ZAWODY

HURAGANOWA NIEDZIELA CZYLI PUCHAR PREZESA KOŁA NR 9 – BŁONIE 2015.

                        Puchar Prezesa to jedna z ostatnich, spławikowych imprez w tym roku, organizowanych przez zarząd koła nr 9. Tym razem na starcie zgromadziło się 20 zawodników chętnych do walki o najwyższe lokaty. Część błońskiej ekipy „biła się” w tym czasie na kanale na zawodach Matchthis. Inni po prostu zakończyli już spławikowy sezon, stąd niska jak na błońskie zawody frekwencja. Ustalono, że będziemy łowić w dwóch sektorach ulokowanych na tak zwanej „burcie”.

   Babska-Nowa w dniu zawodów.

Kapitan sportowy Piotr Bielecki przeprowadził bardzo szybkie losowanie. Wszyscy niemal, że gęsiego udaliśmy się w stronę skarpy. Trafiłem siódemkę, która jak się potem okazało była dla mnie bardzo szczęśliwa. O tym jednak za chwilę… Największą niewiadomą tego dnia była pogoda. Wszyscy obawialiśmy się coraz bardziej dmuchającego wiatru. Kolejnym dylematem były brania ryb, które świetnie żerowały w ostatnie, ciepłe dni na początku listopada.

    Podmuchy wiatru widoczne na zdjęciu to dopiero początek rozkręcającego się „huraganu”.

Potem jednak czar prysł, więc większość trenujących przed zawodami wiedziała, że łatwo nie będzie. Woda zaczęła przypominać bezrybną studnie. W tej zagwozdce tkwiłem także ja, wszak na sobotnim, poprzedzającym zawody, treningu nie połowiłem zbyt okazale. Ale tego dnia nikt nie mógł poradzić sobie z kapryśnymi rybami. Sobotnim plusem był niemal całkowity brak wiatru. „Huraganowa niedziela” pozwalała sądzić , że czeka nas jeszcze trudniejsze łowienie.

 

Czarne mieszanki w tym dniu były obowiązkowe.

 

Pamiętali o tym Łukasz Zamiecki i Bogdan Recielski.

Większość zawodników postawiła na ubogie , ciemne mieszkanki rozrabiane z gliną w stosunku nawet 1 do 15. Nikt nie ryzykował, również z dużą ilością dżokersa o pince nie wspominając. Mieszanka musiała być mało treściwa i wyjątkowo  dobrze podana. Ważniejsza od cudownych receptur, była umiejętność wyłuskania, ze swojego stanowiska jakichkolwiek ryb. Tych było jak na lekarstwo, a dwie lub trzy średnie sztuki mogły dać nawet zwycięstwo w całych zawodach. Wzmagający się wiatr był na tyle silny i porywisty, że łowienie było arcytrudne. Nie wszyscy poradzili sobie z takimi warunkami, stąd kilka zer w końcowej tabeli. Trudności sprawiało zarzucanie matchówki , czy choćby samo wstawianie zawodniczego zestawu. Cudem żadna tyczka nie została złamana !

Łukasz Zamiecki w oczekiwaniu na branie.

„Wymęczone” 615 punktów pozwoliło Marcinowi Cieślakowi wygrać zawody.

Świetne wyniki, jak na panujące warunki zrobili Bogdan Recielski oraz Łukasz Zamiecki. Obaj panowie osiągnęli wagę 605 gram a o drugim miejscu w sektorze decydowała liczba złowionych ryb! O przysłowiowy włos, więcej złowił Łukasz i docelowo w jego ręce trafiła dwójka sektorowa. Ja od początku odławiałem „papierowe” leszczyki. Ryb było około 15, więc mimo mikro wagi udało się wyłowić 615 gram! Brzmi to dość groteskowo, ale „rzeźbiąc” ryby przy wietrze dochodzącym w porywach do 70 km/h nie można spodziewać się super rezultatów.

Paweł Sobolewski wyłowił z wody 460 punktów.

Drugi sektor był jeszcze mniej rybny. Zwycięstwo w nim odnotował Tomasz Urbański, który wyłowił z wody nieco ponad 500 punktów. Wynik tego sympatycznego zawodnika okrasił piękny okoń. Drugi w strefie B był Daniel Siarkowski, a na trzecim miejscu uplasował się zdobywca tegorocznego GPX Koła, Sebastian Góźdź.

Na pierwszym planie fan filmów Patryka Vegi – Marek Kwak. Jak się potem okazało zawodnik ten wyłowił z wody 345 punktów.

W sektorze B oprócz Marka Kwaka łowili także Piotr Krupiński, Tomasz Niewiadomski i Piotr Bartczak,

 

a także Tomasz Sikorski i Sebastian Góźdź. Tomasz jedyne białe ryby złowił matchówką. Wagę Sebastiana okrasił za to dość ładny okoń.

Sektor B wygrał Tomasz Urbański z wagą 530 gram.

Dwójkę sektorową wywalczył Daniel Siarkowski.

Jak się potem okazało, żaden z zawodników nie zdołał wyłowić choćby 600 punktów. Ta informacja była dla mnie szczęśliwa, ponieważ zwycięstwo w tych wietrznych zawodach przypadło mi. Nie wypada gratulować sobie więc pogratuluje wszystkim uczestnikom. Cztery godziny łowienia w tajfunie kosztowało nas sporo sił!
Nagrodą za ten trud było na pewno pyszne jedzenie z grilla. Nie pamiętam, kiedy pieczony kurczak, smakował mi tak bardzo. Kiełbaski też były wyborne.

 

Zwycięzcy zawodów wraz z kapitanem sportowym Piotrem Bieleckim oraz Prezesem, o którego puchar walczyliśmy Cezarym Wieczorkiem.

oraz prawie wszyscy uczestnicy.

Oby następne zawody odbyły się przy flaucie!
Do następnego…..

Wyniki sektorowe.

puchp2k15b* Łukasz Zamiecki przy takiej samej wadze, wygrał ilością złowionych ryb.

Tekst i foto: Marcin Cieślak,

foto : Cezary Wieczorek, Tomek Sikorski.

 

 

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress