ZAWODY

METHODA, DESZCZ I PIEPRZ

W dzień mojego przyjazdu nad wodę synoptycy nie mieli wątpliwości. Z nieba miało lać a wiatr miał osiągać silne porywy. Zależało mi na czasie. Chciałem rozłożyć się jeszcze zanim wszystko będzie mokre. Nie lubię łowić ryb spod parasola więc jedyną moją ochroną miała być kurtka przeciwdeszczowa. Parasol wbiłem jednak nieco dalej i schowałem pod niego torby i pokrowiec, abym mógł pakować się do tak zwanego „suchego”.

Tym razem do kuwet trafi BF Perfect Coars Mix oraz guma balonowa

Towar już w kuwetkach.

Jedyny linek i jedyny przed deszczem…

Jako, że w tym dniu chciałem skupić się głównie na karpiach postanowiłem podjąć próbę wyselekcjonowania ich smakiem. Wcześniejsze wyprawy potwierdziły, że rozmiar nawet 10 czy 12 mm jest chętnie pożerany również przez spore karasie i liny. Wykluczyłem więc opcję z rozmiarem. Do moich kuwet trafiły więc 2 mm pellety od Bestfeed BF Perfect Coars mix oraz drugi smak gumy balonowej. Na włos planowałem założyć pieprzną kulkę koloru białego w wersji pop up. Miałem też w zanadrzu sprawdzone żółte i pomarańczowe kuleczki. Najpewniejsze, pomarańczowe waftersy na tej wodzie przyciągają karasie i liny niczym czerwona płachta byka. Liczyłem, że moja przynęta wyróżni się i sprawi, że pozostałych zdobyczy będę łowić mniej na korzyść karpi.

Przyjemna zdobycz.

 

 

Kolejne, deszczowe rybki.

Wstępne nęcenie przebiegło szybko i sprawnie. Na wytypowaną odległość posłałem 4 podajniki pelletu. Łowisko jest wąskie, długie i przypomina momentami kanał, dlatego łowi się tutaj maksymalnie na 30 metrze. Podczas mojego wędkowania obrałem tylko jedną linię na 27 metrze. Ryby z akwenu są bardzo płochliwe. Jeśli łowi się pod nogami należy siedzieć cicho i spokojnie. W taką ulewę wiedziałem jednak, że trudno będzie mi usiedzieć w bezruchu jak myszka, dlatego wybrałem odległość pod drugim brzegiem. Po zanęceniu, uporządkowałem stanowisko a łowisku dałem chwilę odpocząć. Na pierwsze branie nie czekałem długo. Jako pierwszy szczytówkę przygiął nieduży lin. Potem na szczęście łowiłem już tylko karpie. Pieprzna kulka okazała się bardzo skuteczna. Odkryciem tego sezonu jest dla mnie właśnie smak pieprzu. Co prawda miałem już we wcześniejszych latach styczność z zanętami „pieprznymi” różnych firm, ale pellet to dla mnie nowość. Sprawdzałem już standardowy pieprzny pellet wielkości dwumilimetrowej z sukcesami. Tym razem sprawdziła się pieprzna kulka.

Dziś siadało wszystko na pieprzną kulkę.

Moje wędkowanie zakończyłem już o 11. Deszcz momentami był na tyle dokuczliwy, że ciężko było skupić się na łowieniu. W oddali zaczęło też błyskać się i grzmieć. Do następnego!

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress