Ten wypad na kanał miał być swego rodzaju testem dwóch metod. Tym razem towarzyszył mi świetny wędkarz obecny Mistrz Polski w wędkarstwie podlodowym Marcin Kostera. Marcin miał badać rybność łowiska jeśli chodzi o federa. Ja miałem potrenować zestaw skrócony.
Ranek przywitał nas pięknym słońcem i bezwietrzną aurą. Widoki jak z pocztówki , opadająca mgła i piękny świt. Chciało by się rzec czy to na pewno Warszawa..
Po tych chwilowych zachwytach zabraliśmy się za mieszanie.
Marcin dokleił się dość mocno i tego dnia nie zamierzał przebierać w środkach.
zanęty i przynęty Marcina
Ja skleiłem się słabiej i swój towar planowałem podać z kubka. Liczyłem że częste donęcanie z podajnika kuleczką dżokersa lub spożywką będzie bezpieczniejsze. Dlatego na początku tylko kilka kul powędrowało na 13 metr tyczki. Potem stawiałem już tylko na podajnik który miał być kluczem w utrzymaniu ryb w łowisku.
Marcin towaru podał więcej. Nie liczyłem dokładnie ale około 20 kul wielkości kurzego jajka powędrowało z procy na 35 – 40 metr. Kiedy ja kończyłem nęcenie Marcin miał już pierwsze ryby w łowisku.
Mistrz w akcji..
Małe klenie i trzydziestocentymetrowy boleń od razu zakosztowały w przynętach Marcina. Potem do głosu doszły pojedyncze ryby – krąpie i leszczyki. U mnie sytuacja była nieco inna – rano spiąłem ładnego okonia, potem na haku zameldował się leszczyk.
Resztę ryb stanowiła drobnica. Po około 3 godzinach naszych zmagań patrzyliśmy na siebie nieco rozgoryczeni. Piękny czysty kanał który przywitał nas rankiem zamienił się w bajoro. Miliony pyłków spadły na lustro wody i całkiem uniemożliwiły nam łowienie. Mimo iż ryba kręciła się w łowisku pylące drzewa nie pozwalały na regularne jej odławianie. Co prawda z tej „białej” wody wyjąłem jeszcze kilka małych leszczyków ale zazwyczaj kończyło tak samo. Biała wata spadająca z rosnących w pobliżu drzew oblepiała żyłkę , haczyk lub cały zestaw.
Marcin został także skutecznie unieruchomiony ponieważ żyłka jego zestawu co chwila wyglądała dość „blado”. Nie pomagały także próby ustawiania wędki pod większym kątem do lustra wody.
Mimo to „mistrz” dołowił jakieś pojedyncze ryby. Testu nie udało się do końca przeprowadzić ponieważ spotkała nas nad wodą złośliwość natury.
Czasem jednak bywa i tak..
wynik Marcina Kostera
Może kiedyś przeprowadzimy powtórkę w bardziej sprzyjających warunkach. Do następnego.
Tekst i foto: Marcin Cieślak
Foto: Marcin Kostera