ZAWODY

PŁYTKA NAREW W OKUNINIE – FEEDER

Narew to bez wątpienia rzeka trudna. Rzeka w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego  jest płytka i miejscami mocno zapiaszczona. Oprócz tego, trudności mogą sprawić liczne zastoiska z bujną i porośniętą roślinnością. Zauważyłem, że w miejscu mojego wędkowania z roku na rok rzeka zmienia się na gorsze. Kiedyś łowiłem piękne leszcze między ostrogami. Na jednej z takich ostróg jeszcze jako nastolatek, wyśrubowałem swój kleniowy rekord czyli 53 cm. Do tej pory nie udało mi się złowić większej „kluchy”. Obecnie woda strasznie się wypłyciła. Łowienie między główkami stało się praktycznie niemożliwe ze względu na olbrzymią ilość zielska i roślinności oraz odwieczny brak wody.

Świt nad dziką Narwią

W momencie gwałtownego, wiślanego przyboru, Narew nadal była niska. Liczyłem po cichu na wiślaną cofkę, gdyż wtedy nad Narwią łowi mi się najlepiej, ale królowa polskich rzek nie zdołała osiągnąć takiego stanu, który zasiliłby Narew. Po przyjechaniu nad wodę zastałem bardzo niski stan wody na całej szerokości. Niżówka nigdy nie wróżyła tutaj niczego dobrego, ale wyboru nie miałem. Na zmianę miejsca było już za późno. Pojechałem zatem dalej za ostrogi, w stronę krzaków i rzeki bardziej dzikiej. We wcześniejszych latach łowiłem tu z sukcesami, choć nie przy tak niskiej wodzie.

Ujście Wkry, zamulone i zarośnięte. Rzeka w tym miejscu wyraźnie jest bardzo płytka.

Po dojechaniu w wytypowane miejsce usiadłem i  obserwowałem chwilę rzekę. Ryby spławiały się a od czasu do czasu mocniej pogonił boleń. Życie w wodzie było, ale czekało mnie pozbycie się uklejek, których w wodzie było co niemiara. Zanęta jaka trafiła do moich wiader to 2 kilogramy Profess Optima o smaku miodu i kokosa. Liczyłem, że słodka, treściwa spożywka sprawdzi się. Zanętę oczywiście nawilżyłem melasą oraz dodałem mrożone pinki, oraz kolorowe mady.

Profess Optima o smaku miodu i kokosa, oraz melasa którą nawilżę zanętę.

Gruntowanie pokazało, że woda ma około 1,5 – 1,7 metra, a nurt pędzi na jakieś 80-100 gram. Plusem było zwalone do wody drzewo, które spowolniło trochę uciąg oraz wytworzyło pod wodą muldę. W pobliżu takich miejsc zawsze kręcą się ryby a dodatkowo wiedziałem, że w tym miejscu zatrzyma się moja zanęta. Obrałem taktykę, że łowię na dwóch liniach – 30 i 40 metrze. Chciałem mieć dwa warianty na wypadek braku brań na jednej z odległości. Rano ryby brały bliżej, ale z biegiem czasu odchodziły i to druga linia była lepsza.

 

Koszyczki od Feeder Pro świetnie nadają się na duże uciągi.

Mały jazik.

Kolejny nieco większy jaź.

Początkowe minuty to łowienie uklejek i smętnych krąpików. Potem stołówkę odwiedziły małe płotki i jelce, których populacja z roku na rok powiększa się. Przyłowem było kilka małych jazi i boleni. Trafił się także jeden nieco lepszy jaź i niespodzianka dnia około 45 centymetrowy kleń. Miałem też niecodzienny przypadek. Po braniu ryba dość topornie płynęła w stronę brzegu. Okazało się, że w cherlawą i wystraszoną ukleję przywalił gruby okoń, który wypluł zdobycz tuż przy podbieraku i uniknął sesji zdjęciowej. Cóż bywa i tak.

Ryba dnia. Duży kleń!

To był fajny dzień. Mimo upału siedziałem w cieniu pod parasolem. Nie byłem więc umordowany słońcem i „piekotą”. Narew co prawda odwiedzam rzadko, ale z każdym moim przyjazdem rzeka daje mi niezapomniane emocje i cały czas mnie zaskakuje. Wkrótce kolejne rzeczne wyprawy. Na pewno sprawdzę co dzieje się na Wiśle. Najpierw jednak stan wody musi się unormować.

Dzisiejszy urobek. Płotki, jelce i kleń.  Wszystko zaraz wróci do siebie.

Wodom cześć!

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

 

 

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress