Zimowy method feeder sprawia mi olbrzymią frajdę. Na haku melduje się co prawda znacznie mniej ryb niż latem, ale nad wodą nie ma praktycznie żadnej żywej duszy. Cóż, coś za coś! W okresie największych chłodów nie poluję na okazy. Wybieram łowiska całoroczne z dużą populacją średniego leszcza i na te ryby głównie się nastawiam. Bremesy w przeciwieństwie do ciepłolubnych amurów, linów czy karasi raczej nie zawodzą. Dobrze żerujące leszcze nie pozwalają się nudzić a brania bywają równie atomowe co karpiowe przygięcia. W tym okresie nie wybrzydzam.
Dziś stawiam na naturalne pellety i zanętę halibutową.
Łowienie leszczy wydawać by się mogło nie wymaga mocnego sprzętu. Przypony można odchudzić i zrezygnować z większych haków. Ja jednak ze względu na olbrzymie ryby zamieszkujące moje łowisko, ryzyka takiego nigdy nie podejmuję. Zawsze istnieje możliwość brania dużego karpia czy amura, dlatego wolę mieć zapas mocy pozwalający mi zatrzymać swawole mojego przeciwnika. Tak było i tym razem, ale o tym za chwilę.
Leszczowy mini pellet wielkości 8 mm. Przynęta całoroczna
Kokos i scopex na przełamanie.
Na moją wyprawę zabrałem naturalne pellety o smaku białego robaka i ochotki. Do torby spakowałem także czarną zanętę dedykowaną o smaku halibuta. Spożywka miała mi posłużyć jako składnik do tak zwanego method mixu. Chciałem również mieć możliwość przyciemnienia jasnego pelletu, który czasem tutaj się nie sprawdza. Ryby z Łowiska dość często wolą kiedy koszyk wypełniony jest znacznie ciemniejszym towarem. O tej porze roku przynęty mocuję na włosie z bagnetem i rzadko zakładam większy rozmiar pelletu niż 8 mm. Zawsze zabieram maximum 3, 4 smaki twardego pelletu. Na moją wyprawę wziąłem także coś dla złamania smaku czyli słodkie miękkie kokosowe dumbelsy.
Odrobina dipu halibutowego na poprawę skuteczności. W podajniku method mix.
Jeśli chodzi o taktykę wędkowałem tylko na jednej linii, która oscylowała w granicy 30 metra. Zestawy odsunąłem od siebie tak, aby w przypadku brania potężnej ryby nic nie zostało splątane. O leszcze byłem spokojny bo rzadko zdarza się aby ich harce mogły coś poplątać. Co prawda istniało ryzyko rozrzucenia ryb w łowisku, ale czułem, że któryś punkt na pewno się w tym dniu odpali.
Leszcze o dziwo brały w obu punktach falami. Po dwóch, czasem jednej rybie następowała przerwa, po czym stadko wracało i brania się powtarzały. W łowisku trafiają się leszcze w granicy półtora kilograma, ale tym razem odławiałem same ryby, nazwijmy je „sportowe”. I kiedy wydawało się, że dzień zakończy się leszczowo, szczytówkę przygięła potężna ryba, która chciała zabrać wędkę. Piękny karp pełnołuski to najlepsza nagroda za ranne wstawanie. Jak widać zimowy method feeder może być równie skuteczny co letnie karpiowanie.
Kosz leszczy i leszczyków. Taka jest zimowa metoda.
Za chwilę ten mały krylowy rodzynek zje ryba dnia.
Rybę wyjąłem na feederze Winner X lite 3 m, uzbrojonym w szczytówkę 3 0z. Główna żyłka to Winner method feeder w rozmiarze 0,26mm. Zestaw wieńczył przypon włosowy z bagnetem na plecionce. Karp zasmakował w pellecie krylowym od Profess wielkości 8 mm. W podajniku znajdowała się czysta zanęta halibutowa.
Pełnołuska nagroda za cierpliwość. Piękna ryba!
Wodom cześć!
Tekst i foto: Marcin Cieślak