ZAWODY

WIOSENNA TYCZKA – JAK ŁOWIĆ NAD NIZINNĄ RZEKĄ

Odkąd zacząłem łowić tyczką, a było to ładnych parę lat temu, od razu próbowałem swoich sił nad dużą, nizinną rzeką. Początki były oczywiście różne. Obecnie rzadko schodzę z wody „na tarczy”. Łowienie w rzece zwyczajnie sprawia mi wiele frajdy a udana wyprawa daje dużo satysfakcji. Osobiście znam tylko kilku wędkarzy, którzy regularnie jeżdżą nad rzekę z długą wędką, a szkoda bo to bardzo widowiskowa i piękna kategoria wędkarskiego rzemiosła.

Wiosenne łowienie zestawem skróconym dzielę na trzy okresy, które różnią się między sobą i wymagają zupełnie innego przygotowania. Pierwsze wyprawy zaczynam już w marcu a wędkarską wiosnę „zamykam” w czerwcu a dokładnie w połowie czerwca. W każdym z tych okresów zupełnie inaczej podchodzę do tematu nęcenia i obławiam różne miejsca. Poluję też na różne gatunki ryb. Oto jak wygląda moje podejście do rzecznej przepływanki:

Marzec/ kwiecień

Głęboka rynna z wstecznym nurtem- idealne miejsce na wczesną wiosnę.

Marcowe łowienie tyczką w rzece ze względu na kilka czynników jest bardzo trudne. Ryby przeważnie przebywają jeszcze na zimowiskach a te poprzez swoje położenia często dostępne są tylko feederem albo bolonką. Chcąc dobrać się do ryb powinniśmy szukać głębokich spowolnień, albo nawet zastoisk, ale najlepiej na pograniczu nurtu. W tym okresie ryby unikają głównego nurtu i wolą przebywać w dołach, głębokich i co ważne wolnych zakolach rzek lub chociażby między główkami. Tam zwyczajnie nurt jest spokojniejszy a w zastoiskach bywa często raptem ledwo wyczuwalny. Warto odwiedzić głębokie rynny, ale w szczególności te gdzie „biegnie” tak zwany nurt wsteczny. Jest on z reguły spokojniejszy i wolniejszy niż główny uciąg rzeki. Należy oczywiście zwrócić uwagę czy dołem woda płynie tak samo mocno jak górą, bo z tym bywa różnie.

Jeśli chodzi o ryby dominują przede wszystkim leszcze i średni białoryb. Brań jest mało więc lepiej dobrze dobrać sprzęt aby nie tracić czasu na puste zacięcia lub co gorsza gubienie ryb podczas holu. Zawsze należy bardzo uważnie ustawić naciąg gumy. Marcowe łowienie przypomina wyczekiwanie momentu żerowania podczas wolnej przepływanki. Oczywiście o tej porze może się zdarzyć zejść z wody o kiju bo ryby w lodowatej wodzie żerują jeszcze niemrawo i sporadycznie. Warto jednak odwiedzać rzekę, bo ta najbardziej wytrwałym na pewno wszystko wynagrodzi.

Zanęta na tą porę powinna być stonowana. Sprawdzone zapachy to delikatny piernik lub brasem. Jako, że często będziemy łowić w uciągu maksymalnie 5 do 8 gram nie ma sensu stosowania dużej ilości glin rzecznych. Ja zazwyczaj mieszam zanętę z ziemią lub lżejszą gliną w miksie z glinami wiążącymi. Marcowe czy kwietniowe „tyczkowanie” jest trudne, ale pokaźny leszcz potrafi wynagrodzić ranne wstawanie.

Leszczowa zanęta bremes

Mieszankę warto zmelasować.

Zanęta z gliną, ziemią i odrobiną robactwa

Maj

Woda dość wysoka – nadszedł czas krąpia.

Ta pora w moich nizinnych rzekach niesie za sobą przeważnie podwyższone stany wód. Maj w moich rejonach to czas krąpia. Jest to okres kiedy rzadko sięgam po pełną tyczkę. Ryb szukam w spokojnym, ale głównym już nurcie. Będą to przybrzeżne rynny i prostki za ostrogami i osłonięte opaski. Maj o ile temperatura będzie oscylowała w okolicy 15 stopni będzie gwarantem, że nad rzeką z pewnością połowicie. Wielu wędkarzy wyczynowych unika łowienia krapi, co uważam za olbrzymi błąd. Ryby te potrafią przećwiczyć refleks i cierpliwość a waleczność grubego, rzecznego krąpia z pewnością przebije walkę z podobnej wielkości „chlapakiem” czy płocią.

W tym okresie ryby szykują się do tarła dlatego warto mieć to na uwadze. O ile przed tarłowe krąpie dostarczą sporo frajdy to tarłowe lub te, które są już po zalotach lepiej zostawić w spokoju. Ryby są wtedy wyczerpane i często, gęsto „liżą rany” po amorach.

Majowy bohater

Zanęta na wiosenne krąpie jest dość prosta. Mieszanka musi być słodka, dopalona biszkoptem lub pieczywkiem fluo. Jako, że łowimy w spokojnym, ale głównym nurcie w mieszance przeważać będą gliny rzeczne. Całość warto zmelasować i dodać sporą ilość mięsa. Kaster, białe, mrożone lub topione robaki to obowiązek. Miejsca w jakich łowię krąpie ze względu na występujące uciągi obławiam zestawami od 5 do nawet 20 gram.

Narwiańskie zestawy do szybkiej przepływanki.

Przy tak wysokiej wodzie ryby będą blisko brzegu.

Czerwiec

Czerwiec a właściwie połowa czerwca w moim wykonaniu to generalnie poszukiwanie niemal wszystkich gatunków. Przyłowem będą klenie, jazie a nawet bolenie. Tutaj też nie zabraknie krąpi, cert, świnek i leszczy. Przekrój gatunków w tym okresie bywa największy i mimo, że niektóre gatunki schodzą lub wchodzą na tarło niemal zawsze można się zwyczajnie „wyłowić”. Towar musi być po prostu słodki. Dominują mieszanki karmelowe, waniliowe lub miodowe. Zanętę i gliny zawsze melasuję i dodaję sporą ilość mrożonego robactwa.

Wieczorny leszczyk.

W czerwcu poluję w głównym nurcie rzeki. W ruch idą najcięższe gliny.

Biszkopt piernikowy to świetny dodatek leszczowy.

Wersja XXL na grubsze ryby oraz płatki leszczowe.

Narwiański klenik – amator pieczywka fluo.

Ta ryba po zrolowaniu do topu zawróciła i już się nie zatrzymała. Strzelił na szczęście przypon.

Miejsca w jakich łowię wymuszają użycia cięższych glin, rzecznej i wiążącej oraz klejów, bentonitu i lianta. Będą to rynny, opaski a jeśli stan wody pozwoli nawet szczyty ostróg. Ryb szukam w głównym nurcie i ten stan rzeczy utrzymuje się aż do późnej jesieni. Przejściowo, letnie niżówki i olbrzymie dodatnie temperatury, okresowo zmieniają moje reguły. Wtedy to szukam miejsc dobrze natlenionych, ale znacznie głębszych. Jest to jednak temat na zupełnie odrębny artykuł. Poza tymi wyjątkami ryby łowię w głównym nurcie z opasek, ostróg i na prostych odcinkach rzek.

Łowienie z opasek wymaga użycia cięższych glin rzecznych.

Czerwcowa miejscówka.

Zestawy jakie stosuję w tym okresie wahają się w przedziale od 3 do 30 gram. Różnice te wynikają chociażby z charakteru rzek, na których łowię. Wisła jest z reguły płytsza dlatego łowi się w niej lżej. Narew jest głęboka i płynie szybciej, co wymaga sięgnięcia po najcięższe zestawy, nawet tych rzędu 20-30 gram.

 

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress