JESIENNA WISŁA – KILKA MOICH REFLEKSJI
4 mins read

JESIENNA WISŁA – KILKA MOICH REFLEKSJI

Ten artykuł był czytany - 16079 razy!

Ciężki jest los mazowieckich wędkarzy. Niżówka w tym roku dała się we znaki chyba wszystkim. Rekordowo niskie stany wody sprawiły, że próżno szukać ryb w miejscach gdzie powinny o tej porze być. Do tego już we wrześniu w niektórych regionach można było notować niewielkie, nocne przymrozki. Co za tym idzie ryby wyniosły się z dołków, rynien i wsteczniaków w miejsca chyba tylko sobie znane. Echa niosły, że dużo białorybu przebywa w bystrym nurcie, co jak na jesień jest czymś raczej niespotykanym. Ameryki nie odkryję, ale żeby złowić cokolwiek nad wodą trzeba być często, częściej niż zwykle.

Wiślana niżówka.

O tej porze nad rzeką najwięcej do tej pory złowiłem kleników w wersji sportowej i oczywiście krąpi. Krąpie robią się rybami dyżurnymi niemal w każdym odcinku Wisły. Kiedyś na pierwszym miejscu stawiałbym certy i leszcze. Ten rok jednak tak jak wspomniałem jest inny, trudniejszy. Aż wstyd się przyznać, ale latem jak zaczęła się nizówka również nie złowiłem dużej ilości leszczy. Jesień do tej pory nie zapowiada się dużo lepiej. Aby coś z wody wyłuskać trzeba się ostro natrudzić. Mazowiecka Wisła to nie odrzańskie eldorado. Jeden czy dwa duże leszcze albo solidny kleń to już nie lada sukces. Nie muszę chyba dodawać, że nad Odrą wędkarze, dzień sumują na plus jeśli przy ilości solidnych ryb pojawi się cyfra co najmniej 10!

W tym roku ciężko o dużego leszcza

Zanęty jakie teraz stosuję to słodkie zanęty przeplatane ze śmierdzącymi zapachami takimi jak halibut, kryl lub sweet fetor. Najczęściej sięgam po mieszanki professowiekie. Dobrym dodatkiem są gotowane konopie, coco-belge który sprawdzi się szczególnie w chłodniejszych miesiącach oraz całoroczna melasa. Takie można by napisać podstawowe jesienne dodatki zanętowe. Obowiązkowo do moich zanęt dodaję sporą ilość robactwa, najczęściej mrożonek w postaci pinki, białych lub kolorowych robaków. O ile nad Odrą  niemal zawsze podaję wałki z gliną i mrożonymi robakami,  to nad Wisłą nie zawsze wałki przynoszą pożądane rezultaty. Nie wiem czemu, ale ryby mają w nosie ustawianie się w linii nęcenia i wolą czystą spożywkę. Wygląda to tak jakby choć na chwilę wolały szybko uwalniający się zapach z dużą ilością mięsa wypłukiwanego z koszyka  niż wybieranie ze sklejonych wałków różnych, smakowitych kąsków. To oczywiście tylko moje spostrzeżenia, które mogą odbiegać od waszych doświadczeń.

Coco-Belge to dobry jesienny dodatek

Zanęta sweet fetor jest dobra gdy robi się chłodniej

Dyżurna ryba z Wisły. Solidny krąp.

Malutka brzana. Ostatnio jest ich coraz więcej.

W rym roku cert złowiłem niewiele.

Na koniec napiszę, że mimo chłodu a czasem wręcz zimna, wcale nie jest prawdą, że na ryby można jechać grubo po śniadaniu. Nad mazowiecką Wisłą trzeba być wcześnie jeszcze przed świtem, aby o świcie kije już moczyły się w wodzie. Twierdzę, ze ryby nadal najlepiej żerują rano i raczej nikt nie przekona mnie, że jest inaczej. Na pewno musicie jeździć i sprawdzać wasze miejscówki o różnych porach. Najczęściej teraz obławiam okolice ostróg, głębsze baseny między główkami i rynny z nieco spokojniejszą wodą. Późną jesień planuję spędzić polując na nieco inne ryby. O tym jednak przeczytacie wkrótce.

Tekst i foto: Marcin Cieślak