużej rangi i prestiżu wliczane są do całorocznej klasyfikacji GPX. To zapewne tylko nieliczne czynniki potęgujące frekwencję startową. O tą na zawodach organizowanych przez błońskie koło chyba wszyscy są zawsze spokojni. Nie inaczej było tym razem . Aż 36 zawodników postanowiło powalczyć o kolejne tytuły i trofea. Dużym zaskoczeniem była zmiana łowiska. Organizatorzy postanowili dać odpocząć flagowej wodzie „Babskiej-Nowej” i imprezę przenieśli na wodę rezerwową „Czarna”. Specyficzny zbiornik przypominający angielskie „cyplowe” jeziorko miał po 4 godzinach zmagań wyłonić zwycięzców.
Charakterystyczne cyple „Czarnej” dają namiastkę angielskiego klimatu.
Losowanie nie dla wszystkich było łaskawe. Niektórych zawodników czekała nie lada przeprawa. Problem tkwił nie tylko w pogodzie, odwiecznym wietrze czy palącym słońcu, ale również w płochliwości i czujności „czarnych” ryb. Te mimo mocno zarośniętej wody i dużej ilości kryjówek do najłatwiejszych przeciwników nie należą. Szczęścia w losowaniu nie miał Bartek Natkański losując jedno z najbardziej zarośniętych stanowisk. Podobny los spotkał Dariusza Jasińskiego.
Darek Jasiński nie miał najłatwiejszej przeprawy.
Zuzia Użlis nie odpuszcza żadnej okazji walki o puchary.
Piotrek Krupiński szukał ryb pod samymi nogami.
Skupiony Piotr Bartczak w oczekiwaniu na branie..
Poniżej Kuba Pamięta i Bartek Krzyżak w akcji.
Byli też szczęściarze, których ten problem nie dotyczył. Losowali oni głębokie i w miarę czyste stanowiska. No cóż szczęście w losowaniu jak wiadomo, także jest potrzebne. Aby nie pisać wymówek i nie zwalać wszystkiego na „stanowiskowość” ryb lub dobre losowanie przypomnę, że każdy dobrze wyciągnięty los trzeba jeszcze umieć wykorzystać.
Paweł Kowalski podczas kubkowania…
Paweł Sobolewski i Tomasz Kobiałka podczas dłubania płotek.
Poniżej dwóch skupionych Panów. Daniel Siarkowski i Bogdan Recielski.
Zawody od samego początku wyłoniły faworytów. Świetnie radził sobie Sebastian Góźdź, który już od startu utrzymywał rybę w łowisku. Dobór do bonusów nie może być dziełem przypadku. Zawodnik ten pewnie wygrał całe zawody z wynikiem 3860 punktów. Sebastianowi należą się duże brawa, bo zwycięstwo z taką przewagą potwierdziło tylko klasę tego świetnie rokującego zawodnika.
Swoje sektory wygrali też Kuba Pamięta wyławiając 2800 gram średniej ryby oraz Sławomir Kamiński, które całe zawody łowił bardzo konsekwentnie. U niektórych pojawiały się bonusy w postaci karasi lub ładniejszych płoci, ale większość wędkarzy dłubała małe ryby. Tak czynił między innymi Paweł Sobolewski wyławiając dwójkę sektorową krótkim batem spod nóg. Fakt ten potwierdza tylko trudne warunki panujące na łowisku. Najlepszej szóstce jeszcze raz gratulujemy! Pozostali zawodnicy dłubiąc małe ryby mieli problem z osiągnięciem magicznej bariery 1000 punktów. O dużym pechu może mówić Marek Kwak, który łowiąc batem spiął przed samym koszem podbieraka olbrzymiego karpia. Ryba ta na pewno przesunęłaby w klasyfikacji tego znakomitego wędkarza.
Na zdjęciu poniżej ważenie zwycięzców sektorów.
Poniżej bonusy Marcina Makarewicza i Artura Pamięty
Zawody zakończono rozdaniem pucharów i dyplomów oraz nagród rzeczowych dla najlepszej szóstki. Nie zabrakło też pyszności z grilla.
Z tego miejsca jeszcze raz gratulujemy najlepszym!
Poniżej najlepsza trójka.
oraz uhonorowana szóstka !
a także prawie wszyscy uczestnicy !
Wyniki.
Tekst : Marcin Cieślak
Foto: Cezary Wieczorek, Agnieszka Użlis.