ZAWODY

WYWIAD Z MATEUSZEM TURKIEM

Mateusza Turka nikomu chyba przedstawiać nie trzeba. Młodzieżowy Mistrz Świata, multimedalista Mistrzostw Polski, członek teamu Traper. Mateusz zdobył też trzykrotnie tytuł GPX Polski. Zapraszamy  do przeczytania rozmowy z bardzo utalentowanym wędkarzem młodego pokolenia  i sympatycznym kolegą po kiju. Z tego miejsca zapraszamy też na stronę Przypony wędkarskie , którą Mateusz prowadzi z bratem Krzyśkiem.

 

 

Mateuszu chciałbym wrócić do pamiętnego roku 2014. Drużynowe Mistrzostwo Świata z holenderskiego Assen było chyba wisienką na torcie , bo zdobyłeś w tym czasie prawie wszystko co było możliwe do osiągnięcia?

Tak to był niezapomniany rok. Dostałem się do najlepszego klubu w Polsce, potem tytuł Drużynowego Mistrza Świata, a na koniec, mistrz Grand Prix Polski w kategorii U23. Wciąż mnie bawi fakt, że w tamtym sezonie nie wygrałem ani jednych zawodów z cyklu GP. Wiele emocji i nerwów,  czasem nawet łez towarzyszyło tamtemu sezonowi. Musze przyznać, że najbardziej zapadł mi w pamięci moment, kiedy podczas pierwszej tury MŚ podszedł do mnie Tomek Solka i powiedział, że klęczy za mną trener ekipy angielskiej i próbuje podejrzeć czym donęcam. Łowiłem wtedy obok James’a Dent’a, wspaniałego wędkarza, lecz to ja byłem tego dnia od niego lepszy.

 

Trzy lata z rzędu od 2014 do 2016 zdobywałeś drużynowe Mistrzostwo Polski i tytuł GPP w kategorii juniorów. W obecnym roku będziesz chciał powtórzyć sukces?

Oczywiście, że tak! To chyba najwspanialszy tytuł, który można zdobyć w Polsce. Wymaga walki o różnych porach roku, na różnych łowiskach. Wiem jednak, że nie będzie to łatwe. Startuje wielu wspaniałych zawodników w GP i też „ostrzą sobie zęby” na ten tytuł. Liczę jednak, że razem z klubem zdołamy obronić tytuł Drużynowego Mistrza Polski, jak i mój.

Wiem, że olbrzymią rolę w Twojej wędkarskiej karierze pełni także Twój tata? Mógłbyś o tym opowiedzieć ?

Olbrzymia, to mało powiedziane. Dzięki tacie rozpoczęła się moja przygoda z wędkarstwem. To on wzbudził we mnie pasję do tego sportu. Poświęcił  tysiące godzin nad wodą zabierając mnie i brata na treningi. Pierwszą platformę z koszem zaprojektował i wykonał dla nas sam. Pomógł skompletować sprzęt. Z czasem przestał startować w zawodach, aby móc doradzać i obserwować zawody „z linii”. Jak to mówi: „W trenowaniu mam dużo lepsze wyniki”. Dzięki tacie mogłem rozpocząć starty w Grand Prix Polski w tak młodym wieku; zaledwie 13 lat. Po treningach ma dla mnie wiele cennych uwag dotyczących łowienia i nęcenia. Nie raz, Jego rada zaważyła o dużo lepszym miejscu w zawodach. Mieć dobrą osobę za plecami to moim zdaniem połowa sukcesu. Życzę każdemu młodemu adeptowi wędkarstwa takiego taty, a zarazem trenera jak mój.

Jesteś świetnym „uklejarzem”. Pamiętam, że jeden z najlepszych uklejarzy w Polsce Tomek Iwanowski opowiadał mi, że łowienie uklejek jest jak wyścig na 100 metrów – wszyscy zaczynają sprintem , a bliżej „mety” słabną. Co o tym sądzisz ? Też uważasz, że najważniejszym jest utrzymać takie same tempo do końca?

Ukleje były jednymi z pierwszych ryb, od których zaczęła się moja przygoda z wędkarstwem sportowym. Uczą precyzji, skupienia, szybkości i wytrwałości. Jeśli chodzi o utrzymanie stałego tempa, jest ono bardzo ważne. Wydaje mi się jednak, że jeszcze ważniejsza jest wytrwałość. Wielu wędkarzy zaczyna zawody od uklei, a w momencie, gdy pojawią się w łowisku pojedyncze większe ryby, zostawiają je i skupiają się na tyczce. Zapominają o systematycznym donęcaniu tych drobnych rybek i tracą je. Wędkarze na zawodach nadal lekceważą liczenie ryb, a przy łowieniu uklei, to podstawa. Trener może dzięki temu oszacować co w danym momencie bardziej opłaca się łowić. Liczenie ryb, pomaga również skoncentrować uwagę na precyzyjnym nęceniu i efektywnym łowieniu. Tak więc, wydaje mi się, że nie ma jednego czynnika, który jest najważniejszy w tej metodzie. To wypadkowa kilku elementów, o których wspomniałem. Bez jednego, ciężko o pozostałe.

A kto jest Twoim wędkarskim autorytetem?

Hmmm to bardzo trudne pytanie. Spotkałem wielu wspaniałych wędkarzy i każdemu z nich zawdzięczam wiele cennych rad. Sądzę jednak, że Wojtek Kamiński jest osobą, która miała największy wpływ zwłaszcza na początku startów. Dużo się od Niego nauczyłem obserwując w jaki sposób łowi i rozmawiając o przeróżnych zawodach, w których startował. To On, pokazał pierwszy profesjonalny zestaw, jak przygotowywać zanętę i przynęty na zawody, zorganizować stanowisko oraz wiele innych rzeczy. Do dziś z bratem przechowujemy zestaw uklejowy, który dał nam na wzór.

 

Opowiedz proszę też o przygodzie z Traperem?

Przygoda z klubem Traper Siedlce rozpoczęła się w 2014 roku. Będąc początkującym wędkarzem uwielbiałem słuchać opowiadań Wojtka Kamińskiego i Jego taty Pana Stanisława z zawodów GP, na których sięgali po najwyższe tytuły w Polsce. Pamiętam, że tata powiedział, żebym usiadł nim przekazał mi informację, że dostałem propozycję startu w tym klubie.

   

Pamiętam, jak niedawno opowiadałeś mi o atmosferze panującej w teamie. Mógłbyś podzielić się tym z czytelnikami ?

Atmosfera w klubie jest świetna. Wspólne treningi nad wodą i kilkugodzinne odprawy , na których każdy dzieli się swoimi spostrzeżeniami, z których wyciągamy wiele wniosków. Wielką pomocą jest fakt, że każdy zawodnik w klubie ma osobę „na linii”. Oni również wnoszą bardzo duży wkład w sukces klubu. Mówią, co działo się w innych sektorach, przygotowują przynęty i przekazują informację w czasie zawodów między zawodnikami. Każde zwycięstwo składa się z pracy zawodników, oraz obstawy. Mówiąc o klubie należy wspomnieć o osobie, bez której by on nie istniał, Panu Jarosławie Smorczewskim. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni za profesjonalne wyposażenie każdego zawodnika w ubrania, sprzęt wędkarski, akcesoria, gliny i zanęty. Wydaje mi się, że nie ma drugiego tak dobrze sponsorowanego klubu w Polsce.

Czym zajmujesz się oprócz wędkarstwa?

Obecnie jestem na trzecim roku studiów w Szkole Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie na wydziale Inżynierii Bezpieczeństwa Pożarowego.

A co robisz w wolnych chwilach (oprócz łowienia ryb) ?

Jestem osobą, która co dziwne nie umie usiedzieć zbyt długo w jednym miejscu. Uwielbiam chodzić na długie spacery z psem, biegać, chodzić na siłownię. Gram również trochę w koszykówkę i tu akurat jest mały akcent wędkarski, bo gram często z Adamem Niemcem.

Musimy kiedyś koniecznie umówić się na konkurs „trójek”, bo sam też grywam w kosza.

Chciałbym Cie też zapytać o „łowisko królewskie”. Na Kanale Żerańskim czujesz się chyba jak przysłowiowa ryba w wodzie. Kanał jest Twoim ulubionym łowiskiem?

Kanał Żerański nie należy do moich ulubionych łowisk, mimo że łowię na nim od dziecka. Jest to bardzo zmienna i wymagająca woda. Nie raz pokazała mi już swoje dobre, jak i to gorsze oblicze. Moim ulubionym łowiskiem jest zbiornik Słok w Bełchatowie. Piękne duże płocie, trudne technicznie i bardzo precyzyjne łowienie sprawia, że wyczekuję każdych zawodów GP, które tam są.

Jakie wędkarskie plany na rok 2017 ?

Najważniejszym zadaniem, które czeka na mnie, są Mistrzostwa Świata w Irlandii. Trudno powiedzieć co może spotkać tam kadrę narodową U25. Z tego co wiem, może to być bardzo sprzyjająca woda dla polskiej reprezentacji, ponieważ na zawodach decydują tam płocie leszcze. Chciałbym obronić tytuł Mistrza Grand Prix Polski i może zdobyć upragniony tytuł Mistrza Polski, w zeszłym roku zabrakło niespełna 200 gram.

Zauważyłem, że startujesz czesto w memoriale Jerzego Turka ? Znałeś Pana Jerzego ?

Osobiście nie miąłem okazji poznać Pana Jerzego. Był on mieszkańcem miasta Kobyłka oraz jedną z pierwszych osób, które opłaciły składkę w kobyłkowskim Kole nr 29 założonym w 2009 roku. Memoriał od początku rozgrywany jest na stawach w Ossowie. Startuje w nim wielu aktorów – przyjaciół Pana Jerzego, z którymi grywał w serialach, występował w teatrach, a prywatny czas spędzał nad wodą. Co roku jest więcej chętnych niż mogłoby pomieścić łowisko. Jest to wspaniała impreza i okazja by wspominać wielkiego aktora poprzez pasję jaką jest wędkarstwo.

Na pewno czytelników będzie interesować czy masz jakiś gatunek ryb, który lubisz łowić najbardziej?

Nie ma takiego gatunku. Delikatne brania płoci, łowienie krąpi w rzece na szybką przepływankę, leszcze na odległościówkę, karpie na Metod Feeder i inne. Różnorodność ryb i metody ich łowienia jest ogromna. Chyba właśnie dlatego tak bardzo kocham wędkować. Zawsze może spotkać cię coś nowego.

Co Mateusz Turek radzi wszystkim moczykijom?

Nie przejmować się porażkami, wyciągać z nich wnioski i walczyć dalej. Cieszyć się z sukcesów nad wodą i zapamiętywać co było ich źródłem. Pozdrawiam wszystkich pasjonatów tego wspaniałego sportu, połamania wędki.

Dziękuje za rozmowę i do zobaczenia nad wodą 🙂

Rozmawiał Marcin Cieślak

Foto z prywatnych zbiorów Mateusza Turka

 

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress