Pierwsze zawody z cyklu Sensas Crazy Bait rozgrywane w podwarszawskim Halinowie już za nami. Pochmurna pogoda, którą o dziwo wyjątkowo trafnie zapowiedzieli na sobotę synoptycy nie nastrajała optymistycznie. Na szczęście deszcz wyszumiał się przez całą noc i podczas zawodów nikt nie musiał siedzieć pod parasolem.
Na starcie pojawiło się 39 zawodników. Oprócz wędkarzy z Mazowsza nie zabrakło także miłośników łowienia karpi na tyczkę z innych części kraju, min. z Częstochowy czy nawet z odległego Gdańska. Poniżej zawodnicy w wirze przygotowań:)
Halinów był więc wypełniony po brzegi, a co najmniej kilku chętnych musiało obejść się smakiem i czekać na kolejną edycję. Zawodników, którym udało znaleźć się na liście startowej punktualnie o 7 przywitał organizator imprezy, Darek Bogucki.
Łowisko podzielono na 4 sektory. W trzech z nich wylądowało po 10 zawodników, tylko sektor A był 9 osobowy. Dla rywalizacji nie miało to jednak żadnego znaczenia, bo nagrody finansowe były przewidziane tylko dla zwycięzców poszczególnych stref. Tym razem nie przewidziano nagród rzeczowych dla ”dwójek”, co miało miejsce w edycjach ubiegłorocznych.
Wśród uczestników, nie zabrakło zawodników znanych wszystkim z aren okręgowych i krajowych.
Adam Kruk, wylosował środek sektora C znajdującego się na grobli. Ostatnie zawody ubiegłego sezonu czyli Puchar Mazowsze Wędkuje nie obfitowały tu w ryby, ale to gdzie akurat danego dnia będą żerować karpiowate w Halinowie, jest często sporą zagadką:)
Sławomir Urbaniak wylosował sektor D, w którym ostatecznie przyszło i mi wędkować.
Każda strefa miała swoich faworytów i faworyzowane stanowiska. Takie jest to łowisko i niemal wszyscy uczestnicy startujący w tych zawodach liczą się z tym, że być może już od początku zamiast o zwycięstwo będą walczyć o przetrwanie.
Sektor D ogólnie uznawany jest za rybny, więc wszyscy mieliśmy nadzieję na dobre wyniki.
Na naszym brzegu niemal od początku było widać, że o zwycięstwo będą walczyć zawodnicy, którzy wylosowali skrajnie stanowiska z lewej strony. Darek Bogucki i Janusz Radtka od razu zaczęli holować kolejne sztuki powiększając szybko przewagę nad innymi wędkarzami. W środku było już znacznie gorzej i ryb trzeba było szukać z matcha. Kraniec naszego brzegu okazał się już zupełną pustynią. W moim stanowisku królowały niewielkie liny, które podczas zawodów na ”normalnej” wodzie cieszyły by mnie mocno, tu nie budowały wystarczająco wagi. Zielone piękności dopiero później ustąpiły miejsca karpiom, które podreperowały trochę mój dorobek. Trafił się także amur. Niektórzy nie mieli w ogóle ryb pod tyczą. Krzysztof Warda zaczął łowić blisko dopiero tuż pod koniec zawodów.
Łowiący po mojej prawej stronie Zbigniew Kaczmarek, szybko dobrał się do karpi i tylko duża liczba spiętych ryb spowodowała, że nie zagroził liderom sektora D.
Tak było praktycznie we wszystkich sektorach. Duże pięciocyfrowe wyniki przeplatały się z rezultatami o których większość wędkarzy chciała by szybko zapomnieć. Czasami było to spowodowane złą taktyką, a czasami po prostu brakiem szczęścia w losowaniu. O braku umiejętności wśród startujących na Halinowie wędkarzy nie mogło być mowy:)
Po pięciu godzinach zmagań wszystko stało się jasne. Jako pierwszy ważony był sektor A. Ta część łowiska uważana jest powszechnie za najmniej rybną. Często aby wygrać tu wystarczyło zdobyć 5 tysięcy punktów. Tym razem tak nie było. Zwycięzca, Janusz Lange złowił ponad 27 kilogramów ryb!
