Szukając pięknych, wymarzonych miejsc, jeździmy w dalekie zakątki kraju, podziwiając dzikość i urok mazurskich jezior, górskich potoków i nadmorskich plaż. A piękne, dzikie miejsca mamy obok siebie, tuż pod nosem.
Tak właśnie było ze mną. Mieszkając w Pruszkowie, każdą wolną chwilę starałam się spędzić daleko od miasta. Kolejne kilometry pozostawiały ślad na ukochanej, rozklekotanej terenówce. I w sumie nie pamiętam jak to się stało, że trafiłam w to miejsce…
Nrowa. Znałam tę rzekę. A przynajmniej tak mi się wydawało. Sukcesów wędkarskich nad nią nie odnotowałam, a i obiektyw aparatu nigdy na nią jakoś ładniej nie popatrzył. Rzeka jak kanałek, płynąca prostą nitką przez nizinne tereny pruszkowskich pól i łąk. Ale są nad tą rzeką takie miejsca, które dziś odwiedzam niemal codziennie. Dzikie, nieokiełznane. Taka nasza mała Biebrza, z wysokimi trzcinowiskami, zalewanymi po zimie przez wartki strumień.
Czapla biała.
Królową rozlewisk jest czapla biała. Ptak wyjątkowo piękny i bardzo płochliwy, który tu właśnie znalazł swoje miejsce, w sąsiedztwie człowieka. W jeden z letnich wieczorów naliczyłam ich szesnaście. Początkowo spłoszone moją obecnością, szybko zapomniały o skulonej postaci z aparatem i krążyły nad moją głową w promieniach zachodzącego słońca.
Bąk
Gdy dobrze się wsłuchamy w głosy tej rzeki, usłyszymy ptaki, które nie raz ciężko znaleźć w rezerwatach przyrody, jak bąki, bączki czy derkacze. Idąc wzdłuż rzeki, co chwilę spod nóg wyskakują rozwrzeszczane bażanty, kontrastujące swoją barwą z kolorem turzycowisk.
Bażant
Ale ta rzeka to nie tylko ptaki. Swoją ostoję znalazły tu bobry, kolonizując Nrowę niemal na całej jej długości. Ślady ich bytowania widać praktycznie wszędzie. I nie mam tu na myśli jedynie podciętych drzew i tam, ale mnóstwo wejść do korytarzy podziemnych, głębokich na tyle, by skutecznie połamać w nich nogi.
Ślady bytowania bobrów.
Rzeka przyciąga. Siedząc nad brzegiem, obojętnie, czy z wędką czy z aparatem, przy odrobinie szczęścia zobaczyć można watahę dzików czy sarny. Na płycizny wychodzą piżmaki, zdając się kibicować cierpliwym wędkarzom.
Piżmak
Ale najbardziej Nrowa zaskoczyła mnie tej zimy. Gdy w paskudny, szary i chłodny poranek patrolowałam brzeg rzeki, pojawił się on. Ogromny, dumny i piękny – bielik. Drapieżnik, którego jeszcze niedawno spotkać można było w oddalonych od miast dolinach rzek, wybrał sobie takie miejsce.
Sarna
Nie znajdziemy Nrowy na mapie. Dziś ta rzeka nosi nazwę Utrata. Można się w jej pięknie zapomnieć, gdyby nie fakt, że odwracając głowę, widzimy komin elektrociepłowni i wysypisko. Kilometr dalej, na brzegu rzeki zwałka śmieci, której niewiele brakuje do tej legalnej, pruszkowskiej. Ale o tym napiszę kiedy indziej.
Utrata dziś.
Choć Utrata to najbardziej zanieczyszczona rzeka Mazowsza, na przekór ludziom, ma nadal swoje piękne, dzikie oblicza. Oby jak najdłużej.
Dzik
Tekst i foto : Aśka Starz. (www.capreolus.flog.pl)