ZAWODY

POCZĄTEK SEZONU Z METODĄ

         Któż z nas nie lubi łowić na metodę. Niestety w tym roku start mocno się wydłużył. Zima co prawda odpuściła już jakiś czas temu, ale dała się we znaki opóźniając jakiekolwiek wyprawy na ciepłolubne ryby. Wcześniejsze opady spowodowały podwyższone stany wód a niskie temperatury na zewnątrz sprawiły, że dużo mazowieckich zbiorników jeszcze w pełni nie obudziło się do życia. Na łowisko oddalone od domu o około 30 kilometrów jechałem wczesnym rankiem. Prawie dwa lata nie było mnie nad tą wodą, więc byłem bardzo ciekaw czy ryby poczuły już wiosnę czy jednak skończy się przysłowiowym „blankiem”.

Dwumilimetrowy halibut ready oraz method mix o smaku czerwonego robaka.

Czarny pellet wydał mi się dość bezpieczny. Nad wodą jak widać jeszcze zimno i dżdżyście.

Przy okazji zabrałem ze sobą nowości. Postawiłem na halibutowy pellet i jasny method mix o smaku czerwonego robaka od firmy Bestfeed. Z tego miejsca zapowiem także, że relacji z marką będzie więcej, ponieważ zamierzam przyjrzeć się bliżej nowym smakom pelletów i zanęt. Kilka smaczków zrobiło już na mnie wrażenie. Czy podobne wrażenie zrobią na rybach? Zobaczymy! Na pewno będzie co testować podczas kolejnych wypraw nad wodę. Tym razem sięgnąłem po wersję ready. Świeżutki pellet nie wymagał dowilżania i pachniał bardzo intensywnie. Tak już przyjąłem, że na wodach, w których nie wiem co bierze i jakie panują zwyczaje ryb, zabieram mieszkanki bezpieczne. Halibut wydawał się być smakiem standardowym a czarna kolorystyka wariantem najbezpieczniejszym z możliwych. Część pelletu przetarłem i wymieszałem z method mixem aby przyciemnić go maksymalnie.

Dwójeczka Bestfeed.

Przez pierwsze półtorej godziny przerzucałem wędkę dalej i bliżej szukając dystansu i miejsca przebywania ryb. Niestety w ogóle nie mogłem ich zlokalizować. Oprócz delikatnych obcierek nie notowałem żadnych brań. Ryby w łowisku były, ale nie miały chęci na żerowanie. Zacząłem kombinować z kolorami przynęt i ich wariantem. Twarde pellety zmieniałem na softy a te na dumbelsy i waftersy a method mix zamieniłem na czysty pellet.  Pierwsze branie nastąpiło daleko, bo prawie na 60 metrze na waftersa. Był to leszczyk w wersji medium. Zaraz po nim dołowiłem karasia. W końcu zlokalizowałem ryby, które stały zgrupowane w stadku niczym białoryb na zimowisku. Kolejne brania były kwestią czasu. W łowisku zaczęły brać leszcze, które odłowiłem dosłownie w ciągu półtorej godziny. Brania były dość delikatne, ale widoczne.

30 gramowy podajnik nabity pelletem.

Tym razem rzucamy daleko. Ryby ustawiły się koło 60 metra.

Brania były bardzo delikatne.

Wynik wędkowania został uwieczniony na zdjęciach. Z każdym dniem robi się coraz cieplej, więc lada moment sprawdzę jak pellety przypasują karpiom. O tym też na pewno przeczytacie.

Wodom cześć.

Tekst i foto:Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress