ZAWODY

KIEDY SKOŃCZYĆ SEZON W METHO FEEDER?!

Rok w rok obserwuję olbrzymi rozwój method feedera. Wszelakie nowości, super przynęty i rewelacyjne pellety pojawiają się każdego sezonu na bogato. Miłośnicy methody sięgają po nie ochoczo. Skupienie na nowinkach jest jednak krótkotrwałe i dość szybko ten szał mija. Zauważyłem, że wędkarze zakochani w methodzie łowię po prostu mało. Mam na myśli ilość wędkarskich miesięcy. Są oni raczej ciepłolubni i kończą sezon jesienią. U mnie sprawa wygląda zupełnie inaczej, otóż sezon na method feeder kończę dokładanie ostatniego dnia w roku a otwieram go pierwszego możliwego do wędkowania dnia po Nowym Roku. Tak naprawdę ogranicza mnie tylko mróz i skuta lodem woda. W pozostałych przypadkach blokad nie ma.

Przedzimowe i zimowe wędkowanie różni się zasadniczo od letnich eskapad. Zimą bardzo dobre efekty dają przynęty w kolorach białych i chleb tostowy. Zostawię to jednak na późniejszy okres i na pewno dokładnie wam jeszcze przedstawię. Na przedzimiu łowię za to dość grubo. Nadal używam pelletów i zanęt. Używam tradycyjnych i znanych smaków np: halibuta, kukurydzy czy skisłego masła. Wyjątkiem są wyprawy z methodą gdzie łowię leszcze ponieważ wtedy stawiam na Robin Red, który na te ryby o tej porze jest zwyczajnie doskonały. Smak to jedno, ale ilość towaru to drugie. Podczas listopadowych czy grudniowych łowów stosuję dużo mniej pelletu i zastępuję go drobną spożywką. Prawie nigdy nie nęcę łowiska. Raczej buduję je od początku.

Teraz napiszę mały wniosek odnośnie podajników. Pisałem o tym co prawda w jednym z poprzednich artykułów, ale teraz warto podkreślić jeszcze jeden ważny szczegół. Wcale nie trzeba stosować podajników typu naparstek! Mikro podajniki warto zabrać ze sobą do innego celu. Dobrze jest bowiem podmienić je z dużymi, ale wtedy kiedy ryby już przypłyną w łowisko ale nie będą dobrze żerować. Ja zawsze zaczynam od karmników w rozmiarze standard. Dopiero kiedy ryby są w łowisku a brania gasną zmieniam karmnik na mikro, aby ich nie przekarmić.

Kluczowym elementem jest znalezienie ryb. Na płytkich łowiskach komercyjnych sprawa jest nieco trudniejsza bo mogą one być wszędzie. Radzę wtedy obłowić narożniki, zatoki albo okolice spustów wody. Tam zazwyczaj jest nieco głębiej co ściąga ryby szukające miejsca do przeczekania zimy. Ja zimą komercje odpuszczam i łowię methodą w głębszych glinkach związkowych. Mam w okolicy kilka łowisk no kill więc mam pewność, że ryby nie zostały do końca wyłowione i zjedzone. Głębsze doły z twardym dnem będą teraz najlepsze na średni białoryb. Leszcze, karasie a nawet grube zimowe płocie będą raczej właśnie tam. Jeśli wolicie karpie, to warto szukać miejsc płytszych w okolicy trzcinowisk. Z resztą podobnie sytuacja wygląda podczas przedwiośnia gdzie dokładnie tam należy szukać ryb. Zimą jeśli mróz nie skuje wody ryb szukam głęboko, ale na dnie twardym. Jeśli na dnie jest muł lub roślinność nawet obumierająca, to takie miejsca nie są w mojej ocenie dobre. Chodzi o prezentację przynęty, która ginie pewnie w gąszczu roślin. Tu warto napomknąć jeszcze słówko o podajnikach. Właśnie dlatego naparstki są gorsze jako startery. Łowiąc w głębokiej wodzie gdzie grunt oscyluje w granicy 5 czasem 6 metrów muszę mieć pewność, że zanęta doleci do dna i nie zgubię po drodze całego towaru. W mojej ocenie mikro naparstki nie przeniosą odpowiedniej ilości zanęty na dno, podczas pierwszych rzutów, gdzie musimy czymś atrakcyjnym zwabić ryby w łowisko.

Sprawdzajcie zimą glinianki i inne zbiorniki związkowe z methodą podczas najchłodniejszych miesięcy. Jeśli dobrze odczytacie wodę, efektami będziecie miło zaskoczeni. Wodom cześć!

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress