ZAWODY

PICKER – CO WARTO WIEDZIEĆ?!

Zanim zacznę tegoroczne połowy musiałem zrobić rachunek sumienia poprzedniego sezonu. Podsumowania, wnioski i spostrzeżenia, to bardzo ważna część wędkarskiego rzemiosła. Bez obserwacji i notatek nie ma możliwości rozwoju i powtórzenia dobrych schematów. Na tym w dużej mierze opiera się skuteczne wędkarstwo. Po prostu – jeśli wpadliśmy na coś co się sprawdza,  musimy umieć to powtórzyć. O tym min. będzie poniżej.

Ubiegły sezon nie tylko u mnie stał pod znakiem delikatnej gruntówki. Na palcach dwóch rąk policzyłbym wypady i zawody, na których byłem z tyczką, methodą czy matchówką. Feeder i picker tym razem rządziły. Bez względu na porę roku kilka rzeczy jest niezmiennych. Chciałem w poniższym artykule zwrócić uwagę na kilka istotnych rzeczy, które  pomogą osiągnąć wędkarski sukces. Artykuł kierowany jest raczej do początkujących, ale myślę, że koledzy o większym doświadczeniu z przyjemnością również przeczytają.

Oznaczanie odległości 

Jest to może i wyświechtanie stwierdzenie, ale dokładność jest najważniejsza. Bez niej  nie ma skutecznego wędkarstwa. No chyba, że liczymy wyłącznie na fart. Od przygotowania zestawu, po towar,  dokładność w przygotowaniu jest niesamowicie ważna.  Także precyzja w oznaczaniu miejsca wędkowania i tym samym nęcenia jest kluczowa. Czasy gdy miotaliśmy feederem ile fabryka dała dawno minęły. Oznaczanie odległości na dwóch osiach to podstawa. O ile wybranie punktu na przeciwległym brzegu,  to prosta rzecz, o tyle odległość od brzegu wymaga dokładnego odmierzenia i oznaczenia później na żyłce, klipsie itp.

Prosta czynność,  dzięki której nasze rzuty są powtarzalne. 

Zanęty same nie łowią.

Ten sezon zdecydowanie przełowiłem używając głównie zanęt firmy Profess. Dodajmy zanęt jak popularnie mówi się w sieci „nie za miliony. Używałem w sezonie różnych rodzajów, aromatów i smaków. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że aby doskonale połowić,  nie trzeba mieć w arsenale „zachodnich” zanęt za grube pieniądze. Ważniejsze jest przygotowanie i dokładność. Im bliżej zimniejszych pór roku, tym zanęty dawałem mniej, a więcej wypełniaczy(ziemie, gliny) Późną porą rezygnowałem również z wstępnego nęcenia na rzecz podawania tylko zanęty koszyczkiem już do łowienia. Na wstępie wystarczyło podać kilka porcji, a potem regularnie dorzucać znęconym już rybom.

Wybierałem głównie aromaty bardziej stonowane. Wiosną, późną jesienią i w końcu zimą, nie przesadzałem z bardzo wyrazistymi zanętami. Choć były wyjątki. Niespodzianką były udane połowy na towar śmiało napiszę, mocno śmierdzący:) Mieszanka halibuta z pieprzem mocno dawała po nozdrzach, ale rybki żerowały w niej aż miło.

Podczas tej zasiadki zdarzyły  się także niespodzianki, w tym dwa  sandacze złowione w ciągu pół godziny. Dosłownie pomiędzy odławianiem leszczy.  Wyjątek potwierdzający regułę?

  

              Gdy ryby lubią podjeść

Ile podać zanęty i w jakim momencie, wydaje nam się często oczywiste. Przeważnie jednak  diabeł tkwi w szczegółach. Zawody i relaksacyjne wędkowanie pokazało często, że niezmiernie ważne jest nie tylko wstępne zanęcenie łowiska.  Bardzo ważny okazał się również rozmiar koszyczka do łowienia i nęcenia w trakcie.

Wędkując z małym koszyczkiem pod względem objętości szybko okazuje się, że nawet aktywne łowienie i częste przerzucanie zestawu, nie przynosi efektów w postaci utrzymania średnich ryb w łowisku. Z kolei koszyk do nęcenia wstępnego robi zbyt wiele szumu i np. leszcze odchodzą z łowiska. Alternatywą będzie tu dość spory koszyczek, do wędkowania. Dzięki podrzucaniu większej ilości towaru co chwilę, mamy większe szansę utrzymać ryby w łowisku,  jednocześnie ich nie płosząc wielkimi bombami.

Na duże leszcze, przesadą nie będzie nawet ponad metrowy przypon

Przypony 

Długość przyponów w metodzie gruntowej jest jedną z kluczowych wartości. Krótkie przypony, pozwalają dużo szybciej łowić drobne ryby, co ważne jest szczególnie podczas zawodów. Wydłużając przypon dajemy sobie natomiast większą szansę na złowienie ostrożnych leszczy, dużych  płoci, czy karasi.  W przypadku za krótkich przyponów, często nie jesteśmy wstanie zauważyć brania, szybki opór koszyka sprawia, że ryby odpuszczają i nie zasysają naszej ochotki. Przynęta również wygląda mniej naturalnie. Często jest więc tak, że pomimo tego, że np. leszcze żerują w naszym łowisku, to jednak nie zasysają naszej przynęty, a my pozbawiamy się automatycznie bonusów. Testowałem różne długości i bywa tak, że czasem na leszcza wystarczył 70 cm, a czasem ryby te ujawniają swoją obecność gdy przypon ma 120 a nawet 150 cm! To często bardzo ostrożne ryby!

Wypromowane przy okazji popularności methody kółka sprawdzają się przede wszystkim w klasycznym feederze

Odkryciem ubiegłego roku jest u mnie też zastosowanie ultra długich przyponów do łowienia pickerem z opadu! Tak właśnie. Długi przypon dryfujący w wodzie już po opadnięciu koszyczka na dno może pomóc  w martwej wodzie w złowieniu wzdręgi czy uklei. Ważne to chociażby podczas zawodów, gdzie każda rybka się liczy. Ot taka ciekawostka na koniec.

To oczywiście jedynie część ważnych  rzeczy. Jest wiele jeszcze zmiennych, które mogą przesądzić o końcowym sukcesie lub porażce. Resztę dopowiedzcie sobie sami…o ile doczytaliście  do tego miejsca:)

Takich i jeszcze lepszych pickerowych wyników na wodach PZW  Życzymy w 2019 roku:)

Tekst i foto:

Tomek Sikorski

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress