ZAWODY

NARWIAŃSKI FEEDER I DORODNY KARAŚ

           Nie od dziś wiadomo, że pogoda lubi płatać figla. Szczególnie kiedy człowiek zaplanuje wędkarską wyprawę, a podczas całego tygodnia w pracy warunki są idealne do łowienia, niemal pewne jest, że w weekend można spodziewać się pogodowych rewolucji. Nie inaczej było i tym razem. W wolne dni miało wiać, lać i grzmieć. Przez myśl przeszło mi nawet poddanie się i zostanie w domu, ale postanowiłem jednak zaryzykować. Wybór był dość słuszny bo jak się okazało nocne grzmoty ucichły, a i deszcz zelżał wyraźnie. Wiaterek nie odpuścił, ale to akurat też było pozytywne bo plagi komarów tylko czekały, kiedy wiać przestanie aby poddać mnie transfuzji.

Zwalone drzewo spowalnia nurt na tyle, że nie trzeba łowić ciężko

Nad wodą okazało się, że nie tylko ja podjąłem ryzyko bo większość miejsc była już zajęta. Na szczęście znalazłem jeszcze jedno wolne oczko, na dodatek za zwalonym drzewem, które spowalniało nurt i w zasięgu rynny, gdzie niemal zawsze trzymają się ryby. Co prawda podczas tak silnego frontu nie wiedziałem czego się spodziewać, ale liczyłem, że kilka fajnych ryb z wody wyjedzie.

Zanęta od Marlin na dzisiejsze wędkowanie

 

pieczywko fluo i biszkopt piernikowy

Mieszanka jaką skomponowałem składała się z zanęt firmy Marlin , leszczowych i rzecznych oraz dodatków w postaci pieczywka fluo, piernika i oczywiście martwych, topionych robaków o smaku waniliowym. Całość nawilżyłem rozcieńczoną melasą. Będę to powtarzał jak mantrę, ale melasa podczas rzecznego wędkowania jest obowiązkowa i to obojętnie od metod na które łowimy i ryb na które się nastawiamy. Ryby z rzecznego nurtu po prostu lubią słodkości.

Melasa jest obowiązkowa

Białe topielce w zalewie waniliowej stosuję już kolejny sezon. Świetna, mięsna wkładka

W tym dniu od razu widać było, że łatwo nie będzie. Ryby przez dobre półtorej godziny tylko skubały delikatnie przynęty. Najwięcej było krąpi, które rozmiarowo nie powalały, ale ilościowo nie było źle. Na pograniczu szybkiego nurtu miałem też atomowe branie. Ryba walczyła zaciekle niczym duży leszcz, ale przeciwnikiem okazał się dorodny japoniec. Ciekawi fakt, że to kolejna wyprawa gdzie z narwiańskiego nurtu odławiam taki przyłów. Czyżby karasie zamieszkały na dobre w Narwi?! Podczas wędkowania nie mogło zabraknąć cert. Tym razem więcej sztuk było niewymiarowych, ale trzy certy, które pozowały w podbieraku miały grubo ponad 30 cm. Nie zmienia to faktu, że oczywiście wszystkie ryby zaraz po sesji fotograficznej odzyskały wolność.

Dzisiejszy bonusik

Jak widać ryb było sporo

Wyniki.

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress