ZAWODY

KIEDY, GDZIE SZUKAM RZECZNYCH LESZCZY?!

Rzeczne leszcze to ryby, które oprócz karpiarzy lubią chyba wszyscy miłośnicy wędkarstwa spławikowego czy gruntowego. Już około kilogramowy leszcz cieszy oko, a gdy ryby są jeszcze większe i mają słuszne rozmiary są pożądanymi  gośćmi na naszych hakach. W tym krótkim artykule opowiem wszystko co wiem o łowieniu rzecznych leszczy, przedstawię też kilka hipotez aby każdy mógł je skonfrontować z własnymi przemyśleniami.

Pora roku ma znaczenie.

W kwietniu nad dużą rzeką można spodziewać się takich oto leszczy.

Wiosną leszcz bierze najlepiej. Gdy nie wiecie kiedy ruszyć w stronę rzeki, najlepszym momentem będzie kwiecień czasem maj. Dlaczego ? Jest to okres ciągu tarłowego tych ryb, które grupują się w duże stada i spływają na tarło na okoliczne starorzecza. Jeśli takowych nie ma, ryby będą szukały wypłyceń w okolicach wysp, ostróg lub rzecznych zatok i rozlewisk. Nie oznacza to oczywiście, że ryb należy szukać na płyciznach. Są one do złowienia w nurcie, w okolicy burt i główek. Ważne żeby grunt miał te dwa czasem trzy metry.  Nie bójcie się odwiedzać rzeczne miejscówki przy wysokiej wodzie. Zdarzało mi się łowić leszcze nawet gdy woda przelewała się przez ostrogi lub była na tyle wysoka, że trudno było do rzeki dojechać a nawet dojść. Z resztą moje wiślane miejscówki z reguły są trudno dostępne a drogi przypominają trasę Camel Trophy.

Mała ostroga w pobliżu głównego nurtu to dobre miejsce na leszcze.

Jak widać wybierając się na leszcze sięgam często po „śmierdzące” zanęty

Latem sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.  Rzeczne leszcze wracają z tarła w odmęty rzeki, trzymają się bliżej głównego nurtu. To moment gdzie widać często gołym okiem spławiające się ryby, które niechętnie biorą lub nie podpływają w okolice naszych zestawów. Tak zachowują się leszcze w upały. Trzymają się toni, w dużej rzece często wręcz poza zasięgiem zestawów. Oczywiście są one możliwe do złowienia, ale tutaj dużą sztuką jest znalezienie odpowiedniej pory dnia lub nocy kiedy ryby schodzą na żer. Z mojego doświadczenia wynika, że leszcze narwiańskie wolą późny wieczór i noc, a te wiślane  szarówkę i  ranek. Pamiętajcie jednak, że to tylko moje doświadczenia, które mogą różnić się od waszych rzecznych praktyk.  Nie mniej ważnym elementem jest miejsce. Latem szukam ryb bliżej burt gdzie biegnie rynna z szybkim nurtem lub przy opaskach gdzie zawsze jest sporo kamieni i jest mocny uciąg.

Leszcz z opaski. To tutaj leszcza biorą w upały.

Wieczór to dobra pora na rzeczne leszcze.

Jesień  i zima to okresy, gdzie również z powodzeniem można łowić rzeczne leszcze. Im chłodniej tym częściej ryby spływają w stronę zimowisk. W stronę zimowisk czyli gdzie? Z premedytacją napiszę, że zimą leszcze trzymają się dołów ostróg, głębokich rynien a pewniakiem co pisałem już nie raz są głębokie wsteczniaki. Nurt jest tutaj dużo słabszy i spokojniejszy  co nie pochłania tyle energii u nadal jeszcze żerujących ryb.

Włoska babka sprawdziła mi się zarówno wiosną jak i zimą.

Grudniowe leszcze z dużej rzeki

Temat przynęt i zanęt to temat na oddzielny artykuł, na który nie ma tu wiele miejsca. Napiszę tylko pokrótce że zarówno w lecie jak i ziemie rzeczne leszcze mają dobry apetyt.  Jeśli uważacie że zimą tylko ochotka i dżokers skuszą leszcze do brania lub sprowadzą je w łowisko to jesteście w błędzie. Zimowe łopaty łowiłem bowiem na pęczek czerwonych robaków lub pajdę białych nabitych na hak numer 12 i to pod koniec grudnia. Zasada stosowania zanęt jest w moim odczuciu dość prosta. Rzeczne leszcze lubią zarówno słodkości oraz aromaty pachnące czosnkiem, wątrobą a nawet rybą.  Dobre będą zanęty piernikowe czy biszkoptowe. Uniwersalnym rozwiązaniem jest wanilia. Wachlarz leszczowych zanęt jest na prawdę ogromny. Uważam jednak, co napiszę  z premedytacją, ze podczas łowienia leszczy smak zanęty jest drugorzędny. Ważniejsze jest to co znajduje się w zanęcie, a niejednokrotnie to glina z olbrzymią ilością robaków, która podawana w wałkach służy do nęcenia wstępnego  jest kluczowa.

Glina odpowiednio sklejona bentonitem z dużą ilością mrożonego robactwa.

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress