CZĘŚĆ I: PRZYGOTOWANIA
Za każdym razem, gdy przyjeżdżamy nad wodę i okazuje się, że prócz nas nie ma niemal nikogo, to pojawiają się w głowie, co najmniej dwie myśli. Pierwsza przychodzi ta gorsza, czyli zbiornik jest zamknięty z powodu zarybienia, a my nie zadaliśmy sobie trudu zdobyć informacji na ten temat. Strach pojawia się w oczach, bo wzięliśmy wolne w pracy i przygotowaliśmy już wstępnie towar, a tu zaraz ktoś nas pogoni! Druga opcja jest bardziej przyjemna. Mamy dla siebie cały, bądź prawie cały akwen, bo po prostu nic ne bierze, a przeciętny wędkarz nie potrafi złowić choćby jednej płoteczki. Wtedy przychodzi pora na nas, bo wiadomo, że nadszedł… czas wyczynu.
Poniżej niemal pusty, flagowy zbiornik naszego koła. Za kilka dni, gdy zarybią karpiem, nie będzie gdzie wetknąć zapałki.
Póki co, to my jesteśmy panami tego trudnego i poddanego na co dzień dużej presji wędkarskiej akwenu. Celem mojego przyjazdu na ”Walczewskiego”, pierwszy raz od pomyślnych dla mnie Mistrzostwach Koła , był test gliny i ziemi firmy Gliny Natura. Jesień to dobry czas na tego typu sprawdzian, bo własnie o tej porze, gdy woda jest już zimna, to właśnie mieszanka glin stanowi najważniejszą część naszego towaru. Zanęty spożywczej używamy teraz znacznie mniej niż podczas letnich połowów.
Wieści, które udało mi się zebrać dzień wcześniej były niepokojące. Łowiono pojedyncze płocie! Domyślałem się jednak, w czym tkwił problem! Wędkarze jeszcze nie przestawili się na jesienne proporcje zanętowe:)
Moja mieszanka składała się z 3 podstawowych składników. Prostota i zrozumienie tego, dlaczego stosujemy pewne składniki, a pewne sobie odpuszczamy, to jeden z ”tych” aspektów, które warto zgłębiać.
Do kociolka trafiło zatem niespełna 40 dag zanęty Bogusława Bruda, Leszcz Karamel, którą miałem napoczętą w swoim składzie, a którą z premedytacją zamierzałem kusić niewielkie płotki. Do drugiego wiaderka poszła prosta mieszanka Ziemi Bełchatowskiej(3 kg) i Glinki Rozpraszającej ”Specjal”(0,7kg) firmy Gliny Natura.
Pierwsze wrażenia po opróżnieniu opakowań było bardzo pozytywne. Gliny Natura można użyć prosto z paczki nawet w przypadku braku sita, którego czasami każdemu zdarza się zapomnieć. Produkty nie posiadają większych grudek, nie znalazłem w nich także żadnych bonusowych patyków czy kamieni. Czysto i elegancko.
Po przesianiu przez sito ziemia bełchatowska świetnie się lepi. Zawsze lekko domaczam dla pewności, żeby przy robieniu kul z jokersem, nie ściskać zbyt mocno larw, które zresztą dodam za chwilę.
Glinka Specjal stanowi nieodzowny dodatek smużący, którego zadaniem jest zrobienie trochę zamętu w łowisku. Dzięki temu niewielkie płocie są mniej widoczne dla drapieżnika, a dodatkowo ryby w tym akwenie lubią lekki ”chaos” przy dnie. Gliny tej z resztą, używałem także w połączeniu z De somme podczas łowienia uklejek na zawodach otartych. Sprawdziła się rewelacyjnie tworząc bardzo trwałą chmurę przy powierzchni wody.
Tym razem ryzyka zabicia larw zbyt mocnym ściśnięciem, nie było ponieważ udało mi się zdobyć tylko odrobinę martwego już jokersa.
Z robactwem w całym mieście w ogóle był wielki problem. Ochotki nie było w ogóle i to było moje największe tego dnia zmartwienie. Czy bez ochotki w ogóle coś złowię?
Jokers na szczęście wciąż pachniał…jokersem. Po dwóch płukaniach i rozproszeniu dało się przeżyć. Dobrze, że w ogóle coś było.
