ZAWODY

METHODA W ŚRODKU MIASTA

Metoda na zbiornikach PZW to na pewno nie lada wyzwanie. Nie ma co ukrywać, regularne łowienie ryb ze względu na olbrzymią presję jest trudne. Jeśli jednak zlokalizujemy, gdzie mogą przebywać ryby i odpowiednio odchudzimy zestawy, mamy olbrzymią szansę na to aby całkiem przyjemnie połowić.

Kremowa kulka pop up o smaku kryla jako pierwsza trafi na włos.

Tym razem wybrałem się na pruszkowski zbiornik, który regularnie odwiedzany jest przez wielu wędkarzy. Jest to obecnie jedna z nielicznych wód  kołowych mazowieckiej osiemnastki. Można więc sobie wyobrazić jak zachowuje się jeszcze nie wybrany rybostan. Ryby są uważne i bardzo trudne do złowienia. Przed wyjazdem Piotrek zapewniał mnie, że łowisko rozpracował i na pewno zachowując odpowiedni dystans i dobierając taktykę fajnie połowimy. Przyznam się, że do wyprawy podchodziłem sceptycznie. Co prawda na ostatnich zawodach feederowych wywalczyłem tu mistrzostwo klasykiem, ale łowiłem bardzo cienko, delikatnie z minimalną ilością zanęty. Nie bardzo wierzyłem, że zasypana pelletem woda czy bogatą spożywką w mthod mixie sprowadzi w łowisko ryby. A jednak….

Dwumilimetrowy pieprz. Dziś sprawdzę go na trudnej wodzie.

Piotrek postawił na dwumilimetrowy BF Perfect Coars Mix również od Bestfeed.

Za kilka chwil szczytówkę przygnie potulicki karpik

Ryba z 35 metra.

Ustaliłem z Piotrkiem, że łowienie rozpoczniemy na 35 metrze. Tam punktowo podamy kilka podajników pelletu i rozpoczniemy wędkowanie. Jeśli chodzi o przynęty Piotrek postawił na małe 6 mm waftersy, a ja sięgnąłem po większy kaliber kulek pop up. Woda w parku jest już dość mocno zmętniona dlatego celowałem w przynęty jaskrawe i białe. Piotrek testował barwy „wyprane” , oraz brązowe, naturalne kolory. Pierwsze minuty po nęceniu nie przyniosły nawet obcierki, ale po pół godzinie woda jednak ożyła. Pierwszą rybę zameldował mój kompan. Był to przyjemny karaś srebrzysty. U mnie oprócz pojedynczych obcierek zbyt wiele się nie działo. Piotrek za to dość szybko ustawił sobie ryby. Były to plocie i krąpie, które ochoczo pobierały waftersa. Ja cierpliwie czekałem na swoją szansę i ciut większą zdobycz. W końcu się doczekałem, szczytówkę majestatycznie i powoli przygiął karp, który po sprawnym holu trafił szybko do podbieraka. Po kilkunastu minutach ciut mniejszą zdobycz wyłowił kolega.

Kilka słów o sprzęcie i zestawach:

Jeśli chodzi o zestawy, obaj postawiliśmy na podajniki 20 i 30 gramowe. Ja użyłem żyłki, a Piotrek plecionki z przyponem strzałowym. Przypony długości 8 cm zakończone były szpilką mocowaną na włosie. Piotrek postawił na kije 3,6 metra którymi łowi mu się najlepiej a ja użyłem wędek 3 i 3,3 metra, które uzbroiłem w uncjowe szczytówki.

 Płocie wybrały wypranego waftersa 6mm.

Japoniec z PZW

Wyścigowy karpik z miejskiego zbiornika.

Niestety po dwóch średnich karpiach, łowisko musieliśmy budować od nowa, ponieważ ryby swoją walecznością sporo w wodzie namieszały. O ile brania w przeciwieństwie do atomowych, komercyjnych przygięć nie były zbyt mocne to hole przebiegały bardzo walecznie, a odjazdy ryb skutecznie spłoszyły kręcące się w łowisku ryby. Ostatni krąpiowy akcent postawił Piotrek. Mimo, że nic więcej już nie udało się złowić, obaj mieliśmy frajdę, że udało się oszukać związkowe karpie. Na pewno będę częściej tutaj zaglądać.

Krąp na methodę.

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress