Miski X-Eva marki Winner użytkuję od ponad roku. Na wstępie zaznaczę, że miski jeżdżą ze mną na każdą wyprawę. Obojętnie czy łowię metodą, feederem czy na spławik, miski są obowiązkowym punktem mojego wyposażenia. Zawsze znajduję dla nich zastosowanie. W poniższym artykule postaram się nieco bliżej przedstawić wam te produkty.
Producent za nieco ponad 60 złotych daje nam dwa okrągłe pojemniki Eva o wymiarach 30 cm średnicy i 15 cm wysokości oraz 20 cm średnicy i 10 cm wysokości. Cena bez wątpienia jest więc konkurencyjna.
Ścianki misek są na tyle sztywne, że można oprzeć o nie sito. Nie musicie więc zabierać kolejnego wiadra do przecierania mieszanki. Jasny kolor bez wątpienia zapobiegnie przegrzewaniu się przynęt jeśli takowe będziecie w nich trzymać. Oczywiście ścianki grubości 0,85 mm nie przepuszczają wody dlatego miski są w pełni wodoszczelne.
Miski są w pełni wodoszczelne.
Kolejnym plusem jest dopasowanie do tacki bocznej. Zarówno większa jak i mniejsza miska zmieści się na większości bocznych stolików przy waszych koszach i fotelach. Pojemniki są bardzo praktyczne i poręczne. Mi osobiście ze względu na swoją pojemność bardzo przypadła do gustu większa miska, która mieści ponad 10 litrów zanęty. Jest to ilość wystarczająca na całodzienną, feederową sesję. Zaletę litrażu odczułem znacząco podczas zeszłorocznych wypraw nad rzekę, gdzie jak wiadomo mieszanki zanętowej używa się po prostu dużo. Mniejsza miska pomieści natomiast ponad trzy litry rozrobionego pelletu, co oczywiście spokojnie starczy na cały dzień intensywnego łowienia metodą.
Większa idealnie sprawdzi się do feedera
Mniejsza wydaje się być stworzona do trzymania pelletu
Warto dodać, ze materiał i szwy są bardzo mocne a sam design dla mnie wizualnie wystarczająco estetyczny.
Okrągłe pojemniki X-Eva używam podczas rzecznych eskapad zarówno z feederem i tyczką.
Miski Eva jak każdy produkt mają też niestety minus. A tym jest utrzymanie ich w czystości. O ile po używaniu zanęt czy pelletów jesteście w stanie doprowadzić miski do czystości niemal samą wodą, to po używaniu glin i ziemi aby pojemniki były czyste należy zaopatrzyć się w dobrą szczotkę do czyszczenia i szare mydło lub jakiś detergent. Ja używam szczoteczki do paznokci, którą doskonale da się wypucować resztki zaschniętych glin ze ścianek misek.
Po lewej miska przed szczotkowaniem. Prawa strona już wypucowana.
Na koniec kilka słów o jakości.
Przez ponad rok poddawania misek prawdziwym, najgorszym katorgom, mieszania w nich nawet mieszadłem elektrycznym, nic poza kilkoma ryskami się nie stało. Nie pękł żaden szew, nie puściła żadna nitka, nic nie sparciało i nie porwało się. Miski nadal są wodoszczelne i zachowują swoje walory. Z pełnym przekonaniem polecam ten produkt.
Miejsca zgrzewania są nadal jak nowe.
Szwy nadal trzymają mocno.
Tak wyglądają miski po ponad roku ciągłego użytkowania.
Tekst i foto: Marcin Cieślak