CZĘŚĆ 2:WALCZYMY
Ze względu na spory wiatr postanowiłem wędkować tyczką złożoną z 7 elementów, czyli niespełna 10 metrowym wędziskiem. Zestawy, które przygotowałem zmieściły się w przedziale 0,4-0,7 grama, z czego ten najcięższy to szalupa ratunkowa w razie zbyt dużego uciągu, który tworzy się na łowisku w wietrzne dni. Oczywiście łowiłem bardzo cienko. Z ręki, na początek wrzuciłem 6 kul wielkości wyrośniętej mandarynki. Połowa składała się z samej ziemi i gliny z jokersem i śladową ilością pinki, a druga część z mieszanki gliny i zanęty.
Do małego kubka poszły trzy kulki, w tym dwie bonusowe, z większą ilością jokersa na utrzymanie rybki w łowisku. Ostatnia kulka wstępnego nęcenia zawierała dużą ilość zanęty, która szybko swoim aromatem miała zwabić ryby.
Na miękkim dnie, które występuję w tym zbiorniku dużym handicapem może okazać się możliwość zanęcenia bonusowymi kulkami z kubka. Mamy możliwość silniejszego ich ściśnięcia, czy dodania nawet kleju, bez obawy, że taka nawet mała petarda wbije nam się w dno. Dzięki delikatnemu podaniu kulki kubkiem, nie wpada ona do wody z takim impetem jak w przypadku nęcenia ręką.
Dzięki krótkiej tyczce udało mi się zrobić zdjęcie podczas nęcenia, jedną ręką trzymałem wędzisko, a drugą pstrykałem:).
Początek wędkowania do łatwych nie należał. Wiało dość mocno, a na mojej głowie prócz czapki, szybko pojawił się ciepły kaptur. Nagłe ochłodzenie i poranne przymrozki sprawiły, że ryba niezbyt chętnie pobierała pokarm. Jak zwykle jednak towarzyszy mi pełnia optymizmu i miałem nadzieję że brania się rozkręcą.
Tak się zresztą stało. Brania wzmagały się z kwadransa na kwadrans, a rybki kuszone co kilkanaście minut małą kuleczką gliny z jokersem reagowały dobrze na moje zabiegi. To był tego dnia absolutny mus! Regularne donęcanie i prowokacja przynętą. Aktywne wędkowanie przynosiło sukces, a dzięki tym zabiegom momentami tyczka paliła mi się w dłoniach. Trzeba też przyznać, że było sporo pustych zacięć i trochę spinek, ale ogólnie mój dorobek powiększał się dość szybko.
Pinka na trudne płocie to ostateczność stosowana tylko w przypadku braku ochotki.
Niestety zgodnie z przewidywaniami, po sporych wahaniach temperatury i porannych przymrozkach, większość mojego połowu to ”okazy” 20-30 gramowe.
Po ponad trzech godzinach luźnego treningu w mojej siatce było sporo ponad sto rybek, które tego dnia nie należały do najłatwiejszych. Dość wspomnieć, że na moim stanowisku kilkukrotnie pojawiali się wędkarze łowiący na żywca z prośbą o podarowanie im choć jednej płoci, bo sami mimo szczerych chęci, nie są w stanie złowić nawet sztuki. Dodatkowo myślę, że gdybym zamiast pinki mógł założyć na haczyk ochotkę, to brania były by bardziej zdecydowane, a ilość ryb wzrosła by jeszcze o 30-50 procent.
Test gliny i ziemi firmy Gliny Natura wypadł pomyślnie. Dobrze przygotowana i konfekcjonowana glina z pewnością przypadnie do gustu wędkarzom wyczynowym. Na rynku pojawił się kolejny producent, który oferuje towar wysokiej jakości za rozsądną cenę. Dla nas klientów to dobra wiadomość. Wiadomo, że większa konkurencja wymusza na producentach zachowanie dobrej jakości i normalnych cen:). Tego ostatniego życzę sobie i czytelnikom:)
Bliżej produktom tej firmy możecie przyjrzeć się w tym miejscu .
Wodom Cześć!
Testował, fotografował i opisywał
Tomasz „Sircula” Sikorski