Niemal każdy sezon wędkarski kończę i zaczynam od wypadów nad okoliczne zbiorniki w poszukiwaniu płoteczek. Uwielbiam łowić te srebrno-czerwone, pomarańczowookie piękności. Na przedwiośniu nie jest to takie proste, bo ryby to płochliwe, wybredne, a w czystej wodzie okolicznych glinianek pojawiają się i znikają niczym magik na przedstawieniu. Przekonał się o tym niejeden wędkarski wyga.
Wiosenny krajobrazy potrafią być piękne. Wystarczy usiąść i patrzeć. nawet nie trzeba łowić;)
Kiedy ostatnie lody puszczą odczekuje kilka dni i dopiero potem planuję wypad. Z doświadczenia wiem, że w tym wypadku pośpiech nie jest wskazany, a ryby tuż po zniknięciu tafli lodowej, na moich okolicznych gliniankach źle reagują na te zmiany przez pierwsze dni. W ostatnim czasie jednak lód pojawia się sporadycznie i nie ma potrzeby robić specjalnych planów.
Na pierwsze w sezonie wypady ze spławikiem lub feederem przygotowuję ubogą mieszankę ziemi i ciemnej zanęty firmy Profess w proporcjach mniej więcej 1-2 części zanęty w stosunku do 4-5 części gliny. Jeśli jest potrzeba używam czarnego barwnika, ale nie zawsze dno wymaga zastosowania najciemniejszej barwy.
Wybieram zanęty drobne, płociowe lub leszczowe o naturalnych aromatach. Jeśli natomiast nie mam bardzo drobnej mieszanki, odsiewam grube frakcje kilkukrotnie na sicie.
Wstępnie przesiana na sucho zanęta Profess Płoć Black Kolendra. Pozbyliśmy się m.in. płatków owsiany i innych grubszych frakcji. Zostawiliśmy za to konopie grillowane, które będą unosić towar i robić lubiany przez płoteczki zamęt.
Jeśli chodzi o glinę i ziemię, to moja mieszanka na okoliczne zbiorniki jest w proporcji 1 część ziemi i 3 części gliny argilla i wiążącej. Taka mieszanka szybko dociera do dna, ale i dość szybko rozprasza i ściele po nim, jednocześnie tworząc smugę w łowisku, którą lubią płocie.
Ulubiony zestaw glin firmy Profess gotowy do wędkowania.
O tej porze roku, jeśli chcemy skutecznie łowić płocie, to nie obędziemy się bez jokersa i ochotki. Zawsze na tę okazję mam zamrożone wszelkie resztki z zawodów i wypadów rekreacyjnych. Do zdobycia jest jedynie świeża ochotka i można ruszać nad wodę. 150 gramów jokersa na 4 godziny łowienia w zupełności wystarczy. Do zanęty dodaje też kilka ochotek i ewentualnie gdy jest już mocno ciepło garstkę mrożonej pineczki. Właśnie na takie sytuacje mam przygotowane pomrożone bardzo małe porcje robaków na tzw. 1 raz! Gdy w sezonie potrzebuje więcej, to biorę kilka porcji. Nic się nie marnuje, a robaki drogie.
Jokers mrożony wygląda całkiem atrakcyjnie.
Wstępne nęcenie o tej porze roku nie może być zbytnim bombardowaniem wody i 5 kulek wielkości małej pomarańczy lub 5 -8 koszyczków do feedera w zupełności wystarczą na wstępne zanęcenie łowiska. Korygować wszystko będę w ciągu wędkowania. Dodając do koszyczka więcej robaków jeśli ryb w łowisko będzie sporo, a brania będę notował za każdym razem, gdy zestaw znajdzie się na dnie.
Pierwsze wiosenne płocie, to piękno które ciężko opisać.
Z racji tego, że wędkuję wiosną przeważnie na dość głębokich akwenach, to zależy mi jednak na tym aby przynęta i koszyczek szybko doszły do dna, po drodze omijając ukleje i inne nie koniecznie porządane przeze mnie zdobycze. Jeśli wędkuję feederem to staram się używać małych i dość ciężkich koszyczków. Podajniki o wadze 28-30 gramów będą odpowiednie.
SPRZĘT: Picker, lub krótki feeder z dość delikatnymi szczytówkami 0,5-0,75 OZ. Plecionka 0,08-010, przypon o długości 50-70 cm, w zależności od tego jak ryby żerują. Jeśli brania są rwane przy długości 50 cm przyponu, wydłużam go do 60-70cm. Jeśli natomiast nie widzę wskazań, lub są niewyraźne, a robaki ruszone, to skracam. Przypony z żyłki o grubości max 0,10 mm zakończone hakami w rozmiarach 18-20. Cała filozofia sprzętowa.
O tej porze roku ryby nie są ruchliwe i może się zdarzyć, że nie uda nam się znęcić je w miejsce naszego wędkowania. Nie martwmy się tym, bo zdarza się i najlepszym zejść z wiosennego łowiska z blankiem. Ciężkie do zlokalizowania ryby i ich mała ruchliwość do naszego, nawet najlepiej zastawionego stołu, nie powinna wczesną wiosną dziwić. Jeśłi uda nam się jednak choć trochę połowić, to warto się nacieszyć widokiem pięknie wybarwionych, zdrowych ryb! Byle do wiosny.
Piękne i zdrowe rybki zaraz wrócą do wody.
Tekst i foto :Tomek Sikorski
W razie pytań zapraszam do kontaktu poprzez mój profil na facebooku: Tomek Sikorski Wędkarstwo