Ostatnia impreza rozgrywana przez wędkarzy z Koła PZW nr 9 w Błoniu jest dla mnie zawsze wyjątkowa. Po pierwsze Zawody z Okazji Dnia Niepodległości mają dla mnie szczególne znaczenie, bo bez względu na poglądy, jest to jedno z najbardziej radosnych świąt w naszym kalendarzu. Po drugie, ale bardziej prozaicznie, to właśnie po tej imprezie odkładam sprzęt zawodniczy na kołki i czekam do wiosny. Potem sięgam tylko od czasu do czasu dla relaksu po picker’a lub matchówkę.
Trofea tym razem wyróżniały się świątecznymi kotylionami.
Ubiegłoroczne zawody z Okazji Dnia Niepodległości były prawdziwym, ekstremalnym wyzwaniem. Jeśli nie pamiętacie to możecie sobie przypomnieć w tym miejscu. Był śnieg, lód, lodołamacze, a ryb jak na lekarstwo! Pewnie też z tego powodu tegoroczną imprezę zaszczyciło niewielu uczestników. Wędkarze nie chcąc ryzykować zainwestowanego czasu, pieniędzy i przepłacić to później katarem, lub grypą zostali w ciepłych pieleszach. Tym razem przytulając chętniej swoje białogłowy niż wędziska:) Ktoś się dziwi?. W trudnych okolicznościach zawsze można znaleźć jednak pozytywy. Mała liczba zawodników pozwoliła podjąć decyzję o przeniesieniu imprezy z kapryśnej o tej porze roku Nowej Babskiej na łowisko o dźwięcznej nazwie „Bruk”! Wszystkim, którzy jednak się nie poddali brawa należą się już na wstępie. Twardziele!
Akwen niewielki, ale nadzieje na ryby spore:)
Przygotowany na dłubanie jazgarzy na „Babskiej” z delikatną nieśmiałością podszedłem do tego pomysłu, bo na „Bruku” nigdy nie wędkowałem. Nie piszę tu o startach w zawodach, ale w ogóle miałem tam pierwszy raz zamoczyć kija. Nie ukrywam więc, że troszkę się bałem o powodzenie tej akcji.
Debiut na nowym łowisku należy uwiecznić:)
Dostosowanie towaru do nowych warunków, to norma, a fakt, że na haczyku mogą pojawić się nie tylko jazgarze, ale także płotki, karasie czy nawet listopadowe linki pobudził wyobraźnie. Wszyscy uczestnicy zgodzili się na tę zamianę i podzieleni na dwa sektory stanęli do walki na „Bruku”.
Na błońskie płocie nie byłem gotowy tak od razu. Miały być jazgarze, więc mieszanka, która powędrowała do wody była bardzo uboga w spożywkę. Na szczęście mam zawsze mały zapas zanęty aby w miarę potrzeby zmienić coś przed zawodami. Nigdy nie wiadomo kiedy będzie trzeba domieszać trochę do ziemi i tym samym zaspokoić apetyt większych płoci lub nawet karasi. Stara zawodnicza prawda mówi, że zawsze łatwiej później dodać, niż wyjąć z wody jeśli za dużo się wrzuciło:)
Pierwsze brania ku uciesze zawodników pojawiły się już w pierwszych 5 minutach rywalizacji. To był znak, że zmiana łowiska była strzałem w dziesiątkę. W naszym sektorze jako pierwszy srebrną zdobycz zainkasował Piotrek Bielecki.
Pierwsza ryba zawodów przed chwilą trafiła do siatki.
Ja bardzo szybko trafiam leszczyka za jakieś 200 pkt. Na dobry początek jak znalazł. W tych warunkach daje mi to radość i spokojny przegląd sytuacji w sektorze. Powoli, początkowa zupełna niewiadoma przeradza się w spokojne wyczuwanie wody i co najważniejsze powiększanie dorobku punktowego. W łowieniu najbardziej przeszkadzał zimny wiatr. Wszelkie polary, softshell’e i inne nowoczesne materiały poddane zostały przez te 4 godziny porządnym testom.
Są rybki, jest impreza! Leszczyk zaraz trafi do siatki;)
Akwen nie jest duży, więc jak na dłoni widać drugi sektor. Tam do naprawdę dużych płoci dobrał się Paweł Sobolewski, liderujący w klasyfikacji GPX Koła. Ja jednak koncentruje się na pojedynczym dobrym występie, bo w tegorocznym cyklu praktycznie nie startowałem. Ryby nie biorą co chwila, ale „okazy” za 100-150 pkt robią w tych warunkach różnicę i wydaje się, że Paweł odjedzie nam wszystkim.
Takie płocie cieszą!
Walczymy do końca, a mi wśród drobnych płotek i jazgarzy trafiają się karasie. Najpierw wyciągam niewielkiego przedstawiciela tego gatunku, ale kilka chwil później guma wyjeżdża elegancko i wiem, że jeśli doholuję moją zdobycz do podbieraka znów będę się liczył w walce o zwycięstwo.
Listopadowe marzenie zawodnika! Piękny karaś.
Do końca walka była zacięta, ale co ważnie praktycznie wszyscy zawodnicy mieli kontakt z rybą, co na Babskiej nie zawsze było regułą.
Bogdan podbiera niezłą płoć
Piotrek Bartczak zajmie 2 miejsce w swoim sektorze.
Przez całe zawody miałem kontrolę nad sytuacją w sektorze i wiedziałem, że będzie dobrze. Zawodnicy w mojej strefie odławiali ryby ale nie były to ilości, które póki co pozbawiały mnie jedynki.
Dziwny sposób wypinania topu? Z tyłu wysoka górka uniemożliwiała pełne wycofanie i tak skróconej wędki.
Nigdy jednak nie wiadomo, komu podejdzie jakiś bonus i w oczekiwaniu na te większe sztuki każdy z szacunkiem odławiał czy to małe płotki czy jazgarze. Te ostatnie na szczęście były nieco większych rozmiarów niż te poławiane na naszej flagowej wodzie.
Bogdan Recielski i Darek Jasiński w akcji
W pierwszym sektorze bez wątpliwości brylował Paweł Sobolewski. Od czasu do czasu w jego podbieraku pojawiała się piękna płoć. Reszta zawodników również punktowała, ale ryby były zdecydowanie mniejsze.
Widok na część Sektora A
Pełne 4 godziny trwała sportowa walka na Bruku. Każdy robił co mógł aby pomóc szczęściu. Zupełnie nowa woda okazała się ciekawym łowiskiem, które o tej porze roku daje szanse coś połowić. Po zakończeniu tury wiedziałem, że jedynka sektorowa jest pewna, ale o zwycięstwo w zawodach będzie trudno. Paweł Sobolewski w swoim stylu wytargał na koniec pięknego, półkilogramowego okonia. Było zatem prawdo raczej w całych zawodach to własnie on stanie na najwyższym stopniu podium i przypieczętuje w pełni zasłużony triumf w GPX Koła 2017.
Ryby jedynek sektorowych. Moje 1450 punktów i połów Pawła Sobolewskiego 1810 pkt.
Wyniki Zawodów
- Paweł Sobolewski A1 1810
- Tomek Sikorski B1 1450
- Bogdan Recielski B2 760
- Piotr Bartczak A2 512
- Maciej Kowalski A3 490
- Piotr Bielecki B3 470
- Tomasz Niewiadomski A4 450
- Dariusz Jasiński B4 430
- Jacek Łapacz A5 355
- Andrzej Łukasik B6 0
Pierwsza Trójka
Dziękuję za sportową rywalizację i super atmosferę. Nagrody zawodnikom wręczył Włodzimierz Leduchowski, Dyrektor Centrum Sportu w Błoniu. Gratulacje dla Pawła Sobolewskiego, który miał wspaniały sezon i w cuglach zwyciężył w Grand Prix Koła w roku 2017. Nie zaliczając praktycznie żadnego złego występu.
Do następnego sezonu.
Tekst i foto: Tomek Sikorski
foto :Cezary „Prezes” Wieczorek
foto: Zdzisław Lecewicz (dziękujemy za zdjęcia)