Ostatecznie to co widzieliśmy na naszym brzegu w trakcie rywalizacji potwierdziło się przy wadze. Sektor D wygrał z dużym zapasem Janusz Radtka uzyskując ponad 38 tyś punktów.
Drugie miejsce przypadło Darkowi Boguckiemu, który wyłowił z wody prawie 24 kilogramy ryb.
Darek okrasił swój połów około 7 kilogramowym karpiem pełnołuskim. Była to bez wątpienia największa i najładniejsza ryba zawodów. Dodatkowo warto dodać, że tak duży i silny cyprinus został wyholowany pewnie i w bardzo szybkim tempie.
Moje 8 kilogramów z małym okładem wystarczyło dopiero na 6 miejsce w sektorze. Mogło być zdecydowanie lepiej, ale problemy z matchem wyłączyły mnie z rywalizacji o lepszą pozycję.
Ile kto złowił było widać już po tym, jakie problemy zawodnicy mieli z wyjęciem siatek z wody:)
Im bliżej końca sektora tym wyniki mniejsze. Wielkich powodów do zadowolenia nie mieli Tomasz Urbański i Tomasz Solka. Nie mówiąc już o Marku Ratajskim, który wygrywał przecież zawody Sensasa na tej wodzie, a tym razem musiał wywiesić białą flagę.
W sektorze C ulokowanym na grobli, łowił min. ubiegłoroczny zdobywca Grand Prix Okręgu Mazowieckiego, Łukasz Kalmus.
Niespełna 8 kilogramów nie pozwoliło jednak w tych zawodach liczyć się w walce o najwyższe laury. Więcej powodów do zadowolenia miał Adam Kruk.
Lekko ponad 20 kilogramów pozwoliło zająć 2 miejsce w sektorze C.
Pierwsze miejsce z przewagą prawie 10 kilogramów nad Adamem Krukiem wywalczył Artur Matczak.
Na uwagę zasługuje fakt, że zawodnik oprócz karpi skutecznie odławiał amury, które wypełniły ”po brzegi” jedną z jego siatek.
Na grobli łowili jeszcze min. aktualny Wicemistrz Polski, Sylwester Dawidziuk i wielu innych znakomitych zawodników. Jednak tak jak w sektorze D, tu wyników pięciocyfrowych więcej już nie było.
Zdecydowanie najrybniejszym okazał się tym razem sektor B, czyli na lewo od wejścia vis a vis wysepki. Tu zawodnicy dali prawdziwy popis. Tylko dwóch wędkarzy nie uzyskało pięciocyfrowego wyniku! Aż czterech przekroczyło 20 tyś punktów, a najlepszy Mariusz Kurek z wynikiem ponad 42 kilogramy wygrał sektor i całe zawody.
Najlepszy tego dnia, Mariusz Kurek.
Zwycięzcy wszystkich sektorów.
Klasyfikacja Generalna Zawodów
Dołożę na koniec łyżkę dziegciu do w sumie bardzo fajnej atmosfery zawodów. Być może niektóre osoby czytające tą relację zastanawiają się dlaczego nie ma fotki grupowej? Odpowiedź jest prosta! Niestety zbyt mało nas zostało aby oklaskiwać zwycięzców. Wiadomo są osoby, które mają ważne sprawy, ale są i tacy zawodnicy, którzy gdy ”nie pozamiatają” uciekają szybciutko z pola bitwy.Może organizatorzy powinni dać coś jeszcze od siebie i wrócić do losowania tzw ”lucky loserów”?! Może następnym razem dekorować najlepszych przed posiłkiem? Być może wtedy będzie znowu kolejna szansa na grupowe zdjęcie uczestników i odpowiednią oprawę:), a może się mylę i nie ma to już znaczenia, a liczy się tylko koperta? To pozostawiam już do oceny czytelnikom:)
Do następnego!
Tekst i foto: Tomek”sircula”Sikorski.