Trzecią już w tym roku edycję Otwartych Zawodów Spławikowych zorganizowano wyjątkowo na Stawach Walczewskiego. Zamknięte na co dzień dla wędkarzy z innych kół łowisko jest lubiane przez większość zawodników, bo oprócz drobnicy powszechnie łowionej na gliniankach nietrudno tu o bonusy. Bez tych ostatnich zresztą ciężko wygrać tu zawody. Są jednak wyjątki:)
Na starcie stanęło 21 wędkarzy. Liczba miejsc ze względu na pojemność łowiska była ograniczona, a pierwszeństwo mieli uczestnicy poprzednich edycji. Tradycją już stało się, że zawody rozpoczynamy wcześnie, bo o 5 rano! Wtedy też nastąpiło oficjalne powitanie i losowanie stanowisk.
Pierwszą niespodzianka niestety ”in minus” , o której usłyszałem już na miejscu to brak sektorów, co jak wiadomo mocno komplikuje sytuację osób nieobecnych na tych zawodach. Nikt o nich jednak nie pomyślał zgodnie z zasadą ” Nieobecni głosu nie mają”.
W tym miejscu, z góry przepraszam za dłuższą dygresję ale nie mogłem się powstrzymać. Dziwi mnie bardzo mocno brak zrozumienia dla systemu rozgrywania zawodów, który stosuje cały świat sportowego wędkarstwa?! Nikt jeszcze sprawiedliwszego systemu nie wymyślił. Niestety kilka osób, wychodzi z założenia, że nie ma sensu wyrównywanie szans, a system sektorów jest dla nich niesprawiedliwy i ma go po prostu nie być! Argumenty, które trafiają do setek tysięcy wędkarzy sportowych, od nich odbijają się niczym czkawka. Tylko dlaczego mamy równać w dół, a nie spoglądać w stronę lepszych, od nich się uczyć i nawiązywać walkę na zasadach obowiązujących powszechnie? Być może kolejnym krokiem, będzie rezygnacja z losowania, a każdy będzie siadał gdzie chce?! Pozostawiam ten fakt pod dyskusję kolegów.
Wracając do zawodów. Czterogodzinna tura rozpoczęła się punktualnie o 7. Już w pierwszej godzinie słychać było, że padają pierwsze ładne ryby. Na najgłębszym brzegu ”od upustu” Krzysztof Schabek potwierdził, że zrozumiał tutejsze leszcze i odskakiwał powoli innym zawodnikom. Trafiając przy okazji min. ładnego lina.
Na naszym brzegu spore ryby łowił Tomasz Pogorzelec reprezentant okręgu Radomskiego. Łowiąc bardzo delikatnie na 11 metrze dobrał się do leszczy.
Dla mnie te zawody były bardzo ciężką próbą. Dzień wcześniej wracając autem z nad morza w pełnym słońcu zmęczyłem mocno oczy i niestety na tyczce ledwo widziałem antenkę spławika, a przy brzegu ze skróta, na którego się zresztą nastawiłem, nie było ryby. Trzeba było łowić tyczką bardzo delikatnie i skusić leszcze które miałem w łowisku, ale jakoś nie potrafiłem ich ”namówić” do brania. Ryby cały czas buszowały w zanęcie, pozostawiając liczne bąble na powierzchni wody, jednak nie chciały brać. Wiedziałem, że głównym powodem mojego niepowodzenia, to moje błędy związane z budową zestawu lub jego prezentacją i przez całe zawody główkowałem jak dopasować się do ryb. Sztuka ta udała się niestety dopiero pół godziny przed końcem zawodów. Złowiłem 4 leszczyki, które okraszone niewielką ilością drobnicy dały 2265 gram i 8 miejsce, z którego w tych warunkach jestem zadowolony. Pewien bardzo dobry zawodnik powiedział mi kiedyś ”Słuchaj Tomek trafią się i takie zawody, w których będziesz się bronił, a nie atakował i będziesz z nich bardziej zadowolony niż z tych, w których łatwo stanąłeś na pudle”. Tak właśnie było tym razem. Gdybym nie kombinował było by bardzo dalekie miejsce.
Bardzo ładnie połowił za to Zenon Czarnecki, który postawił na trochę grubsze zestawy, ale dzięki temu wyholował amurka i kilka leszczy, które dały mu upragnione miejsce na pudle. Gratulację Zenku zasłużyłeś bardzo na ten sukces!
Szczęścia w losowaniu nie miał z kolei Łukasz Matusiak, który wylosował róg na schodkach i męczył się przez dłuższy czas z niewymiarową wzdręgą.
Tu w mojej opinii warto się zastanowić czy skoro na jednych zawodach łowimy ”na żywej” rybie, dlaczego na kolejnych zasady są zupełnie inne?
To, że podczas zawodów najważniejsze jest łowienie regularne przez cały czas potwierdził Zygmunt Archanowicz. Gdzieś ukryty w rogu sympatyczny zawodnik, bez większego plusku, łowił regularnie drobną rybę.
Zbudowany na krąpiu i mikro leszczyku wynik 4980 gram dał zasłużone zwycięstwo w zawodach.
A oto co niektórzy wędkarze zgłosili do wagi, czyli kilka fotek z połowami:) Leszcze Krzysztofa Schabka dały mu 2 miejsce w zawodach.
Płociowy połów Staśka Bladowskiego, okraszony fajnym linkiem nie pozwolił jednak na zajęcie miejsca w pierwszej szóstce.
Marian Modrzejewski kolejny raz zaliczył bonusy. Tym razem był to niewielki amur i leszczyk.
Podczas tych zawodów oprócz 6 ładnych pucharów wręczono też statuetkę za największą rybę. Zdobywcą tej nagrody został Zenon Czarnecki, łowca amura za 1300 pkt.
Pierwsza 6 zawodów z Prezesem Koła nr 11 w Grodzisku Mazowieckim, Włodzimierzem Gołębiowskim.
Pełne Wyniki Zawodów:
Gratuluję serdecznie zwycięzcom zawodów. Pięknie połowiliście. Wielu z tych zawodników długo czekało na ten sukces. Duże brawa!
Tekst i foto :Tomek ”sircula” Sikorski
P.S Dziękuję Mateuszowi Wojacikowi za zrobienie fotek podczas ważenia.