Na Strzyżach nasza drużyna pojawiła się już w piątek . Na miejscu przywitała nas prawdziwa polska złota jesień z bezchmurnym niebem i przyjemnym wiatrem niczym letnia bryza. Dzień przed „Strefą” chcieliśmy sprawdzić czy woda żyje. Ostatni raz w tym miejscu byliśmy w zeszłym roku goszcząc na tej samej imprezie. O zeszłorocznych zmaganiach możecie przeczytać klikając tutaj. Nie mieliśmy bladego pojęcia, czy jakiekolwiek drapieżniki zechcą zainteresować się naszymi przynętami. W decyzji o treningu, dzień przed zawodami, nasz team nie był osamotniony, ponieważ na wodzie spotkaliśmy reprezentantów innych kół. Piątkowy rekonesans o dziwo przyniósł więcej sandaczyków niż okoni. Na zawodach czekała nas więc trudna przeprawa, szczególnie ze nie wiedzieliśmy jak połowili nasi jutrzejsi rywale.
W piątek małe sandacze zdominowały nasze łowisko.
W sobotę punktualnie o godzinie 8 sędzia klasy krajowej Bogdan Milewski dał sygnał do łowienia.
Bogdan Milewski na rannej odprawie…
Dziesięć dwuosobowych załóg rozpłynęło się po sektorze. Strefę zawodów stanowił około pięciokilometrowy odcinek Narwi. Było więc gdzie poszaleć!
W niektórych miejscach roiło się od łódek..
W innych można było już spokojnie rozkoszować się łowieniem.
Po dopłynięciu na wyznaczone miejscówki, już pierwsze minuty zwiastowały ryby. Paweł trafił miniaturowego sandaczyka. Moim łupem padł niewymiarowy boleń. Optymizmem napawał apetyt ryb, które chciały żerować. Pierwsze punktowane ryby złowił Paweł. Dwa ładne okonie dawały nadzieje na dobry końcowy rezultat.
Każda punktowana ryba była na wagę złota.
Łódź sędziowska w akcji.
To nie Missisipi tylko Narew w miejscowości Strzyże.
Prawdziwy kunszt pokazał nasz reprezentant Grzesiek, który dość szybko dobrał się do okoni . Mi zwyczajnie nie szło. Każda ryba, która meldowała się na łódce nie dawała punktów. Pod koniec zawodów Paweł dołowił okonia, a Grzesiek wyszedł na prowadzenie łowiąc pięknego 40 cm klenia. Taka „klucha” to już fajny bonus, zwłaszcza na tym odcinku rzeki. Pół godziny przed końcem, w końcu łowię punktowaną rybę. Okoń miał niecałe 20 cm, ale był dla mnie najważniejszą rybą w kontekście naszej drużyny. Nie mieliśmy zera, a to mogło oznaczać tylko jedno. Mamy pudło ! Ostatnie podliczanie wyników i już wiemy, ze drugą lokatą powtórzyliśmy sukces z zeszłego roku.
Nasz team.
Tytuł obroniło koło 75 z Ożarowa z wynikiem 22 pkt. Indywidualnie zwyciężył reprezentant naszej „dziewiątki” Grzesiek Wasek, który z wynikiem 1805 pkt z różnicą ponad 500 pkt. zdeklasował wszystkich rywali. Drugi rezultat wyłowił Kazimierz Brzyski , a trzecią lokatę z wynikiem 860 pkt zajął Ireneusz Kubiak. Jeszcze raz gratulujemy !
od lewej : Kazimierz Brzyski, Grzegorz Wasek i Ireneusz Kubiak.
Prezes błońskiego koła Cezary Wieczorek z pamiątkową statuetką!
Prezes pruszkowskiej „osiemnastki” Wojciech Kamiński podczas dekoracji.
Wyniki indywidualne:
oraz zestawienie drużynowe.
Warto wspomnieć , że oprócz okoni złowiono też dwa punktowane szczupaki. Kilka ryb jak to zwykle bywa wygrało walkę z wędkarzami. Było też sporo ryb niewymiarowych. Mimo to, oprócz jednego zera każdy punktował. Taka sytuacja nie często zdarza się na zawodach spinningowych. Przyszedł czas na wręczenie pucharów. Po dekoracji czekały nas gorące pyszności. Gulasz był wyśmienity, a karkówki z kapustą nie powstydziłby się nawet Okrasa. To były przyjemne, spędzone w miłej atmosferze, zawody.
Uczestnicy zawodów.
Do zobaczenia za rok.
Tekst : Piotr Cieślak. Marcin Cieślak, foto: Paweł Cieślak, Piotr Cieślak