ZAWODY

METHOD FEEDER Z BONUSAMI

Zimy od lat nie rozpieszczają wędkarzy podlodowych. Sam chętnie wskoczyłbym na lodową taflę i pobiegał z mormyszką za białorybem. Niestety próżne to marzenia. Zostaje więc łowienie feederem lub spławikiem. Na łowisku gdzie wędkowałem na pewno skuteczne byłyby metody spławikowe, ale jakoś średnio miałem chęć na przecieranie glin i zanęt w wątpliwą pogodę. O tej porze roku dość często sięgam po methodę. Robię to jednak przeważnie z prostoty oraz z powodu krótkiego czasu potrzebnego na przygotowanie.

Rzut oka na moje łowisko. Czeka mnie łowienie w ponury dzień.

Tym razem nie chciałem łowić jesiotrów. Usiadałem od strony, gdzie nie pływa ich dużo i gdzie trafiają się raczej sporadycznie. Moim celem miały być leszcze i leszczyki. Liczyłem także na przyłowy w postaci zimowych karpików lub karasi. Te ryby są tutaj dość okazałe. Karpie mają różne przedziały wagowe, od kilku do kilkunastu kilogramów, a „japony” nie ważą mniej niż kilogram. Przeważnie trafią się srebrne karachy ważące około półtora kilograma. Takie bonusy są zawsze mile widziane.

Dziś stawiam na drobny pellet BF Perfect od Bestfeed

Kulka pop’up wielkości 8mm.

Standardowa wielkość leszczyka.

Jeżeli chodzi o paszę, do mojej kuwety trafił pellet wielkości 1,8 mm od Bestfeed. Co prawda smak kiszonej gruszy dedykowany jest bardziej na jesienne wypady, ale zaryzykowałem. Zależało mi na tym aby pellet był drobny i miał barwę ciemnego brązu. Na tym łowisku smak ma raczej drugorzędne znaczenie. Przynęty, które trafiły na włos miały odcienie pomarańczowe, żółte i różowe. Były to waftesy i leszczowe kulki pop’up wielkości 6 i 8 mm.

Kuleczki leszczowe sprawdzą się nawet zimą.

Podbieranie bonusowej zdobyczy.

Ponad kilogramowy japoniec. Takie ryby cieszą zawsze.

Drugi, podobny karaś.

Na wstępie posłałem do wody 3 podajniki czystego pelletu. Do łowienia wybrałem dwie linie i obie zanęciłem wstępnie tak samo. Pierwsza znajdowała się na 35 metrze a druga na metrze 15-stym. Jeśli chodzi o brania, dwie odległości ożyły niemal natychmiast. Tylko chwilowo dalsza linia nie przynosiła brań. To był dzień z tych, które zdarzają się niezwykle rzadko. Ryby po prostu cały czas brały. Na moje konto zaczęło wpadać sporo leszczyków a przyłowami były dwa srebrne karasie. Obie ryby połakomiły się na pływające pop’upy.

Wyniki

To był wspaniały dzień, pełen brań i holi. Oby więcej takich sesji nad wodą.

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress