ZAWODY

JAK ROZPRACOWAĆ GŁĘBOKĄ KOMERCJĘ?

Przeglądając media społecznościowe i popularny serwis do publikacji filmów nie znalazłem zbyt wiele o łowieniu methodą na głębokich wodach. Zazwyczaj zbiorniki są typowe, czyli płytkie z małą ilością zróżnicowanego dna. Można powiedzieć, że są one dość schematyczne. Jak zatem łowić na głębokiej wodzie? Mam na myśli zbiorniki z gruntem dochodzącym nawet do 5 metrów! Nie oszukujmy się, na większości karpodromów taki grunt to rzadkość, a kiedy znajdziemy się nad taką „studnią” warto pamiętać o kilku ważnych aspektach… W tym roku sporą ilość czasu poświęciłem głębokiej komercji na Mazowszu. Łowisko mimo, że stosunkowo małe rozmiarem kusiło mnie ze względu na bujną brzegową roślinność, występujące denne zaczepy będące pozostałościami po rosnących kiedyś tutaj drzewach, oraz grunt, który na środku zbiornika wynosił około 4 a miejscami 5 metrów.

Hol lina zakończony sukcesem

Podczas pierwszej wizyty od razu wygnałem się w narożnik zbiornika. Przypuszczałem, że narożniki będą atrakcyjne ze względu na łagodne wypłycenia widoczne często gołym okiem. Siadając w rogu Miałem też możliwość obłowienia dwóch kantów, łagodnego od strony końca zbiornika i stromego od strony stanowiska w którym siedziałem. Oczywiście aby rozpoznać wodę sporą czasu poświęciłem na gruntowanie. Jeśli znajdziecie się kiedyś nad taką wodą, warto poświęcić czas i porządnie wygruntować zbiornik.  Warto nawet pospacerować brzegiem. Może podczas pierwszego razu stracicie nieco czasu na dokładną analizę, ale następne wyjazdy na pewno dzięki temu zaowocują.

Lubię wody gdzie oprócz karpi pływają inne „kolorowe” rybki

W tym miejscu zaznaczę, że to właśnie na kantach złowiłem najwięcej ryb podczas wszystkich wypadów. Jeśli miałbym przedstawić to procentowo, wynik oscylowałby w przedziale 80 %. Środek zbiornika i największe głębiny przyniosły najmniej ryb. Myślę, że po 10 % maksymalnie. Woda w okolicy stromego kantu wynosiła około 3 metry a od strony łagodnej półtora metra i schodziła delikatnie stopniowo w stronę środkowej głębiny

Piękna wzdręga prosto z ostrego kantu

Pellety, które gościły ze mną nad wodą to oczywiście klasyka w postaci rybnych i rybopochodnych smaków oraz słodkich i kukurydzianych zamienników. Z pelletem nie kombinowałem. Zazwyczaj rozmiarowa dwójka sprawdzała się na tyle dobrze, że nie było sensu niczego zmieniać. Najwięcej zmiennych dotyczyło method mixu, który zawsze wędrował do moich kuwet, czasem przeważał w towarze a czasem był tylko szczątkowy. Używanie zanęty było uwarunkowane tym co zastałem nad wodą, pogodą, żerowaniem ryb etc. Jeśli było zimno a ryby marudziły lub wybrzydzały dodawałem więcej zanęty, jeśli natomiast stoper pokazywał brania już po kilku minutach nie żałowałem pelletu i to on był główną podstawą rybnego menu. Zaznaczę, że pellet wcale nie musiał być specjalnie podklejony aby dotrzeć do dna w przypadku łowienia w strefie głębokiej. Pellet musiał być po prostu starannie przygotowany.

Klasyka smakowo-zapachowa

Ten method mix działał kiedy ryb było mniej.

Muszę zaznaczyć, że w wodzie zastałem mieszany rybostan: karpie w przedziale 2- 8 kilogramów, ale również piękne karasie pospolite i srebrzyste oraz liny. Wisienką na torcie były cudowne wzdręgi, które upolowałem również przy samiutkim głębokim kancie. Przy doborze odpowiedniej taktyki na każdym wyjeździe nad wodę połowiłem sowicie. Jeśli karpie wybrzydzały, serwowałem rybom pellety np, marcepanowe i łowiłem liny. Jeśli karpie były na żerze nie żałowałem przysmaków halibutowych. Jeśli chodzi o rodzaj przynęt najlepiej sprawdziły mi się waftersy w kolorach żółtym, pomarańczowym i różowym, sporadycznie białym. Bywały jednak takie wypady, że ryby pobierały pokarm nieco wyżej, zauważyłem to szczególnie w dni upalne. Wtedy na włos musiał obowiązkowo powędrować pop up. Inaczej brań było mniej. Podczas największych skwarów znacznie więcej ryb złowiłem na łagodnym kancie. Ryby chętnie wychodziły z głębin do słonka, szczególnie podczas wietrznej pogody.

Karpik już przyzwoity.

Wędkowanie wyglądało dość prosto. Ryby nęciłem w dwóch punktach na obu kantach. Łagodny kant miałem zaklipowany i tam nęciłem dystans np. metr dwudziesty. Łowiąc na gwałtownym spadku pod nogami dystansu nie klipowałem i dodatkowo nęciłem luźnym pelletem z ręki. Głęboka woda wybaczała hałasy i krzątaninę na koszu, więc spokojnie dało się łowić fantastyczne ryby pod samymi nogami.

Takich karpików łowiłem najwięcej

Jeśli chodzi o wielkość podajnika i jego masę, używałem tradycyjnych podajników w gramaturze 30 gram. Trzydziestka była uniwersalna i dobrze „wcinała” ryby.

Standardowy rodzaj podajnika o masie 30gram i kuleczka pop up na włosie.

Oto moje wnioski podczas łowienia na głębokiej wodzie:

  1. Gruntowanie powinno być, dokładne i cierpliwe, metr po metrze. aby namierzyć garbiki, spadki i denne zawady.

  2. Obławianie kantów,  w upalne dni łagodnego w pozostałe dni stromego.

  3. Zanętowa klasyka , pellety rybne lub słodko kukurydziane.

  4. W dni upalne, warto sięgnąć po przynęty pop,up

  5. Wędkując na dystansie warto łowić na tzw. klipsie, pod nogami lepiej z niego zrezygnować.

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress