ZAWODY

NADCHODZI CZAS RZECZNYCH LESZCZY!

Czas wielkich leszczy zbliża się wielkimi krokami. Właśnie teraz nad rzekami będzie najłatwiej o leszcza. Dlaczego? Wszystko przez ciąg tarłowy. Ryby zbierają się w stada mniejsze lub większe i gromadzą się bliżej brzegu w poszukiwaniu jedzenia. A najeść muszą się obficie zanim przystąpią do tarła.

Odnogi połączone z rzeką to bardzo dobre leszczowe miejsca.

Grunt oscylujący w granicy między dwa do trzech metrów będzie dla ryb optymalny. Co do uciągu łowiłem leszcze na wolnych spowolnieniach gdzie koszyczek 70 gram stał jak kamień a czasem w rynnach tak zasuwało, ze setkę po wymyciu przesuwało mocno do brzegu. Wydawać by się mogło, ze jeśli trafimy w porę leszczową wyłowimy się do syta wszędzie, ale nic bardziej mylnego. Leszczy najwięcej będzie tam gdzie rzeka łączy się ze starorzeczem, albo z odnogami, w których bremesy przystąpią do tarła.

Dodatki w postaci płatków leszczowych i pieczywka fluo nigdy dość.

Mięsa radzę nie żałować. Inaczej leszcze odpłyną, bo stół będzie pusty.

Leszcze jak już wspomniałem najeść muszą się porządnie, dlatego nie pogardzą grubszym pokarmem. Pęczek czerwonych, pajda białych czy spora ilość pinki na haku będzie odpowiednia. Delikatne ochotki i ziarna u mnie o tej porze się nie sprawdzają. Może zabrzmi to dziwnie, ale łowiąc leszcze w okresie przedtarłowym nigdy nie złowiłem żadnej sztuki na kukurydzę czy groch. Interesowały ich tylko mięsne, tłuste przynęty. To oczywiście tylko moje spostrzeżenia.

Zanętę warto nawilżyć rozcieńczoną melasą i dodać płatki leszczowe lub parzone owsiane. Dobre będą też mięsne wkładki w postaci mrożonej kolorowej pinki lub białych robaków.

O czym warto pamiętać? Przede wszystkim należy śledzić pogodę. Gdy temperatura będzie niska, tarło rozciągnie się a leszcze wcale nie będą łatwe do złowienia. Gdy temperatury będą wysokie ryby przystąpią do amorów już w marcu. Wtedy łatwiej o więcej leszczy, ale i łatwiej o przegapienie najlepszej pory. W mojej mazowieckiej Wiśle problemem jest jeszcze jeden aspekt. Mam na myśli zbyt niskie poziomy wód. Dużo lepiej zapolować na łopaty gdy pozimowa woda jest wysoka i powoli opada, niż w okresie gdy zaraz po zimie przywitamy się z niżówką. Bywały lata, gdzie leszcze nie miały jak wpłynąć do starorzeczy na tarło bo te były odcięte i zwyczajnie znikały gdzieś w czeluściach, albo płynęły w inne nieznane mi miejsca. W tym roku niestety nadal mamy niskie stany wód. Oby zaczęło padać, wtedy leszcze na pewno będą.

Gdy trafimy w moment, leszczy będzie dużo.

Połamania!

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress