Methoda w naszym kraju staje się coraz bardziej popularna wśród amatorów drgającej szczytówki. Prostota metody i co ważne jej skuteczność przyciąga to coraz młodszych ale także mniej zaawansowanych wędkarzy. Methoda jak wiadomo to typowa samołówka. Jednym z kluczowych elementów jest oczywiście podajnik, koszyczek lub jak kto woli karmnik dla ryb. Dziś to właśnie na tym elemencie feederowego zestawu postaram się skupić.
Obecnie wędkarski rynek serwuje nam minimum kilkanaście rodzajów podajników do methody. Każdy ma swoje doświadczenia z określonymi modelami i choć nie zawsze idą one w parze z sukcesem kombinujemy jak możemy. Często niepotrzebnie. Na wstępie zostawię lukę przy podajnikach z gumką czyli amortyzatorem. Moje doświadczenia są zupełnie inne niż moich kolegów łowiących z takim rodzajem koszyczka, dlatego ten temat zostawię bez przysłowiowej kropki..
Przyjrzyjmy się tradycyjnym modelom. Dziś pod lupę wziąłem winnerwowskie podajniki, występujące w wersjach SMALL I LARGE. Gramatury koszyków dostępnych w rozmiarze Large wahają się od 20 do 50 gram i kosztują nieco ponad 6 złotych. Koszyki Small ważą od 10 do 30 gram i kosztują niecałe 5 złotych za sztukę. Możliwość wyboru podajnika o określonej wielkości jest na pewno świetnym rozwiązaniem właśnie na teraz, na chłodniejsze pory roku, kiedy to ryby potrzebują mniejszej ilości towaru. Na pewno koszyki przydadzą się też wczesną wiosną kiedy używać będziemy pelletów występujących w najmniejszych gradacjach. Co ważne firma ma swoim arsenale także odpowiednie foremki pasujące do danych modeli koszyków. Wszystko oczywiście za nieduże pieniądze. Koszyczki można kupić zarówno na sztuki lub w komplecie razem z foremką.
Który koszyk będzie dziś lepszy?..
Odpowiedni foremki pasują do obu rodzajów koszyków.
Istotne jest, że podajniki mają ciężarki bez wyraźnego dodatkowego pokrycia farby. Dzięki temu cechuje je olbrzymia trwałość. Wystarczy tylko spojrzeć na zdjęcie poniżej jak podajnik wypada na tle karmników z malowanym ołowiem. Nie ma takiej farby, która by wytrzymała wleczenie po kamieniach, muszlach czy choćby twardym piasku. Prędzej czy później nasz malowany podajnik zostanie „obdarty” do gołego ołowiu. Nie przeczę, że niektórym gatunkom będzie to przeszkadzać, bo miewałem już brania na maksymalnie zdarty podajnik, ale estetom taki stan rzeczy może się zwyczajnie nie podobać. Obecnie przy olbrzymim wyborze, mamy prawo wymagać, aby wykonanie szło w parze z jakością, dlaczego więc mamy sobie psuć humor patrząc jak nasz koszyk traci kolor.
Oskrobane podajniki innych firm …..
oraz podajniki Winner w wersji small i large
Przerobiłem sporo karmników do methody i wiem na co należy zwracać uwagę. Mocne nity, twardy plastik i niemalowany spód to dla mnie kryteria kluczowe. Warto o tym pamiętać przy wyborze swoich ulubionych koszyków. Z czystym sumieniem polecam.
Tekst i foto: Marcin Cieślak
Foto: Paweł Cieślak